W latach 2018-2022 Jesus Jimenez z powodzeniem reprezentował barwy Górnika Zabrze. Hiszpan rozegrał w polskiej lidze 121 spotkań, w których strzelił 37 goli i zaliczył 22 asysty.
Przez pewien czas wydawało się, że może zamienić Górnika na Lecha Poznań, ale na zainteresowaniu poznaniaków się skończyło.
Ostatecznie w lutym 2022 roku Jimenez wyjechał do MLS. Z Zabrza trafił do Toronto (za 650 tysięcy euro), gdzie zaliczył całkiem udany sezon, strzelając 9 goli w 33 meczach.
Następnie przeniósł się do Dallas, z którym obowiązuje go kontrakt do 31 grudnia tego roku. Tu sportowo było już gorzej, bo Jimenez w 23 meczach ostatniego sezonu nie strzelił ani jednej bramki.
W czwartek zajmujący się polską piłką hiszpański dziennikarz Eugenio Gonzales Aguilera poinformował, że wkrótce Jimenez rozwiąże kontrakt z Dallas. Dodał, że polskie kluby już wyraziły zainteresowanie byłym graczem Górnika Zabrze. Czy więc możliwy jest powrót do Polski?
WP SportoweFakty sprawdziły temat. Po pierwsze, udało nam się potwierdzić, że faktycznie Jimenez opuszcza MLS. Jak nas zapewniono rozwiązał już kontrakt z Dallas. A co dalej? Kibice Górnika liczyli, że być może Jimenez wróci do klubu, zwłaszcza, że zabrzanie pilnie potrzebują napastnika.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii
Z informacji WP SportoweFakty wynika jednak, że powrót do Zabrza w tym momencie nie wchodzi w grę. Zapewne jedną z przyczyn jest ekonomia. Jesus Jimenez zarabiał w Dallas 1,1 miliona dolarów na sezon. To kwota brutto. Po odliczeniu podatków wychodzi około 600 tysięcy dolarów netto. Czyli, wciąż o wiele za dużo jak na możliwości zabrzan.
W teorii i i w praktyce na taki kontrakt na pewno stać by było Raków, który przecież szuka skutecznego napastnika. Niemniej, jak usłyszeliśmy, Jimenez nie zagra teraz w polskiej lidze. A przynajmniej taką informację otrzymaliśmy w piątek rano.
To oznacza, że wybierze inny kraj w Europie, bo choć wspomniany Aguilera informował też o zainteresowaniu klubów azjatyckich, to wygląda na to, że w tym momencie piłkarz nie bierze pod uwagę gry na innym kontynencie. Jeden z tropów prowadzi za to do Grecji.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty