W 2021 roku o stanowisko prezesa PZPN, które zwalniał Zbigniew Boniek, walczyli Marek Koźmiński oraz Cezary Kulesza. Ostatecznie głosowanie wygrał ten drugi stosunkiem 92 do 23. Kampania budziła jednak wiele emocji.
W niedzielę główny konkurent Cezarego Kuleszy jeszcze raz wrócił do tamtych wydarzeń. W programie "Oko w Oko" Marcina Ryszki z goal.pl stwierdził, że dyskusja między kandydatami powinna odbywać się na łamach mediów. Do tego powinno dojść do debaty telewizyjnej.
- Była to decyzja wąskiego grona osób, by nie doprowadzić do konfrontacji żadnej konfrontacji Koźmiński - Kulesza (...). To nie fair, bo mój konkurent wręcz obdzwaniał pewne kluby i mówił, żeby nie przychodzić na spotkania ze mną. Miała być debata w TVP. Wtedy dyrektor Szkolnikowski dostał telefon, żeby to zrzucić z anteny - mówił prezes TVP.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii
W sieci pojawiło się oburzenie skierowane w kierunku byłego dyrektora TVP Sport Marka Szkolnikowskiego. Cezary Kulesza uważany jest za działacza, który miał dobre kontakty z ówcześnie rządzącymi (Zjednoczoną Prawicą). Pojawiły się więc wątpliwości, czy do gry nie weszła polityka.
Były szef TVP Sport postanowił się wytłumaczyć. Odparł zarzut o "otrzymaniu telefonu", informując, że sam uznał debatę za bezcelową.
"Był pomysł debaty, to prawda, sam ją chciałem zorganizować, ale sztab Kuleszy uznał, że głosują delegaci, a nie media. Sztab Koźmińskiego nalegał więc, żeby w takim razie był jeden kandydat, a obok puste krzesło. Uznałem, że w takiej formule byłoby to stronnicze i mało rzetelne" - napisał Szkolnikowski.
Czytaj więcej:
Niespodziewany powrót reprezentanta. "To było dołujące"