Jagiellonia przed spotkaniem był świadoma, że nie chcąc tracić do Śląska dystansu, musi w Krakowie pokonać Puszczę. Niepołomiczanie w końcówce 2023 roku zaskakiwali. Beniaminek wygrał trzy mecze z rzędu i wydostał się ze strefy spadkowej.
Gospodarze rozpoczęli w swoim stylu, zamierzali zaskoczyć gości po stałych fragmentach. To jednak drużyna z Podlasia wykorzystała rzut wolny. W 9. minucie ze stojącej piłki uderzył Bartłomiej Wdowik. Piłka jeszcze odbiła się od jednego z zawodników stojącego w murze i myląc bramkarza wpadła do siatki.
Wicelider PKO Ekstraklasy poszedł za ciosem. W 17. minucie padł drugi gol. Dalekie zagranie Mateusza Skrzypczaka do Nene, ten urwał się obronie gospodarzy i w sytuacji sam na sam trafił przy słupku.
To nie był koniec. Minęło jedenaście minut i po szybkiej akcji Nene zagrał do Jesusa Imaza, który spokojnie uderzył do pustej bramki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o Polaku wciąż pamiętają. Zapisał się w historii klubu
Po trzech szybkich ciosach w 1. połowie Puszcza nie była w stanie się podnieść. Jagiellonia przed przerwą powinna zdobyć kolejne gole. W 34. minucie Oliwier Zych wygrał w sytuacji sam na sam z Jose Naranjo. Po chwili dwukrotnie poprawiał Imaz. Najpierw trafił w Artura Craciuna, a następnie przestrzelił. Pięć minut później Dominik Marczuk dogrywał z prawej strony, Jakub Bartosz omal nie wpakował piłki do własnej bramki.
W przerwie Tomasz Tułacz dokonał trzech zmian. Puszcza zaatakowała. W 50. minucie Artur Siemaszko uciekł obronie gości i w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza. Jagiellonia mogła ponownie odskoczyć na trzy bramki w 57. minucie. Marczuk już ograł bramkarza, ale uderzając do bramki, w której stali już tylko obrońcy, przestrzelił.
W 62. minucie zrobiło się. Jose Naranjo w polu kopnął Romana Jakubę i sędzia po chwili wskazał na rzut karny. Craciun zachował spokój i pewnym uderzeniem zdobył gola.
Beniaminek poszukał remisu. Jagiellonia nie przypominała drużyny z 1. połowy. W końcu zespół z Podlasia przebudził się i na moment przejął inicjatywę. W 71. minucie Wdowik pięknie uderzył z rzutu wolnego. Zych zdołał sparować piłkę na rzut rożny.
Kwadrans przed końcem piłka po raz trzeci znalazła się w bramce gości. Taras Romanczuk niefortunnie interweniował na przedpolu. Sędzia jednak gola nie mógł uznać. Piotr Mroziński brał udział w akcji i był na spalonym.
Beniaminek do końca szukał wyrównania. W 80. minucie z boiska został wyrzucony Romanczuk, który najpierw otrzymał kartkę za komentarze, a następnie za nadepnięcie rywala.
W 82. minucie sędzia po raz drugi wskazał na "wapno". Nene sfaulował Serafina. Craciun ponownie uderzył w lewy róg, Alomerović kolejny raz rzucił się w przeciwny i na tablicy wyświetlił się remis 3:3!
Grający w przewadze niepołomiczanie ruszyli po trzy punkty. To jednak Jagiellonia mogła trafić w 90. minucie, kiedy strzał Michala Sacka, po nodze Craciuna, przeleciał tuż obok bramki.
W nerwowej końcówce gole nie padły. W ostatniej akcji meczu po rzucie rożnym strzał Mateusza Cholewiaka zatrzymał się na poprzeczce!
Obydwa zespoły po potyczce mogły czuć ogromny niedosyt.
Puszcza Niepołomice - Jagiellonia Białystok 3:3 (0:3)
0:1 - Bartłomiej Wdowik 9'
0:2 - Nene 17'
0:3 - Jesus Imaz 28'
1:3 - Artur Siemaszko 50'
2:3 - Artur Craciun (k.) 63'
3:3 - Artur Craciun (k.) 83'
Składy:
Puszcza Niepołomice: Oliwier Zych - Jakub Bartosz (46' Jakub Stec), Artur Craciun, Roman Jakuba, Piotr Mroziński - Michał Walski, Konrad Stępień - Artur Siemaszko (89' Kacper Cichoń), Wojciech Hajda (70' Muris Mesanović), Hubert Tomalski (46' Mateusz Cholewiak) - Kamil Zapolnik (46' Jakub Serafin).
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Taras Romanczuk, Nene - Dominik Marczuk (70' Tomasz Kupisz), Jesus Imaz (82' Dusan Stojinović), Jose Naranjo (70' Wojciech Łaski) - Afimico Pululu.
Żółte kartki: Zapolnik, Stępień, Mesanović, Cholewiak (Puszcza) oraz Skrzypczak, Romanczuk (Jagiellonia).
Czerwona kartka: Romanczuk (Jagiellonia) /za dwie żółte, 80'/.
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Czytaj także:
Czekał osiem miesięcy. Obrońca Lecha Poznań wreszcie wraca do gry
Piotr Stokowiec dalej wierzy w utrzymanie ŁKS-u. "Nazwy drużyn nie mają znaczenia"