Wpadka Juventusu w Serie A. Beniaminek pozwolił na niewiele

PAP/EPA / Luca Zennaro / Mecz Serie A: Genoa CFC - Juventus FC
PAP/EPA / Luca Zennaro / Mecz Serie A: Genoa CFC - Juventus FC

Takie potknięcia Juventusu mogą być kosztowne w walce o mistrzostwo Włoch. Bianconeri zremisowali 1:1 z Genoą CFC. Na boisku pokazali się Wojciech Szczęsny oraz Arkadiusz Milik.

Przeciwnikiem walczącego o zdobycie mistrzostwa Włoch - Juventusu był beniaminek. Piłkarze Massimiliano Allegrego wybrali się na rozpoczęcie kolejki do Genui. W razie zwycięstwa mogli wskoczyć na pierwsze miejsce w tabeli i zwiększyć presję na liderującym Interze Mediolan.

Genoa CFC postanowiła przypomnieć gościom z Turynu, że będzie trudnym do pokonania przeciwnikiem. Właśnie piłkarze z Ligurii oddali pierwsze uderzenie celne, a Rusłan Malinowski dostał za dużo przestrzeni przed polem karnym. Nie wykorzystał tego, ponieważ czujny w bramce Juventusu był Wojciech Szczęsny. Polak pokazał podręcznikową obronę.

Juventus odpowiadał, ale bez konkretów. Były nieśmiałe szanse jego napastników na zdobycie prowadzenia. Federico Chiesa nie pokonał swoim strzałem Josepa Martineza, a niewiele później Dusan Vlahović spektakularnie spudłował z kilku metrów po dośrodkowaniu. Bianconeri nie dominowali na terenie przeciwnika, choć znacznie dłużej posiadali piłkę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

Federico Chiesa zdobył prowadzenie 1:0 dla Juventusu w 28. minucie. Nie miał on problemu z wykorzystaniem rzutu karnego. Włoch posłał piłkę po ziemi w miejsce w bramce odsłonięte przez Josepa Martineza. Jedenastka została przyznana Bianconerim za faul bramkarza na Federico Chiesie. Goście może i momentami grali ospale, ale wyczekali na błąd w obronie Genoi.

Gol Federico Chiesy nie doprowadził do rewolucji. Genoa może i grała twardo w środku pola, ale nie przekładało się to później na sytuacje podbramkowe. Interwencja Wojciecha Szczęsnego, po uderzeniu Rusłana Malinowskiego, była w zasadzie jedyną w pierwszej połowie. Tym samym Bianconeri zabrali do szatni skromne, ale zasłużone prowadzenie 1:0. Genoa musiała coś zmienić, jeżeli liczyła na poprawienie wyniku.

Genoa nie miała dużo do stracenia, więc wyszła na drugą połowę już nie z dwoma, a z trzema napastnikami w jedenastce. To wystarczyło do doprowadzenia do remisu 1:1 i pokonania Wojciecha Szczęsnego. Albert Gudmundsson dostał piłkę od wprowadzonego z ławki rezerwowych Caleba Ekubana i nieobstawiony oddał uderzenie prosto do siatki. Juventus musiał zapomnieć o prowadzeniu w 48. minucie.

Trener Juventusu próbował czerpać od swojego przeciwnika i także postanowił wpłynąć na mecz zmianami. W 68. minucie Arkadiusz Milik wszedł na boisko zamiast Dusana Vlahovicia. Wcześnie dał o sobie znać, ale faulem na żółtą kartkę. Milik wtopił się w bezbarwną grę Juventusu w końcówce meczu i nie został bohaterem zespołu.

W 89. minucie Juventus miał swoją szansę na rozstrzygnięcie meczu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Piłka przeszła wszystkich obrońców, ale na gola nie pozwolił Josep Martinez. Wenezuelczyk poradził sobie ze strzałem z bliska Bremera.

Filip Jagiełło pozostał na ławce rezerwowych Genoi.

Genoa CFC - Juventus FC 1:1 (0:1)
0:1 - Federico Chiesa (k.) 28'
1:1 - Albert Gudmundsson 48'

Składy:

Genoa: Josep Martinez - Koni De Winter, Mattia Bani, Radu Dragusin - Stefano Sabelli (84' Alessandro Vogliacco), Morten Frendrup, Milan Badelj, Rusłan Malinowski, Johan Vasquez (46' Caleb Ekuban) - Junior Messias (90' Ridgeciano Haps), Albert Gudmundsson

Juventus: Wojciech Szczęsny - Federico Gatti, Bremer, Danilo - Andrea Cambiaso (88' Kenan Yildiz), Weston McKennie, Manuel Locatelli, Fabio Miretti (73' Samuel Illing-Junior), Filip Kostić (68' Timothy Weah) - Federico Chiesa, Dusan Vlahović (68' Arkadiusz Milik)

Żółte kartki: Badelj, Malinowski (Genoa) oraz Danilo, McKennie, Milik (Juventus)

Sędzia: Davide Massa

Tabela Serie A:

Standings provided by Sofascore

Czytaj także: Mogło dojść do sensacyjnego transferu Messiego? Namawiali go przez 10 dni
Czytaj także: Co za słowa o Skorupskim! Polak w pogoni za legendami

Źródło artykułu: WP SportoweFakty