Duża niespodzianka i niedosyt w Częstochowie. Fatalna skuteczność Rakowa

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Raków Częstochowa - Cracovia
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Raków Częstochowa - Cracovia

Raków Częstochowa tylko zremisował 1:1 z będącą tuż nad strefą spadkową Cracovią. W ekipie mistrzów Polski z jednej strony jest niedosyt, ale z drugiej punkt udało się uratować dopiero w 88. minucie. I to z rzutu karnego.

Bardzo długo zanosiło się na pierwszą domową przegraną Rakowa Częstochowa na własnym boisku. Cracovia dobrze się broniła, momentami pomagało jej szczęście, ale ostatecznie wraca spod Jasnej Góry tylko z jednym punktem.

Być może przed pierwszym gwizdkiem trener Jacek Zieliński taki wynik brałby w ciemno, ale kiedy traci się zwycięstwo w 88. minucie, to jednak jest to rozczarowujące.

Raków w pierwszej części grał fatalnie. W drugiej było już lepiej, choć brakowało konkretu. Ten nadszedł dopiero, gdy Takuto Oshima bezmyślnym wślizgiem zaatakował oddającego strzał Deiana Sorescu. Sędzia Paweł Raczkowski podyktował rzut karny, a Bartosz Nowak uratował punkt, strzelając bardzo precyzyjnie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny "centrostrzał" w Bytomiu. Po nim poszli za ciosem

Nowak dał dobrą zmianę, choć z drugiej strony Sonny Kittel był tak słaby i postawił poprzeczkę tak nisko, że naprawdę niewiele było trzeba. Był piękny (choć minimalnie niecelny) strzał z dystansu, parę innych prób, no i wykorzystany rzut karny. Miał nosa trener Dawid Szwarga, ale Nowak i tak będzie kręcił nosem, bo w szóstej minucie doliczonego czasu powinien dać częstochowianom trzy punkty, jednak strzelił za lekko z jedenastu metrów, choć miał mnóstwo wolnej przestrzeni.

Cracovia jest sama sobie winna, bo po przerwie nie przypominała dobrze grającego zespołu z pierwszej połowy. Wtedy była zespołem lepszym. Przede wszystkim miała pomysł na grę, czego nie można było powiedzieć o Rakowie. Poza jednym strzałem z bliska po dośrodkowaniu rzutu wolnego (gdy piłka była wybijana z linii), to było niewiele momentów zagrożenia.

Goście nie przestraszyli się mistrza Polski i od początku narzucili swój styl. Grali wysokim pressingiem, szukali swoich okazji po kontratakach, a przy tym mieli dobrze zaplanowane stałe fragmenty. I po jednym z nich świetnie w polu karnym zachował się Virgil Ghita, dzięki czemu dał Cracovii prowadzenie. Inna sprawa, że to powinno wydarzyć się już parę minut wcześniej, natomiast po doskonałym prostopadłym podaniu Patryka Makucha stuprocentowej szansy nie wykorzystał Benjamin Kallman.

Raków zdominował Cracovię w drugiej połowie, praktycznie nie schodził z połowy rywala. Czy coś z tego wynikało? Sytuacje były, ale skuteczność była na tragicznym poziomie. I w sumie jedni i drudzy mogą narzekać na końcowy wynik.

Raków Częstochowa - Cracovia 1:1 (0:1)
0:1 Virgil Ghita 25'
1:1 Bartosz Nowak (k.) 88'

Składy:

Raków: Vladan Kovacević - Fran Tudor, Bogdan Racovitan, Milan Rundić - Jean Carlos Silva (82' Dawid Drachal), Władysław Koczerhin, Ben Lederman (82' Adnan Kovacević), Marcin Cebula (71' Deian Sorescu), Sonny Kittel (64' Bartosz Nowak), Srdjan Plavsić - Ante Crnac (46' Fabian Piasecki).

Cracovia: Sebastian Madejski - Otar Kakabadze (83' Cornel Rapa), Jakub Jugas, Arttu Hoskonen, Virgil Ghita, Andreas Skovgaard (71' Paweł Jaroszyński) - Takuto Oshima, Jani Atanasov (83' Karol Knap), Mateusz Bochnak (66' Michał Rakoczy) - Benjamin Kallman 83' Kacper Śmiglewski), Patryk Makuch.

Żółte kartki: Tudor, Rundić (Raków) oraz Skovgaard, Kakabadze, Jaroszyński, Oshima (Cracovia).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

CZYTAJ TAKŻE:
Legenda dała wskazówkę Lewandowskiemu. "Ma odpowiednie cechy"
Reprezentant Polski skazany. Wiadomo, po co badano jego włosy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty