Głowacki - wielki nieobecny ligowego szlagieru

W poprzednich sezonach Arkadiusz Głowacki bardzo często łapał różnego rodzaju kontuzje. Poprzedni był wyjątkiem, ale w tym popularny "Głowa" znów opuści kilka spotkań. W tym roku już bowiem nie zagra.

Przed tygodniem, gdy Wisła grała w Kielcach z Koroną, trener Maciej Skorża nie mógł skorzystać z umiejętności doświadczonego defensora, a po meczu poinformował, że z powodu przepukliny Arkadiusz Głowacki będzie musiał przejść zabieg i nie zagra do końca bieżącego roku.

Pomimo tego sztab medyczny Wisły robił wszystko, aby postawić Głowackiego na nogi i aby mógł on wystąpić w ligowym szlagierze, przeciwko Legii. Walka z urazem została jednak przegrana.

- Nie mówiliśmy o tym głośno, bo wszyscy walczyli z tą kontuzją i po cichu liczyliśmy na to, że Arek wyjdzie na trening i będzie mógł rozegrać ten mecz. Tak jednak się nie stanie i w przyszłym tygodniu poddany zostanie zabiegowi. W meczu z Legią nie będzie go więc nawet na ławce rezerwowych - poinformował ostatecznie Skorża.

Tym samym już w najbliższy poniedziałek Głowackiego czeka zabieg, a po nim półtoramiesięczna rehabilitacja.

- Kontuzja to dla mnie spory cios i problem. Mam jednak doświadczenie w znoszeniu takich kłopotów. W poniedziałek czeka mnie zabieg, a później rehabilitacja. Jest to dolegliwość, która spotyka wielu zawodników. Miesiąc, albo półtorej, będę musiał się z tym zmagać - powiedział Głowacki, który dodał, że i bez niego Wisła jest na tyle mocna, że powinna poradzić sobie z ligowymi przeciwnikami.

- W naszej drużynie jest wielu zawodników, którzy nie boją się poważnych wyzwań, bo grali już w niejednym trudnym meczu. Nie musimy więc szukać na siłę lidera. Tworzymy kolektyw i to jest nasza siła - stwierdza kapitan Wisły.

Głowackiego ominą nie tylko mecze ligowe, ale i reprezentacyjne. Nowy selekcjoner, Franciszek Smuda, powołał bowiem obrońcę Wisły Kraków na spotkania towarzyskie z Rumunią i Kanadą.

- Wierzę, że będę miał jeszcze okazję, aby przekonać trenera Smudę do siebie - przyznał Głowacki.

Źródło artykułu: