Maurizio Sarri krytykuje piłkarskie władze. "Wysyłają piłkarzy do rzeźni"

Getty Images / Ian MacNicol / Na zdjęciu: Maurizio Sarri
Getty Images / Ian MacNicol / Na zdjęciu: Maurizio Sarri

Obecnie w piłce mamy bardzo mocno napakowane meczami terminarze, które często przeszkadzają piłkarzom czy trenerom. Swoje niezadowolenie w tej sprawie wygłosił również szkoleniowiec Lazio Rzym, Maurizio Sarri.

W tym artykule dowiesz się o:

Nie ulega wątpliwości, że od pewnego czasu w piłce widzimy trend wzrostowy w kontekście liczby rozgrywanych spotkań przez poszczególne zespoły. Szczególnie drużyny z europejskiej czołówki grają więcej, niż miało to miejsce jeszcze kilka lat temu.

Coraz częściej w środowisku pojawiają się głosy mówiące o tym, że jest to za dużo. Niedawno chociażby pomocnik FC Barcelony, Frenkie de Jong mówił, że spotkań jest zbyt wiele. Teraz takie zdanie wygłosił też trener Lazio Rzym Maurizio Sarri.

Doświadczony szkoleniowiec mówił o tym na jednej z konferencji prasowych. - Jestem niebywale zły za ten szalony terminarz. Wysyłają piłkarzy do rzeźni bez jakiegokolwiek zastanowienia. To jest obecna piłka. W Serie C nie masz nawet boisk, żeby normalnie trenować. Wszystkie pieniądze trafiają do 30, 40, 50 zawodników na najwyższym poziomie - mówił Włoch.

- Przez całą moją karierę nie widziałem takiego terminarza. Jeśli coś się nie zmieni, rzucę futbol - dodał później trener, którego posada w rzymskim klubie wisi na włosku. Jest to spowodowane słabym startem sezonu w wykonaniu drużyny z Wiecznego Miasta.

Natomiast jeśli chodzi o jego słowa, to wydaje się, że spora część środowiska piłkarskiego podpisałaby się pod nimi. Meczów jest mnóstwo, co dla kibiców jest dobrą informacją, ale dla zawodników jest sporym ryzykiem częstszego występowania różnego rodzaju kontuzji.

Czytaj też:
Ależ tam było głośno! Lewandowski wykonał jeden gest
Liga Mistrzów. Grad goli w Madrycie. Antwerpia roztrwoniła przewagę z Szachtarem

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kosmiczna sztuczka piłkarza z Niemiec! Jak on to zrobił?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty