Jerzy Brzęczek przestał pełnić funkcję selekcjonera reprezentacji Polski ponad dwa lata temu. W drużynie narodowej wciąż występuje jednak wielu zawodników, z którymi współpracował. Być może więc były opiekun kadry wie, co należy uczynić, by po wrześniowych meczach Biało-Czerwoni mieli realne szanse na udział w finałach Euro 2024?
Przemysław Pawlak, "Piłka Nożna": Wkrótce reprezentacja Polski zmierzy się z Wyspami Owczymi oraz Albanią, jakich meczów pan się spodziewa?
Jerzy Brzęczek, selekcjoner reprezentacji Polski w latach 2018-2021: Bardzo trudnych. I mam na myśli oba spotkania, a nie tylko te drugie w Tiranie.
Nie straszmy Wyspami Owczymi.
Ja nie straszę, mówię, że to będzie również ciężki mecz. Wydarzenia z Kiszyniowa sprawiły, że nasza drużyna znalazła się pod ogromną presją - opinii publicznej, ale również w kontekście sytuacji w tabeli grupy eliminacyjnej. Wrześniowe spotkania mają dla reprezentacji Polski kluczowe znaczenie. Trzeba będzie wyjść na boisko dwa razy i temu sprostać. Łatwe to jest tylko teoretycznie, zwłaszcza gdy patrzy się na mecz z dystansu. Dlatego zanim skupimy się na Albanii, nie zapomnijmy zwyciężyć z Wyspami Owczymi.
ZOBACZ WIDEO: Konkretne pytanie o "Lewego". Odpowiedź kibiców inna niż zwykle
Ale jeśli mamy obawiać się Wysp Owczych, czego mamy szukać w finałach mistrzostw Europy?
Reprezentacja Polski będzie faworytem meczu na Stadionie Narodowym, dysponuje większym potencjałem piłkarskim, to nie ulega wątpliwości, natomiast zespół jest doprawdy w trudnym położeniu. Zachowajmy pokorę. Czy w przerwie meczu z Mołdawią, przy dwubramkowym prowadzeniu reprezentacji Polski, zakładał pan, że nie wygramy tego meczu? To rywal jednak zgarnął trzy punkty. A czy pan wie, że Mołdawia w aktualnym rankingu FIFA znajduje się na miejscu 164., a Wyspy Owcze są sporo wyżej, bo na 129. pozycji?
Trudno spodziewać się powołania na wrześniowe mecze Kamila Glika, gdyż nie ma klubu, a co z miejscem w kadrze dla Grzegorza Krychowiaka?
Grzesiek wywołuje emocje u opinii publicznej. W ostatnim czasie wszystko, co było złe w grze drużyny narodowej, spadało na niego. Jest to zawodnik nie w każdym elemencie idealny, niemniej szczególnie w fazie defensywnej - w kwestii poruszania się taktycznego, zabezpieczenia środka pola - umiejętności i doświadczenia mu nie brakuje.
Tyle że my mamy strzelać gole - i z Wyspami Owczymi, i z Albanią.
Mnie się wydaje, że drużyna ma kłopot przede wszystkim z grą obronną. W trzech spotkaniach kwalifikacji mistrzostw Europy w Niemczech straciliśmy sześć bramek. To dużo. Żeby wygrywać mecze, musisz tracić mniej goli. To oczywiste.
Santosowi wystarczy czasu w trakcie zgrupowania wrześniowego, by poprawić grę w defensywie?
Nie ma wyjścia. To po prostu trzeba zrobić, to kwestia decydująca o powodzeniu w najbliższych meczach. Portugalczyk posiada jednak bardzo duże doświadczenie, nie trzeba mu mówić, na czym polega specyfika pracy selekcjonera. Brak czasu jest permanentny, a odkąd rozgrywana jest Liga Narodów – jest go jeszcze mniej, przy jednocześnie rosnącej presji wyniku. A trzeba dołożyć do tego jeszcze jedną ważną rzecz, Fernando Santos wcześniej nie znał bliżej naszych zawodników, nie znał naszej mentalności. Musiał się tego nauczyć, na to również potrzebny jest czas, którego żaden selekcjoner de facto nie ma.
Piłkarz reprezentacji Polski to piłkarz potrzebujący częstej komunikacji z trenerem? Pytam, bo Santos tego nie preferuje, a pan pracował z częścią aktualnych kadrowiczów.
Nie znam metod pracy selekcjonera, nie jestem wewnątrz, nie zamierzam odnosić się do pogłosek, oglądam tylko mecze. Niemniej, co do zasady czy selekcjonerem będzie Polak, Portugalczyk, Niemiec, Hiszpan, czy Czech, jeśli w drużynie nie będzie odpowiedniej atmosfery, daleko ona nie zajdzie. Z kolei w przypadku komunikacji, ogólnie rzecz ujmując, czyli nie odnosząc się bezpośrednio do reprezentacji Polski, dziś zawodnicy do pewnego stopnia chcą być częścią procesu decyzyjnego, są bardziej świadomi, dysponują większą wiedzą odnośnie taktyki. Kiedy ja grałem w piłkę, trenerzy zbyt często nie wchodzili w dyskusję z zawodnikami, najczęściej panowała dyktatura. Teraz takie podejście mogłoby być trudne do zaakceptowania dla piłkarzy.
We wrześniu więcej będzie zależeć od trenera czy od zawodników?
W głowach piłkarzy musi być myśl, że odpowiedzialność również jest po ich stronie. W ostatnich latach polscy trenerzy prowadzący drużynę narodową regularnie mierzyli się z zarzutem, że nie wykorzystują potencjału zawodników, teraz pracuje z kadrą już drugi Portugalczyk i okazuje się, że to wszystko nie jest takie proste. Brakuje nam czasem merytorycznej, trzeźwej, pozbawionej emocji dyskusji publicznej o realnych sportowych możliwościach reprezentacji Polski.