Sebastian Mila to 38-krotny reprezentant Polski (osiem goli) i były piłkarz między innymi Groclinu, Śląska Wrocław, Austrii Wiedeń czy Lechii Gdańsk. Po karierze pełnił rolę eksperta, głównie w TVP Sport. Ukończył także kurs trenerski i znalazł się w sztabie pierwszej kadry u nowego selekcjonera Michała Probierza.
Mateusz Skwierawski: Proszę pana, trenerze, czy zostajemy przy starej konwencji?
Sebastian Mila: Nie wygłupiajmy się, nic się nie zmienia.
Ale twoja rola bardzo się zmieniła.
Mam jedną zasadę w życiu: zawsze jestem sobą. Nie zmienię się tylko dlatego, że założyłem inny kolor dresu. Cenię sobie normalne, zdrowe relacje i takie będę chciał zachować w reprezentacji w kontaktach z zawodnikami. Po telefonie od Michała Probierza nawet się nie zastanawiałem.
Jak przebiegała ta rozmowa?
Trener zadzwonił z krótkim pytaniem - czy wchodzę do jego drużyny. Nie myślałem nawet sekundy, od razu odpowiedziałem: "tak!".
Pamiętam naszą rozmowę z początku roku i raczej nie zakładałeś dalszej pracy w roli trenera. Powiedziałeś: "Nie ma u nas odpowiedniej etyki pracy. Jest natomiast pogoń za posadą, pieniędzmi. To wręcz nieczysta, bezpośrednia walka."
Są propozycje, których nie można odrzucić. Perspektywa pracy w kadrze dała mi te same emocje, które przeżywałem na boisku jako zawodnik. Czuję nowe bodźce i energię. Przede wszystkim bardzo chcę pracować na rzecz kadry. Na marginesie dodam, że jestem wychowankiem PZPN. Przeszedłem przez wszystkie szczeble: grałem w drużynie młodzieżowej do lat 16., z którą zdobyliśmy wicemistrzostwo Europy, natomiast ze starszym rocznikiem sięgnęliśmy po mistrzostwo Europy (U-18). Z seniorami byłem na mistrzostwach świata w 2006 roku, do tego pomogłem w awansie na Euro 2016. Jestem dziś tak naładowany pozytywną energią, że nawet nie czuję zmęczenia.
Czym będziesz się zajmował w sztabie nowego selekcjonera?
Za mną pierwsze delegacje. W weekend byłem w Niemczech na meczach Dawida Kownackiego (Werder Brema) i Tymoteusza Puchacza (FC Kaiserslautern). Jestem w trakcie przygotowywania szczegółowego raportu dla selekcjonera. Czuję dużą odpowiedzialność, bo mam realny wpływ na to, co może się wydarzyć. Trener wysłał mnie tam po to, żebym przywiózł coś konkretnego. W telewizji pewne kwestie umykają, na podstawie liczb i suchych statystyk nie da się precyzyjnie ocenić całokształtu. Na miejscu zawsze można porozmawiać z ludźmi z klubu, nawiązać dobry kontakt z zawodnikiem.
Będziesz raportował trenerowi i robił coś jeszcze?
Każdy członek sztabu ma do wykonania określone przez selekcjonera zadania. Obserwacje zawodników to tylko jeden z elementów tego planu. Każdy z nas będzie miał też swoje obowiązki na zgrupowaniach drużyny narodowej i w czasie treningów.
Co czujesz?
Dumę, zaszczyt, odpowiedzialność.
A gdy ktoś cię kąsa, podważa sens twojej pracy w drużynie narodowej? Zastanawia się nad tym choćby Tomasz Hajto (więcej TUTAJ).
Bardzo lubię Tomka, mamy świetny kontakt i kupuję go takim, jakim jest. Do jego opinii nie chcę się odnosić. Miał do niej prawo.
Poszedłem na kurs trenerski nie bez kozery. Zawodowe granie w piłkę nożną to jedno, ale edukacja daje możliwość spojrzenia na futbol z wielu perspektyw.
Na ten moment nie chcę myśleć, jak dalej potoczy się moja przygoda trenerska. Teraz w 100 procentach oddaje się naszej reprezentacji. Chcę wykorzystać ten czas maksymalnie. Nie obchodzi mnie, kiedy będę miał wolny weekend. W ogóle mogę nie mieć wolnego.
Twoja żona ma tego świadomość?
Ha! Małżonka wiedziała, że tak to będzie wyglądało. Zna mnie, rozumie i wspiera. Wie, że jeżeli angażuje się w dany projekt, to wszystko inne schodzi na boczny tor. Od momentu nominacji trenera Probierza na selekcjonera byłem w domu jeden dzień, w poniedziałek, ale za chwilę znowu wyjeżdżam i wracam dopiero w przyszłym tygodniu.
ZOBACZ WIDEO: Gol sezonu?! To co zrobił można oglądać godzinami
Jakie są twoje atuty?
Wiem, jak funkcjonuje reprezentacja. Znam osobiście wielu jej zawodników. Miałem kilku trenerów w swojej karierze, zebrałem sporo doświadczenia.
Do którego trenera porównałbyś Michała Probierza?
Dostrzegam wiele podobieństw do trenera Adama Nawałki. Michał Probierz dba o najmniejsze szczegóły. Nie chce niczego pozostawić przypadkowi. Wymaga dużo od swoich ludzi, ale i od siebie. Ma otwartą głowę na inne pomysły, słucha. Wychodzi naprzeciw problemom. Po kilku spotkaniach ze sztabem mogę powiedzieć, że jest chęć i energia do zrobienia czegoś dużego. Selekcjoner wie, co należy ulepszyć.
Jaka jest twoja diagnoza problemów kadry?
Publicznie o takich sprawach się nie dyskutuje. Mam mnóstwo przemyśleń, które na bieżąco przekazuje selekcjonerowi.
Szybko nauczyłeś się dyplomacji.
Jestem lojalny wobec szefa. Nie chcę wchodzić w nie swoje kompetencje.
Co da polskiej kadrze trener Probierz?
Uważam, że ma dobry plan na rozwiązanie problemów. U trenera nie ma płakania po krzakach. Każdy zakasał rękawy i pracuje na sto procent możliwości.
Czyli szykują się nieprzespane noce, bo trochę trzeba naprawić.
Szczerze? Z takiego powodu mogę chodzić zmęczonym i w ogóle nie spać. Traktują tę pracę jako wyróżnienie. W życiu jeszcze zdążę odpocząć.
A zagrać z drużyną narodową jeszcze będzie okazja?
Jeżeli trener wpuści mnie na boisko treningowe... korki mam wypastowane i biorę je na zgrupowanie. Trochę obawiam się "dziadka", ale mam swoje atuty i asy w rękawie.
"Stracony czas". Hajto zmiażdżył decyzję Probierza
Ostro. "Reprezentacja stała się dla piłkarzy sukienką"
rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty