Glik szalał z radości. Kto nie widział, ucieszył się z "jego" bramki

Twitter / Polsat Sport / Na zdjęciu: gol na 1:0 dla Cracovii w meczu z Górnikiem Łęczna
Twitter / Polsat Sport / Na zdjęciu: gol na 1:0 dla Cracovii w meczu z Górnikiem Łęczna

Cracovia po emocjonującym meczu pokonała Górnika Łęczna i awansowała do kolejnej rundy Fortuna Pucharu Polski. W spotkaniu padł kuriozalny gol, z którego cieszył się Kamil Glik. To jednak nie on był strzelcem. Zobaczcie sami.

To był pełen emocji mecz. Cracovia była faworytem, ale awans do kolejnej fazy Fortuna Pucharu Polski nie przyszedł łatwo. Spotkanie z Górnikiem Łęczna zakończyło się triumfem Pasów 4:3. Cracovia prowadziła już 4:1, ale zespół z Lubelszczyzny zdołał odrobić część strat.

Zespół z Krakowa prowadzenie objął w 45. minucie w kuriozalnych okolicznościach. Po wrzutce w pole karne do piłki wyskoczył Kamil Glik, ale nie dosięgnął jej. Ostatecznie odbiła się ona od Souleymane Cisse. Interweniować starał się bramkarz Tomasz Woźniak, ale nie zdołał trafić w futbolówkę. Akcję można zobaczyć poniżej.

Z trafienia cieszył się Glik. To była szalona radość. Mało tego, początkowo internetowe serwisy prowadzące relacje live to właśnie jemu przypisano gola. Nawet twitterowy profil Cracovii pochwalił się bramką Glika. "GOOOOOOOOL! Kamil Glik pokonuje Woźniaka strzałem głową, który zaskoczył bramkarza!" - napisano.

Ostatecznie na koniec spotkania wszystko się już zgadzało. Bramkę przypisano Cisse. Dodajmy, że jeszcze przed przerwą Górnik doprowadził do wyrównania, a samobójczego gola strzelił Benjamin Kallman. I nie był to ostatni samobój tego dnia. Po zmianie stron do własnej bramki piłkę skierował Woźniak i Cracovia prowadziła 2:1.

Później bramki dla Pasów strzelali Takuto Oshima i Jani Atanasov. W 58. minucie Cracovia prowadziła już 4:1. Wtedy gospodarze stracili koncentrację, co wykorzystał zespół z Łęcznej. Dla Górnika strzelali jeszcze Adam Deja i Egzon Kryeziu. To było jednak zbyt mało, by awansować do kolejnej fazy krajowego pucharu.

Czytaj także:
Szczęsny pożegnał Krychowiaka. "Nie powiem o Tobie... miłego słowa"
Kamil Grosicki wprost. "Potrzeba wstrząsu"

ZOBACZ WIDEO: Probierz musi wzniecić ogień walki

Komentarze (1)
avatar
Nikson
28.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Że takim dzbanom bramkarzom płacą 5 razy więcej niż lekarzą