W głowie się nie mieści. Tyle zapłacimy za romans z Fernando Santosem

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / NurPhoto / Na zdjęciu: Fernando Santos
Getty Images / NurPhoto / Na zdjęciu: Fernando Santos
zdjęcie autora artykułu

5,3 mln zł - tyle za niespełna osiem miesięcy pracy z reprezentacją Polski zarobił Fernando Santos. Włos jeży się na głowie, gdy zobaczymy, co Portugalczyk dał w zamian. To najgorzej wydane pieniądze w historii PZPN.

Fernando Santos to zdecydowanie najlepiej opłacany selekcjonerem reprezentacji Polski w historii. Jego miesięczna pensja wynosiła co najmniej 700 tys. zł. Co najmniej, ponieważ ostatnio pojawiły się doniesienia, że była jeszcze wyższa.

Ale nawet biorąc pod uwagę dolne widełki, poprzednicy Santosa mogli jedynie pomarzyć o takim uposażeniu. Nawet Paulo Sousa, który dotąd był rekordzistą pod względem wysokości kontraktu z PZPN.

Niech przemówią liczby. Santos zarabiał miesięcznie więcej, niż trzech jego poprzedników razem wziętych: Paulo Sousa (315), Czesław Michniewicz (200) i Jerzy Brzęczek (160). A jeszcze po kumulacji zostałby "ogonek" na drobne wydatki.

ZOBACZ WIDEO: Piłkarzom nie chce się grać w reprezentacji? "Te małe rzeczy pokazują nastawienie drużyny"

Były już selekcjoner reprezentacji Polski był zatrudniony przez PZPN przez niespełna 8 miesięcy, od 23 stycznia. W tym czasie przepracował tylko 20 tygodni - przez 12 przebywał na urlopie poza Polską. To jedna trzecia trwania jego kontraktu.

Jak wyliczyliśmy, za każdy dzień pracy PZPN wypłacał mu średnio 37 857 zł. W godzinę Santos zarabiał więcej (4732) niż wynosi pensja minimalna w Polsce (3490). Co Portugalczyk dał w zamian za kosmiczne zarobki? Głównie powody do wstydu i frustrację.

Bilans jego pracy jest zatrważający. Zajmujemy czwarte miejsce w grupie eliminacji Euro 2024, do której byliśmy losowani z I koszyka, czyli jako teoretycznie najmocniejszy zespół. Wyprzedzamy tylko... Wyspy Owcze.

Po pięciu meczach eliminacji Euro 2024 mamy na koncie tylko sześć punktów - to najgorszy wynik Polski w kwalfikacjach do mistrzostw świata bądź Europy od 1996 roku i el. MŚ 1998.

Każde z dwóch zwycięstw w meczach o stawkę kosztowało PZPN po ok. 2,65 mln zł. Mowa o rodzących się w bólach "triumfach" nad Albanią (1:0) i Wyspami Owczymi (2:0).

Każdy z sześciu zdobytych przez Polskę w eliminacjach Euro 2024 punktów to dla federacji wydatek rzędu 883 tys. zł.

Za każdego z pięciu strzelonych przez Polskę w kwalifikacjach do mistrzostw Europy goli Santos skasuje natomiast milion z małym hakiem.

A to przecież nie wszystkie pieniądze, które zaksięguje od PZPN, bo rozstanie z Santosem będzie dla federacji kosztowne. Portugalczyk otrzyma jeszcze liczone w milionach złotych odszkodowanie.

Fernando Santos prowadził Polskę raptem przez 232 dni. To najkrótsza kadencja od 21 lat i epizodu Zbigniewa Bońka. Tyle jedna wystarczyło, by Portugalczyk zarobił 5,3 mln zł. Tylko jednemu selekcjonerowi PZPN wypłacił wyższą pensję, nie licząc premii. Chodzi o Adama Nawałkę, który pracował na taki zarobek przez blisko 5 lat.

Zarobki Santosa nie przykuwałyby takiej uwagi, gdy prowadził Polskę wprost do Euro 2024. Za sam awans do turnieju UEFA wypłaci Polsce 9,25 mln euro, więc Portugalczyk zwróciłby z nawiązką zainwestowane w niego pieniądze. Problem w tym, że awans jest poważnie zagrożony.

Wynagrodzenie Fernando Santosa na tle poprzednich selekcjonerów:

Fernando SantosCzesław MichniewiczPaulo SousaJerzy BrzęczekAdam Nawałka
Pensja wypłacona5,3 mln zł2,2 mln zł1,15**4,43 mln zł5,44 mln zł
Pensja roczna8,4 mln zł2,4 mln zł3,78 mln zł1,92 mln zł1,18 mln zł
- pensja miesięczna700 tys. zł200 tys. zł315 tys. zł160 tys. zł97 tys. zł*
średnio za zwycięstwo2,65 mln zł550 tys. zł192 tys. zł369 tys. zł209 tys. zł
średnio za punkt883 tys. zł200 tys. zł55 tys. zł127 tys. zł103 tys. zł
średnio za bramkę1,06 mln zł200 tys. zł34 tys. zł123 tys. zł51 tys. zł

* - w przypadku Adama Nawałki to kwota uśredniona - zaczynał od ok. 80 tys. zł miesięcznie, a kończył na 120 tys. zł miesięcznie

** - kwota pomniejszona o wypłacone przez Paulo Sousę odszkodowanie za zerwanie kontraktu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty