Druga połowa meczu przy Twardowskiego wydawała się przebiegać na warunkach Pogoni Szczecin. W niej zdominowała Wartę Poznań i odwróciła wynik 0:1 na 3:1. Trener Jens Gustafsson wprowadził nawet obrońcę Wojciecha Lisowskiego zamiast Kamila Grosickiego, ale także to nie pomogło gospodarzom utrzymać dobrego wyniku. W 82. minucie stracili gola po strzale Dimitriosa Stavropoulosa, a w 91. minucie po uderzeniu Kajetana Szmyta.
- To żenujące, jestem nam wstyd. Dlatego, że to nie zdarza się po raz pierwszy, od kiedy jestem w Pogoni. To jest nieakceptowalne, to jest przecież niemożliwe. Musimy natychmiast coś z tym zrobić. Prowadziliśmy 3:1 na naszym stadionie jeszcze w 80. minucie i zremisowaliśmy - mówi obrońca Leonardo Koutris w strefie mieszanej.
- Bierzemy pełną odpowiedzialność za to co się stało. Przecież jesteśmy znacznie lepsi piłkarsko od tych drużyn, ale co z tego? Dlaczego nie "zabijamy" tych meczów? Mamy za sobą trzy mecze w Szczecinie i zdobyliśmy w nich dwa punkty. Czuję wielkie napięcie po tym remisie - dodaje Grek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
Pogoń nie umie wygrać od czterech kolejek, gra źle i nonszalancko, przez co coraz trudniej uwierzyć, że odegra w sezonie PKO Ekstraklasy większą rolę niż średniaka.
- Trudno jest to opisać słowami. Nie jesteśmy dokładni w końcówkach meczów i nie zamykamy ich. Źle to wygląda pod względem mentalnym. Pozwoliliśmy Warcie wrócić do meczu za sprawą gola kontaktowego i skończyło się wyrównaniem. Nadal nie potrafię w to uwierzyć - opowiada Leonardo Koutris.
- Został nam jeden mecz na zakończenie piłkarskiego roku. Nie ma w ogóle innego rozwiązania niż zwycięstwo z Widzewem. Musimy zagrać zdecydowanie lepiej niż w ostatnich meczach. Tylko w ten sposób będzie mogli z czystszymi głowami wypocząć i rozpocząć okres przygotowań. Przed nami w nim dużo pracy - podsumowuje rozgoryczony piłkarz Pogoni.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"