12 sierpnia 2009 roku powinien być wspominany złotymi zgłoskami w historii polskiej piłki nożnej. Przynajmniej na razie, bo być może w najbliższą środę to się zmieni i zacznie się nowa era. Tamtego oto pamiętnego dnia Polacy pokonali 2:0 w meczu towarzyskim reprezentację Grecji. Od tamtej pory najwybitniejsi przedstawiciele naszego kraju w dyscyplinie zwanej piłka nożna nie potrafili przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.
Także nieskuteczność jest problem naszych reprezentantów. Po raz ostatni cieszyliśmy się z gola strzelonego przez Polaków w 80. minucie spotkania z Irlandią Północną. Miało to miejsce, jak już wspominaliśmy, 4 września. Od tamtej pory reprezentanci kraju leżącego w centrum Europy, nad Wisłą i Odrą, zdążyli już przegrać 0:3 ze Słowenią, 0:2 z Czechami, 0:1 ze Słowacją oraz ostatnio - 0:1 z Rumunią. Liczyć minut nie będziemy, bo każdy może to zrobić sam. Jak jednak łatwo da się zauważyć - tych minut bez gola jest dużo.
Jak widać niemoc reprezentacji Polski trwa. Za nami już pięć kolejnych spotkań bez smaku zwycięstwa. Jak na razie Franciszek Smuda nie sprawił cudu, ale... dajmy mu czas. Już w najbliższą środę Polacy rozegrają towarzyskie z Kanadą, która jest wyżej notowana niż nasza kadra. - Jestem optymistą i wierzę, że już w środę zaprezentujemy się dużo lepiej - zapowiedział "Franz". Wypada mu wierzyć, bo co innego nam pozostało?