Tysiące wyświetleń. Umieścili Polaka obok Messiego

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Omar Vega / Na zdjęciu: Lionel Messi
Getty Images / Omar Vega / Na zdjęciu: Lionel Messi
zdjęcie autora artykułu

Lionel Messi błyszczy w Interze Miami, a jego klub ciągle pozostaje w grze o trofeum w ramach Leagues Cup. Już w nocy z piątku na sobotę dojdzie do interesującego ćwierćfinału, w którym zatrzymać zespół Argentyńczyka będą chcieli Polacy.

W ramach rozgrywek Leagues Cup Lionel Messi strzelił ostatnio dwa gole, a następnie wykorzystał rzut karny w serii "jedenastek". Inter Miami pokonał FC Dallas 5:4 (więcej tutaj) i awansował do ćwierćfinału.

Na drodze zespołu z Florydy stanie teraz Charlotte FC. Drużyna ta wygrała w nocy z poniedziałek na wtorek naszego czasu z Houston Dynamo 2:1 (więcej tutaj).

W ekipie z Karoliny Północnej występują reprezentanci Polski. W podstawowym składzie wybiegli ostatnio pomocnik Kamil Jóźwiak i napastnik Karol Świderski. Z ławki rezerwowych nie podniósł się trzeci z Biało-Czerwonych, obrońca Jan Sobociński.

Na twitterowym koncie Charlotte FC pojawiła się we wtorek interesująca grafika. Aby promować nadchodzący mecz, przedstawiono na jednym zdjęciu dwóch czołowych zawodników obu klubów. Mowa oczywiście o Lionelu Messim i Karolu Świderskim. "Do zobaczenia w Miami" - podpisano materiał zapowiadający najbliższe wydarzenie.

Grafika spodobała się fanom. Wszyscy zdają sobie sprawę z klasy, jaką prezentuje Messi po przejściu do USA. Zdobył już siedem bramek, z czego dwa z rzutów wolnych. Kibice zauważyli, że dla Świderskiego będzie to okazja do rewanżu za mistrzostwa świata, które w 2022 roku odbyły się w Katarze (Argentyna pokonała wówczas Polskę 2:0 w fazie grupowej).

Spotkanie Inter Miami - Charlotte FC rozpocznie się o godz. 2:00 w nocy z piątku na sobotę (12 sierpnia) czasu polskiego.

Czytaj także: Gundogan zapomniał o Lewandowskim. Polak zanosił się śmiechem Iniesta jednak nie zagra z Messim. Ten kierunek to niespodzianka

ZOBACZ WIDEO: Sensacyjny transfer Zielińskiego? Dziennikarze wskazali możliwy powód

Źródło artykułu: WP SportoweFakty