[tag=12042]
Massimiliano Allegri[/tag] ma już tylko iluzoryczne szanse na zdobycie swojego siódmego Scudetto w historii. Juventus w ostatnich siedmiu ligowych spotkaniach zgromadził zaledwie sześć punktów, a przed rozpoczęciem 29. kolejki tracił do Interu Mediolan aż 17 oczek.
Spotkanie z Genoą miało być okazją do przełamania złej passy, biorąc pod uwagę także fakt, że goście ostatni raz w Turynie zwyciężyli 33 lata temu.
"Stara Dama" do starcia z ekipą Alberto Gilardino była zmuszona przystąpić bez dwóch kontuzjowanych zawodników: Carlosa Alcaraza oraz Arkadiusza Milika. Polak doznał kontuzji uda, która pechowo wykluczyła go także z powołań do reprezentacji. Napastnik do gry ma wrócić dopiero za kilka tygodni, a więcej o rekonwalescencji 30-latka pisaliśmy TUTAJ.
ZOBACZ WIDEO: Karetka na boisku, a piłkarze... dalej grali. Kuriozalne sceny na meczu
Pierwsze minuty spotkania należały do drużyny gości, którzy już w 6. minucie zagrozili Juventusowi po stałym fragmencie gry. Piłkę głową uderzył Mattia Bani i okazję do wykazania się miał Wojciech Szczęsny.
Gospodarze pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie dopiero po upływie 30 minut. Po świetnej indywidualnej akcji Fabio Mirettiego, Juventus zyskał sporo miejsca w środku pola. Finalnie piłka trafiła do Federico Gattiego, który płaskim uderzeniem próbował zaskoczyć bramkarza zza szesnastki. Skutecznie interweniował Josep Martinez.
Tuż przed przerwą piłkarze "Starej Damy" dwukrotnie znaleźli się w dobrej sytuacji po wyprowadzeniu kontrataku. W obu przypadkach zawiodła skuteczność przy ostatnim podaniu. Najpierw nieudanie starał się dograć piłkę w pole karne Andrea Cambiaso, a w 44. minucie fatalne nieporozumienie Dusana Vlahovicia sprawiło, że futbolówki nie otrzymał w porę Federico Chiesa.
Po zmianie stron obraz gry nie zmieniał się, a Genoa fantastycznie ustawiała się w defensywie, blokując niemal każdą próbę oddania strzału na własną bramkę. Nieudane były także dośrodkowania ze strony Juventusu. Większość wrzutek w szesnastkę gości mijało zawodników obu drużyn.
Na pozytywny ofensywny akcent kibice Juventusu musieli zaczekać do 67. minuty. Rezerwowy Samuel Iling Junior zmylił swojego rywala zejściem na lewą nogę, a następnie oddał groźny strzał w kierunku bramki. Golkiper przyjezdnych zdołał końcami palców sparować piłkę na dalszy słupek, po czym opuściła ona boisko. Chwilę później po pierwszym bardzo dokładnym dośrodkowaniu Andrei Cambiaso, niewiele pomylił się Dusan Vlahović, który próbował zakończyć akcję uderzeniem głową.
Serb tuż przed rozpoczęciem ostatniego kwadransa ponownie znalazł się w fantastycznej sytuacji do zdobycia bramki. Kolejne dośrodkowanie znów trafiło na głowę napastnika Juventusu, ale piłka do siatki wpaść nie chciała. Nawet w 90. minucie, gdy zaledwie w słupek trafił Moise Kean.
Ostatecznie na Allianz Stadium kibice bramek nie obejrzeli, a taki rezultat sprawia, że Juventus nie podniesie się z najniższego stopnia podium i musi powoli oglądać się za siebie, bo zaledwie pięć punktów różnicy dzieli Bianconerich od rewelacji obecnego sezonu Serie A - Bologni. Dla ekipy Alberto Gilardino to trzeci mecz z Juventusem bez porażki. Cieszyć może czyste konto Wojciecha Szczęsnego - to 12. spotkanie na "zero z tyłu" polskiego bramkarza.
Juventus FC - Genoa CFC 0:0 (0:0)
Juventus: Wojciech Szczęsny - Federico Gatti, Bremer, Danilo - Andrea Cambiaso (82. Moise Kean), Manuel Locatelli, Fabio Miretti (78. Timothy Weah), Weston McKennie (58. Adrien Rabiot), Filip Kostić (58. Samuel Iling Junior) - Federico Chiesa (58. Kenan Yildiz), Dusan Vlahović
Genoa: Josep Martinez - Koni De Winter, Mattia Bani (85. Giorgio Cittadini), Johan Vasquez - Djed Spence, Milan Badelj (85. Emil Bohinen), Morten Frendrup (69. Kevin Strootman), Junior Messias - Albert Gudmundsson (69. Rusłan Malinowski), Vitinha, Mateo Retegui (79. David Ankeye)
Żółte kartki: Danilo, Cambiaso (Juventus) - Vitinha (Genoa)\
Czerwona kartka: Vlahović (Juventus)
Sędzia: Antonio Guia
Czytaj też:
Potężny skandal w meczu Realu Madryt
Skandaliczne sceny w Polsce. Kibole zaatakowali rodziny piłkarzy