Do ostatniego spotkania fazy grupowej Ligi Mistrzów FC Barcelona podchodziła pewna awansu do 1/8 finału. I z tego powodu Xavi chciał, by większość podstawowego składu nie poleciała na mecz do Belgii.
Ostatecznie jednak doszło do zmiany decyzji, a media spekulowały, że wpływ na to miał Joan Laporta. Ten chciał bowiem zarobić 2,8 miliona euro, które otrzymuje się za wygrany mecz w elitarnych rozgrywkach. Stąd w kadrze znaleźli się Robert Lewandowski czy Ilkay Gundogan.
Mimo że Barca w pierwszym meczu rozbiła Royal Antwerp FC 5:0, to w drugim, który odbył się w Belgii poradziła sobie fatalnie. Po zaciętej końcówce mistrz Hiszpanii przegrał 2:3, a to oznacza, że gospodarze zgarnęli premię w wysokości prawie 3 mln euro.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w Polsce odwołują mecze. A w Rosji? Spójrzcie sami
Miejscowi prowadzili już od 2. minuty, ale przed przerwą wyrównała FC Barcelona. Jednak po prawie godzinie gry znów na prowadzeniu był belgijski klub, ale duży wpływ na to miał Oriol Romeu.
Jego nieudolne wyprowadzenie piłki sprawiło, że odebrał mu ją Alhassan Yusuf. Ten od razu podał do Vincenta Janssena, który po przyjęciu oddał strzał na bramkę Inakiego Peny. Hiszpan nie zdołał udanie interweniować, przez co zespół z Antwerpii wrócił od razu na prowadzenie.
A Romeu? Cóż, idealnym podsumowaniem tego błędu było to, że cztery minuty po straconej bramce Hiszpan był już na ławce rezerwowych. Na boisku jego miejsce zajął Gundogan.
Ostatecznie Barcelona przegrała 2:3. W doliczonym czasie gry bramkę na wagę remisu zdobył 17-letni Marc Guiu, ale dwie minuty później trafił jego rówieśnik - George Ilenikhena.
Zobaczcie bramkę na 2:1
Spójrzcie na gole na 2:2 oraz 3:2
Przeczytaj także:
Fantastyczny mecz w Dortmundzie, PSG uciekło spod topora. 17-latek bohaterem