Podolski potwierdza doniesienia. "Muszę powiedzieć prawdę"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Lukas Podolski
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Lukas Podolski

Górnik świetnie zaczął wiosnę, odnosząc dwa zwycięstwa. Jednym z liderów drużyny jest Lukas Podolski. - Na boisku wszystko gra. Ale poza nim, szatnia jest wkurzona - przyznaje w wywiadzie dla WP SportoweFakty "Poldi".

Sześć punktów i sześć strzelonych bramek. Oto bilans Górnika na początku wiosny. Jan Urban znakomicie poukładał zespół, który zajmuje siódme miejsce, ale w obecnej formie może bardziej patrzeć w dół niż w górę.

W tym wszystkim jest jednak jeden, duży problem. Choć piłkarze robią co mogą na boisku, to poza nim wygląda to dużo gorzej. Klub znów zalega z wypłatami. Podolski nie ukrywa, że ma to wpływ, i to duży, na nastroje w szatni.

Sytuacja zdarza się nie pierwszy raz, choć wydawało się, że transfer Daisuke Yokoty do Gentu pozwoli nieco uspokoić sytuację finansową.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Górnik bardzo udanie zaczął rundę wiosenną, wygrywając dwa mecze po 3:1. Na boisku wszystko wygląda dobrze.

Lukas Podolski, piłkarz Górnika Zabrze: Tak. Oba mecze wygraliśmy zasłużenie, w obu byliśmy po prostu lepsi. Fajnie to wygląda. Brawa dla drużyny, brawa dla trenerów. Natomiast my, jako Górnik, nie jesteśmy jeszcze tak poukładani, żeby na przykład już przed sezonem mówić, że zagramy o mistrza czy o puchary. Klub nie jest na tyle stabilny, żeby mógł sobie stawiać takie cele.

O co gracie na wiosnę? Bo po tych wygranych pojawiło się sporo artykułów, że Górnik może zaatakować czołówkę.

W tym momencie drużyna spisuje się świetnie, wyciągamy maksa z sytuacji, w której się znajdujemy. Ale co nam da jednorazowy zryw? Ja nie chcę Górnika na zasadzie raz góra, raz dół. Chcę Górnika stabilnego. Górnik ma historię, stadion, kibiców. Ma wszystko, żeby iść do góry, a raczej wrócić na swoje miejsce. Nie chcę jednorazowego wyskoku. Że zajmujemy trzecie miejsce, krzyczymy "hurra", a w następnym sezonie znów się wszystko rozsypie. Chcę budowy stabilnego, poukładanego klubu.

Mimo wszystko trzeba powiedzieć, że tabela dla was wygląda całkiem nieźle.

Jak na sytuację klubu, uważam, że te wyniki trzeba ocenić jakbyśmy byli w pierwszej trójce. Bo do tych drużyn, co były czy są przed nami, nie mamy na razie finansowo podjazdu. Nie ma dyrektora, nie ma prezesa, nie ma wypłat, a my wychodzimy na boisko i gramy o pełną pulę, dajemy z siebie wszystko. Za to szacunek dla piłkarzy i trenerów.

Natomiast co do tabeli... Mamy 32 punkty, wygląda to nieźle. Jeszcze jedna-dwie wygrane i mamy spokój. Koniec z patrzeniem w dół. 38 punktów da nam utrzymanie i wtedy już możemy spojrzeć spokojnie w górę. I zobaczymy, co więcej da się ugrać.

Ozdobą ostatniego meczu była akcja na 3:1. Świetne podanie Czyża, super przyjąłeś piłkę, a na końcu oddałeś gola Kapralikowi. Bo chyba tak to trzeba określić. Mogłeś przecież strzelać.

Mogłem, byłem już blisko bramki, miałem piłkę na lewej nodze, a wiadomo, co to oznacza. Ale mówiłem o tym wiele razy od mojej pierwszej konferencji w Górniku. Przyszedłem tu pomóc, a nie budować moją markę. Markę to ja już zbudowałem. Jeszcze raz: mogłem uderzyć, ale fajnie, że bramkę ma Kapralik. Niech go to buduje. A może niedługo, właśnie dzięki tym bramkom, Słowacja go powoła do pierwszej reprezentacji, a nie tylko do U-21, jak teraz?

Gdybym miał większe ego, to skupiałbym się na sobie. Gdybym więcej strzelał, również karne, to pewnie miałbym 10-15 goli w Górniku więcej. Ale nie chodzi mi o pokazanie, że Podolski jest królem, a inni są do dupy. Nie - jesteśmy drużyną. Lubię pomagać również na boisku.

ZOBACZ WIDEO: Błaszczykowski odpowiada na trudne pytania przed premierą filmu

Niektórzy zwrócili też uwagę, że piłkarze Korony, choć sporo młodsi, nie byli w stanie cię dogonić. Czyli zdrowie wciąż jest.

Czasem sam się dziwię, że w Górniku tak dobrze wyglądam fizycznie. Pewnie, że nie jest to to samo, co pięć-sześć lat temu, że nie biegam po 12 km w meczu. Wieku nie oszukasz. Ale w piłkę można też grać inaczej. Nie tylko biegać. Myślę, że mógłbym pograć jeszcze kilka lat. Tak trzy-pięć, ale wiadomo, że kontrakt mam do końca przyszłego sezonu. I tego się trzymajmy.

Jak nieraz mówiłem, nie wiem, jak długo zostanę w Górniku. Czy po zakończeniu kariery dalej tu będę czy nie. Nie przyszedłem tu zarabiać, to oczywiste. Ale taka sytuacja, gdy ciągle są problemy różnej natury, jednak męczy, wpływa na człowieka.

Mówisz o braku wypłat? W ubiegły piątek "Przegląd Sportowy" napisał, że nie dostajecie wypłat od dwóch miesięcy.

I co ci mam powiedzieć?

Prawdę. Na przykład, czy coś się od ubiegłego piątku zmieniło.

Dziennikarze napisali prawdę. Wypłat nie było i do tej pory nie ma. Mówię to w czwartek po południu.

I jak to wpływa na szatnię?

A jak ma wpływać? Nie będę przecież kłamał. Jestem kapitanem zespołu, a dokładniej jednym z kapitanów. Nie mogę więc oszukiwać, bo mówię też w imieniu innych. Zawodnicy są wk..., tyle.

Ale jeszcze raz: złość zostaje w szatni, a na boisko wychodzimy i walczymy na maksa. Za to jeszcze raz szacunek dla tej drużyny, dla tego sztabu. Bo to wcale nie zawsze jest takie oczywiste. Wkurzenie szatni czasem idzie przecież w innym kierunku. A my dalej walczymy dla Górnika.

Rzecznik klubu tłumaczył, że to przez to, iż Belgowie spóźniają się z zapłatą za Yokotę.

No dobrze. To co by było, gdybyśmy nie sprzedali Yokoty? Nie będę ściemniał, że jest zajebiście, skoro nie dostajemy wypłat. No nie. Jak powiedziałem piłkarze są poirytowani. Bo nie ma informacji, co i jak. I nie mówię tego przeciwko komuś. Mówię po prostu prawdę. Tak jak ona wygląda. Inaczej taki wywiad nie miałby sensu. Jako kapitan i członek rady drużyny czuję się odpowiedzialny za szatnię, gdzie są też młodsi piłkarze. Nie mogę się bać powiedzieć, jak jest.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty