Poza Robertem Lewandowskim nie ma dziś w La Lidze środkowego napastnika światowej klasy. W minionym sezonie kroku Polakowi w wyścigu o tytuł króla strzelców dotrzymywał tylko Karim Benzema. "Lewy" zdobył 23 bramki, "Benz" miał ich 19, a trzeci Joselu - raptem 16.
Latem Francuz niespodziewanie przyjął ofertę Al-Ittihad i odszedł z Realu Madryt. Wydawało się wtedy, że Lewandowski będzie grał w teatrze jednego aktora, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Niekwestionowanym liderem wyścigu po Trofeo Pichichi jest w tej chwili Jude Bellingham. Angielski pomocnik, za którego Real zapłacił Borussii Dortmund, ponad 100 mln euro, po czterech kolejkach ma na koncie już pięć bramek. Jest jedynym w tym sezonie piłkarzem, który strzelał gola w każdej serii spotkań.
A Lewandowski? W dwóch pierwszych meczach bramki nie zdobył, co było jego najgorszym startem od 11 lat. W trzecim trafił już do siatki, ale jego dorobek jest - jak na to, do czego przyzwyczaił - jest niezwykle skromny.
W tej chwili ma aż cztery bramki straty do przewodzącego liście ligowych strzelców Bellingham. Pościg za Anglikiem "Lewy" może zacząć już w niedzielę. W ostatnim przed reprezentacyjną przerwą spotkaniu La Ligi FC Barcelona zagra na wyjeździe z Osasuną Pampeluna. Początek meczu o 21.
Czołówka klasyfikacji strzelców La Ligi:
M | Piłkarz | Klub | Gole |
---|---|---|---|
1. | Jude Bellingham | Real Madryt | 5 |
2. | Takefusa Kubo | Girona CF | 3 |
Alvaro Morata | Atletico Madryt | 3 |
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć