Nowy rekordzista Jagiellonii

Odkąd Grzegorz Sandomierski stanął między słupkami bramki Jagiellonii, żaden zawodnik drużyny przeciwnej nie znalazł jeszcze sposobu na jego pokonanie. W sobotę Sandomierski pobił rekord klubu.

- Najważniejszymi aspektami w tym spotkaniu było dla mnie zdobycie trzech punktów oraz dobre zaprezentowanie się przed całą moją rodziną, która po raz pierwszy w komplecie zasiadła na stadionie przy Słonecznej - moja mama, kochana siostra, wujek chrzestny i dużo innych osób. Jestem szczęśliwy, że obejrzeli mój występ w wygranym meczu - powiedział golkiper Jagi po wyjściu z szatni.

Na duże słowa uznania zasługuje interwencja Sandomierskiego z drugiej połowy. Przy stanie 1:0 wygrał on pojedynek sam na sam z Michałem Chałbińskim. Udaną interwencję okupił jednak lekką kontuzją. - Trafił mnie chyba kolanem w mięsień i poczułem ogromny ból. Początkowo w tej sytuacji myśleliśmy, że była pozycja spalona, ale całe szczęście, że coś odbiło mi do głowy, ruszyłem do tej piłki i udało mi się ją złapać. Kosztowało mnie to drobny uraz, ale mam nadzieję, że to nic poważnego.

Meczem z Polonią Warszawa Sandomierski ustanowił nowy rekord Jagiellonii w ekstraklasie z liczbą minut bez puszczonej bramki. Wynosi on obecnie 540 minut i niemal na pewno zostanie jeszcze poprawiony. - Fajnie brzmi - stwierdził krótko zadowolony bramkarz żółto-czerwonych. Poprzedni został ustanowiony w ubiegłym sezonie przez 40-letniego Piotra Lecha i wynosił 507 minut.

Dobry występ Sandomierskiego w meczu z Polonią Warszawa docenił trener bramkarzy Jagi. - Było ślisko i ciężko, ale bronił pewnie. Był to trudny teren dla Grześka, ponieważ jest on wysokim golkiperem - stwierdził Ryszard Jankowski.

W obecnym sezonie Sandomierski broni bardzo pewnie i obrońcy czują, że mają za sobą wsparcie. - Jak długo nie puści bramki? Tego nie wie nikt. Przyznam szczerze, że chciałbym, aby cały czas prezentował tak wysoki poziom. Najlepsi bramkarze na świecie popełniają jednak błędy, jak chociażby Iker Casillas w Lidze Mistrzów i z pewnością u Grześka kiedyś też to nastąpi. Oby jak najpóźniej. Może dopiero w sparingu na wiosnę? - pyta z nadzieją Jankowski.

- Nie przywiązujemy do rekordu jakiejś większej wagi, bo jeśli się zrobi jakieś sztuczne ciśnienie, to później wszyscy o tym mówią. W ogóle o tym nie rozmawiamy. Bierzemy każdy mecz po kolei jak leci i to wszystko w tym temacie - zakończył trener Jankowski.

Komentarze (0)