W tym miejscu należy przywołać sytuację z 67. minuty spotkania. Robert Lewandowski otrzymał doskonałą piłkę, wyszedł sam na sam z bramkarzem i wydawało się, że kapitan reprezentacji za moment wpisze się na listę strzelców.
Zamiast tego, Lewandowskiego dogonił jeden z piłkarzy Wysp Owczych. Napastnik Biało-Czerwonych pogubił się, podjął próbę okiwania obrońców, jednak ta zakończyła się niepowodzeniem. Futbolówka, zamiast znaleźć się w bramce, została wybita przez rywali.
To spotkało się z niezadowoleniem licznie zgromadzonej na stadionie PGE Narodowym publiczności, która niemiłosiernie wygwizdała polskiego napastnika. Warto dodać, że cała sytuacja miała miejsce przy stanie 0:0.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: najpierw tylko się przyglądał, a potem... Co za historia!
Lewandowski szybko jednak zmazał plamę po nieudanej akcji. Kilka minut później "Lewy" wykorzystał rzut karny. Z kolei w 83. minucie 35-latek popisał się kapitalnym uderzeniem z pola karnego (zobacz TUTAJ).
Dodajmy, że Lewandowski w czwartkowym meczu przerwał fatalną passę, która trwała od 753 dni. Wtedy po raz ostatni kapitan reprezentacji Polski zdobył gola na stadionie PGE Narodowym w Warszawie.
Zobacz także:
Chaos w Warszawie wokół stadionu