Runda jesienna nie była udana dla Jakuba Kamińskiego. Co prawda Polak rozegrał 13 spotkań w drużynie VfL Wolfsburg, aczkolwiek nie był on pierwszym wyborem trenera. Łącznie spędził na boisku zaledwie niespełna 300 minut.
Wystarczy wspomnieć, że po raz ostatni w podstawowym składzie znalazł się dwa miesiące temu, na początku listopada. Zmieniło się to 13 stycznia przy okazji starcia z 1.FSV Mainz 05.
Kamiński w końcu znalazł się w podstawowej "jedenastce", na którą postawił Niko Kovac. Jeśli była to okazja do tego, żeby przekonać do siebie szkoleniowca, by ten stawiał na niego częściej, to Polak nie zrobił nic w tym kierunku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Trzeba przyznać szczerze, że Kamiński zawiódł Niko Kovaca. W doliczonym czasie gry pierwszej połowie, przy jednobramkowej przewadze Wolfsburga, reprezentant Polski zmarnował doskonałą okazję do podwyższenia prowadzenia.
Goście wyszli z kontrą. Jeden z piłkarzy Wolfsburga posłał idealną piłkę do przodu. Do niej dobiegł Jakub Kamiński, który wydawało się, że miał stuprocentową okazję bramkową. Ten jednak zamiast oddać strzał (lub odegrać do kolegi z drużyny), rozpoczął drybling, lecz... pogubił się i bramkarz Mainz wybił mu futbolówkę spod nóg.
Co warte podkreślenia, goście mogli w tym momencie prowadzić już 2:0. Zamiast tego, w drugiej połowie, to gospodarze strzelili gola i całe spotkanie zakończyło się wynikiem remisowym (1:1). Przyjezdni mieli zatem czego żałować. Nie będzie zaskoczeniem, jeśli Jakub Kamiński ponownie zostanie posadzony na ławce rezerwowych.
Zobacz także:
Sensacyjne informacje Hajty ws. Polaka