Sędziowski raport portalu SportoweFakty.pl po 13. kolejce ekstraklasy

Patrząc na rozkład 13. kolejki ekstraklasy można było przypuszczać, że sędziowie w listopadowy weekend nie będą mieć łatwego zadania. W minionej serii gier spotykały się bowiem zespoły bezpośrednio rywalizujące ze sobą zarówno o pozycje w czubie tabeli, jak i o uniknięcie degradacji. Do tego dochodził absolutny hit, jakim miał być pojedynek Wisły z Legią. Trzeba przyznać, że panowie w czerni dobrze poradzili sobie z ciążącą presją i tylko w jednym przypadku jakby wypaczyli wynik spotkania.

W tym artykule dowiesz się o:

Jedynym arbitrem, o którym można powiedzieć, że skrzywdził którąś z drużyn był Sebastian Jarzębak z Bytomia, który prowadził mecz Lechii z Koroną. Zawody zakończyły się podziałem punktów po remisie 1:1, ale trzeba przyznać, że gol gdańszczan był po części efektem błędu sędziego. Rozjemca ze Śląska w pierwszej połowie podyktował bowiem rzut wolny w odległości około 18 metrów od bramki z faul na Jakubie Zabłockim. Przewinienie owszem miało miejsce, ale w tamtym momencie gra jednak powinna być przerwana o wiele wcześniej, bo były piłkarz Korony przy opanowywaniu piłki pomagał sobie ręką. Jarzębak zauważył tylko faul obrońcy, a mocnym strzałem futbolówkę skierował do siatki Marcin Kaczmarek. Kto wie jakby potoczyły się losy tego spotkania gdyby goście nie musieli gonić wyniku. Na miano ciekawostki zasługuje też fakt, że wszystkie kartki pokazane tego dnia (pięć) powędrowały do zawodników Korony. Z drugiej strony musi cieszyć, że kielczanie wreszcie zakończyli mecz w komplecie, bo ostatnio sprawiało im to wielką trudność.

Trochę nie popisał się też w Bełchatowie Marcin Szulc, który - gdyby był konsekwentny i ściśle przestrzegał wytycznych FIFA - powinien pokazać Maciejowi Korzymowi czerwoną kartkę, która byłaby jednym wykluczeniem w tej kolejce. Były gracz Legii Warszawa dwukrotnie ewidentnie próbował wymusić na arbitrze podyktowanie rzutu karnego, ale ani razu nie został za to upomniany. Sędziowie powinni być wyczuleni na takie sytuacje, bo piłka to może i teatr, ale w wystawianych na stadionach sztukach chodzi o gole, a nie umiejętności aktorskie. Czerwona kartka za takie niesportowe zachowanie miałaby też może walor edukacyjny dla Korzyma, który wciąż jest jeszcze młody i wiele lat gry przed nim.

W obfitującym w gole spotkaniu Ruchu z Jagiellonią, które zakończyło się wynikiem 5:2, piłka do siatki wpadała jednak ośmiokrotnie. Wszystko przez prawidłową decyzję Marka Krakuta, który uznał że Tomasz Frankowski, który pokonał Krzystofa Pilarza znajdował się na pozycji spalonej. Powtórki wykazały, że miał rację, więc brawa za czujność dla niego i jego asystentów.

Gratulacje po szlagierowym pojedynku Wisły z Legią powinien odebrać też Hubert Siejewicz, który na szczęście nie dopasował się do ogólnie marnego poziomu widowiska. Arbiter z Białegostoku pewnie prowadził zawody, nie dopuszczając do chamskiej gry, ale jednocześnie pozwalając grać tak jak wymagała tego stawka meczu. Oby więcej takich spotkań w wykonaniu naszego eksportowego arbitra.

Na pozostałych arenach sędziowie wyróżniali się także in plus i nie popełniali większych błędów. Byli też dość łaskawi dla piłkarzy, którym pokazali w sumie 32 żółte kartki. Najwięcej razy do kieszonki sięgał Daniel Stefański, który w Warszawie czynił to sześciokrotnie, czym podwoił swój dotychczasowy "dorobek" z poprzednich dwóch prowadzonych meczów. Marcin Szulc natomiast w ogóle nie był skory do karania piłkarzy w trakcie spotkania GKS-u z Arką. Nie dość, że oszczędzał - jak wspominaliśmy - Korzyma, to również był łaskawy dla innych i tylko raz zdecydował się indywidualnie upomnieć gracza Arki. W sumie postawa sędziów dała średnią wynoszącą równe cztery kartki na mecz.

A dlaczego w Raporcie Sędziowskim po 13. kolejce nie ma nic na temat rzutów karnych i czerwonych kartek? Dlatego, że ich nie było. Po raz pierwszy od 8. serii spotkań zdarzyło się, że żaden z sędziów nie wskazał na wapno i należy cieszyć się, że jest to efekt czystej gry piłkarzy a nie gapiostwa arbitrów. Jeszcze ciekawszy jest fakt, że dopiero 13. kolejka była tą, w której wszystkie zespoły swoje pojedynki kończyły w komplecie, a murawę zawsze opuszczało 22 zawodników.

Podsumowanie pracy sędziów:

Marek Krakut (Warszawa): 3 żółte kartki - 2 gospodarze, 1 goście. Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 5:2

Marcin Szulc (Warszawa): 1 żółta kartka - 0 gospodarze, 1 goście. GKS Bełchatów - Arka Gdynia 1:0

Szymon Marciniak (Płock): 3 żółte kartki - 1 gospodarze, 2 goście. Polonia Bytom - Lech Poznań 1:1

Daniel Stefański (Bydgoszcz): 6 żółtych kartek - 2 gospodarze, 4 goście. Polonia Warszawa - Cracovia Kraków 0:1

Marcin Borski (Warszawa): 4 żółte kartki - 3 gospodarze, 1 goście. Śląsk Wrocław - Piast Gliwice 2:1

Hubert Siejewicz (Białystok): 4 żółte kartki - 1 gospodarze, 3 goście. Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:1

Sebastian Jarzębak (Bytom): 5 żółtych kartek - 0 gospodarze, 5 goście. Lechia Gdańsk - Korona Kielce 1:1

Paweł Gil (Lublin): 3 żółte kartki - 2 gospodarze, 1 goście. Odra Wodzisław - Zagłębie Lubin 1:2

Szeryf Ekstraklasy (czołówka)

LpSędziaŻKCzKŚredniaMeczePktRz.karne
1 Paweł Gil (Lublin) 44 4 3,38 13 56 3
2 Marcin Borski (Warszawa) 42 1 3,81 11 45 0
3 Hubert Siejewicz (Białystok) 40 0 3,63 11 40 0
4 Robert Małek (Zabrze) 23 1 3,83 6 26 1
5 Dawid Piasecki (Słupsk) 24 0 4,8 5 24 0
6 Marcin Szulc (Warszawa) 20 1 2,22 9 23 1
7 Szymon Marciniak (Płock) 12 3 2,4 5 21 2
8 Kenji Ogiya (Japonia) 17 1 5,66 3 20 1
Komentarze (0)