Widzewiacy przystępowali do tego spotkania tydzień po wygranych 2:0 derbach Łodzi z ŁKS-em. Z kolei zabrzanie po raz ostatni w lidze schodzili z boiska w roli pokonanych w chłodny listopadowy wieczór po starciu z Puszczą Niepołomice. Jednak w piątek piłkarze zastrajkowali przeciwko opóźnieniom w wypłatach i nie wyszli na trening. Na mecz mieli się jednak podwójnie spiąć.
- Oglądałem ostatni mecz Górnika. Jego mocną stroną jest na pewno szybkość z przodu - dwa skrzydła i napastnik są bardzo szybcy, a pod nimi gra przecież Lukas Podolski. Myślę, że to są ich największe atuty A skoro u nich jest dobra ofensywa, to my musimy dobrze zabezpieczyć. Biorąc pod uwagę naszą siłę ofensywną, to też wierzę, że jesteśmy w stanie strzelać gole - zapowiadał przed meczem pomocnik łódzkiego zespołu Dominik Kun.
W pierwszej części gry dużo bardziej aktywni byli gospodarze. Już w drugiej minucie Fran Alvarez sprawdził celownik i uderzył z 20 metrów nad bramką. Dziesięć minut później piłkę w środku pola przechwycił Bartłomiej Pawłowski, następnie uruchomił podaniem Antoniego Klimka, ale to uderzenie z ostrego kąta odbił Daniel Bielica.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ kontra! Wystarczyło tylko jedno podanie
Dopiero w 24. minucie okazję mieli górnicy. Z rzutu wolnego uderzył Dani Pacheco, ale na tyle niegroźnie, że piłkę spokojnie złapał Rafał Gikiewicz i od razu uruchomił kontrę Widzewa. Długie zagranie w kierunku uciekającego Jordiego Sancheza, z bramki wychodzi Bielica, Hiszpan lobuje i... w ostatniej chwili wybija piłkę Lawrence Ennali.
Do 30. minuty można byłoby powiedzieć, że łodzianie szukali dośrodkowań, ale nic to nie dawało. W końcu jednak wrzutka przyniosła zagrożenie i... bramkę. Centrował z lewej strony Fabio Nunes, choć pierwotnym adresatem był Jordi Sanchez. Hiszpan trącił piłkę butem, ta odbiła się od Rafała Janickiego, a następnie trafiła pod nogi Antoniego Klimka. Młodzieżowiec Widzewa nie kalkulował, tylko uderzył z ósmego metra tuż przy słupku zabrzańskiej bramki.
A po chwili widzewiacy mogli prowadzić już 2:0. Ponownie w roli głównej Klimek, tym razem uderzył miękko z linii pola karnego, a piłka przeczesała po głowie Dominika Szalę, a następnie trafiła w poprzeczkę. Z tego wziął się rzut rożny, po którym faktycznie padła druga bramka dla łodzian. Dośrodkowywał Nunes, piłka przeleciała pole bramkowe, ale dotarła prosto do nogi Juana Ibizy. Hiszpan w ten sposób zdobył swojego pierwszego gola w karierze dla czerwono-biało-czerwonych.
O pierwszej groźnej sytuacji Górnika możemy mówić dopiero w minucie 40. Podanie od partnera dostał Lukas Podolski. Mistrz świata przekroczył narożnik pola karnego i strzelił, ale nawet nie w światło bramki Rafała Gikiewicza.
Od razu przerwie trener Jan Urban wprowadził na boisko Soichiro Kozukiego, Szymona Czyża oraz Pawła Olkowskiego, a już w 51. minucie zabrzanie zdobyli gola kontaktowego. Z rzutu rożnego dośrodkował właśnie Japończyk, a "niską główką" zamknął akcję Rafał Janicki.
Po kolejnych sześciu minutach powinno być 3:1 dla gospodarzy. Fran Alvarez huknął jednak tuż obok bramki Górnika. To mogło się zemścić w 65. minucie, gdy Adrian Kapralik wrzucił piłkę idealnie na głowę Lukasa Podolskiego, który uderzył nieprzyjemnie - tak, że piłka miała skozłować przed wejściem do bramki. Wszystkiemu zapobiegł Rafał Gikiewicz.
Spotkanie to mógł zamknąć w 80. minucie Bartłomiej Pawłowski, gdy miał dwie okazje w ciągu 30 sekund, ale w obu przypadkach uderzył prosto w Daniela Bielicę. W 85. z bramki ucieszył się wprowadzony chwilę wcześniej z ławki Dawid Tkacz, ale był na spalonym. 180. sekund później za faul na Imadzie Rondiciu drugą żółtą kartką ukarany został Janicki, a z rzutu wolnego podyktowanego za to przewinienie minimalnie chybił Pawłowski.
Widzewiacy postanowili skorzystać z przewagi jednego zawodnika i gdy w doliczonym czasie ruszyli czwórką piłkarzy z kontratakiem, to aż pachniało golem. Domagał się podania niepilnowany Tkacz, ale Noah Diliberto postanowił wybrać trudniejszy wariant i sam rozwiązać tę akcję. Dobiegło do niego dwóch obrońców, ale Francuz wolał sam zakończyć tę akcję strzałem w okienko. W ten sposób ustalił wynik meczu na 3:1.
Dla Widzewa było to pierwsze domowe zwycięstwo od 18 listopada, kiedy to łodzianie wygrali z Ruchem Chorzów. Teraz ligowa rywalizacja schodzi u nich na bok. W środę w Krakowie czeka ich mecz z Wisłą w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski. A potem w sobotę wyjazdowy mecz ze Śląskiem Wrocław w 23. kolejce PKO Ekstraklasy. Górnik zagra wtedy u siebie z Jagiellonią Białystok.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Widzew Łódź - Górnik Zabrze 3:1 (2:0)
1:0 - Antoni Klimek 30'
2:0 - Juan Ibiza 35'
2:1 - Rafał Janicki 51'
3:1 - Noah Diliberto 90+4'
Składy:
Widzew: Rafał Gikiewicz - Paweł Zieliński, Mateusz Żyro, Juan Ibiza, Luis da Silva - Fran Alvarez, Dominik Kun (87' Noah Diliberto), Bartłomiej Pawłowski - Fabio Nunes (87' Kamil Cybulski), Jordi Sanchez (76' Imad Rondić), Antoni Klimek (66' Dawid Tkacz).
Górnik: Daniel Bielica - Boris Sekulić (46' Paweł Olkowski), Dominik Szala, Michal Siplak (74' Erik Janza), Rafał Janicki - Adrian Kapralik, Dani Pacheco (46' Szymon Czyż) - Lukas Podolski, Damian Rasak (74' Filipe Nascimento), Lawrene Ennali - Sebastian Musiolik (46' Soichiro Kozuki).
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Żółte kartki: Zieliński (Widzew) - Janicki (Górnik).
Czerwona kartka: Janicki (88' - za drugą żółtą)
Widzów: 17 367.
Czytaj też: Puszcza ucieka ze strefy spadkowej. Zagłębie wciąż bez zwycięstwa w lidze