Koźmiński: To co wydarzyło się w Holandii to skandal!

PAP/EPA / Michel van Bergen / Na zdjęciu: służby porządkowe w Alkmaar
PAP/EPA / Michel van Bergen / Na zdjęciu: służby porządkowe w Alkmaar

Nie milkną echa wydarzeń, po czwartkowym meczu LKE pomiędzy AZ Alkmaar a Legią Warszawa. - Trzeba poczekać na oficjalne stanowiska, jednak na pewno to co się tam wydarzyło, to jest skandal - komentuje Marek Koźmiński.

To była wyjątkowo niespokojna noc w holenderskim Alkmaar. Po meczu Ligi Konferencji Europy, w którym holenderskie AZ pokonało Legię 1:0, doszło do nieprzyjemnych sytuacji z udziałem policji, ochrony i piłkarzy oraz sztabu Legii.

Członkowie polskiej drużyny, chcąc opuścić stadion i dostać się do autokaru, starli się ze służbami porządkowymi. Holenderskie media piszą o tym, że jeden z miejscowych został mocno popchnięty przez jednego z piłkarzy Legii. Polscy dziennikarze będący na miejscu mówią natomiast o skandalicznym zachowaniu ochrony, która miała prowokować Legionistów.

- Nie wiem co tam miało dokładnie miejsce, więc nie będę tego komentował, ciężko się do tego odnieść. Na pewno jednak PZPN powinien starać się interweniować. Z tego co wiem już czyni jakieś kroki. Jest to poważna okoliczność - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty były wiceprezes PZPN, Marek Koźmiński.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol "stadiony świata" w Polsce. Przyjrzyj się dokładnie

- Widziałem filmik, na którym prezes Mioduski jest uderzany, popychany, przez policjanta w pełnym rynsztunku. To akurat nie pozostawiało wątpliwości, że prezes szedł spokojnie, grzecznie, a tamten go popychał - dodaje nasz rozmówca.

Sporo niewiadomych

Opisywana sytuacja eskalowała do tego stopnia, że zatrzymani przez policję zostali dwaj piłkarze Legii - Josue oraz Radovan Pankov. Obaj w kajdankach zostali przewiezieni na komisariat, gdzie spędzili noc.

- Pytanie dlaczego dwóch piłkarzy zostało aresztowanych, co tam się wydarzyło? Na pewno jest to poważna okoliczność, która wymaga zbadania. Mam tylko nadzieję, że tam nic złego się nie stało i tylko i wyłącznie służby porządkowe dostały jakiegoś amoku i przekroczyły swoje kompetencje. Jednak nie wiem nic więcej i trudno się do tego odnosić - mówi Koźmiński.

Jeżeli jednak faktycznie wcześniej doszło do agresji ze strony piłkarzy Legii, to sytuacja może być dużo trudniejsza. - W niektórych krajach tak to funkcjonuje, że ochroniarz czy steward jest traktowany na czas meczu jako funkcjonariusz publiczny. Wówczas nawet popchnięcie go jest traktowane tak, jakby się popchnęło policjant - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Listkiewicz (więcej TUTAJ).

- Wiadomo, że Josue jest dość nerwowym chłopakiem, mam nadzieję, że w przypływie jakiejś złości, prowokacji, nie zrobił nic głupiego - komentuje Koźmiński.

Skandal

Rzecznik Legii, Bartosz Zasławski, w rozmowie z Canal+ Sport stwierdził, że to ochrona, z bliżej nieokreślonych przyczyn, nie chciała wypuścić Legionistów ze stadionu.

- Prosiliśmy wielokrotnie o ich otworzenie (drzwi - przyp. red.). Chcieliśmy wracać. Była godzina po meczu, a na stadionie i parkingu było pusto. Nie było absolutnie żadnego zagrożenia. Kompletnie nie mam pojęcia, jakie były intencje służb ochrony i policji - mówił Zasławski.

Marek Koźmiński zapytany, czy w przeszłości doświadczył podobnych sytuacji jako piłkarz czy działacz wspomina, że zdarzyło mu się być zamkniętym na stadionie.

- Miałem taką sytuację, że były na tyle poważne zamieszki wokół obiektu, że siedzieliśmy 10 godzin na stadionie, bo nas policja nie wypuszczała. To były jednak starcia kibiców, ale nie tego typu rzeczy jak w Alkmaar. To jest dla mnie szok co się tam wydarzyło - komentuje nasz rozmówca.

- Na pewno jest to jednak duże wydarzenie negatywne i nie łączyłbym tego z jakimiś problemami z kibicami, bo jedno z drugim nie ma nic wspólnego - dodaje Koźmiński.

- Trzeba poczekać na oficjalne stanowiska. Jednak na pewno to co się tam wydarzyło, to jest skandal - kończy były wiceprezes PZPN.

Czytaj także: 
Powołania Probierza. Kowalczyk ostro
Jest reakcja MSZ na skandal

Komentarze (0)