Już po pierwszym meczu w tej rywalizacji było mniej więcej jasne, kto awansuje do trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Lech Poznań miał po nim dwubramkową zaliczkę, a poza tym wiedzieliśmy, że Kolejorz dysponuje zdecydowanie bardziej jakościowym zespołem niż jego litewski rywal.
Zawodnicy z Poznania podeszli do drugiej rywalizacji z Żalgirisem Kowno w trochę ekonomicznym stylu. Szczególnie było to widać w drugiej połowie tego spotkania. Do przerwy polska drużyna prowadziła już 1:0 dzięki trafieniu Filipa Marchwińskiego i po zmianie stron gracze Lecha nie parli zbyt mocno do przodu.
Mimo tego swoje okazje mieli. Te szanse częściej pojawiały się w samej końcówce. W 82. minucie w polu karnym został sfaulowany Artur Sobiech i sam zdecydował się na wykonanie "jedenastki". Podszedł do niej "na pewniaka", szukał bocznej siatki, a ostatecznie trafił w słupek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma "młotek" w nodze! Tak strzela syn Zinedine'a Zidane'a
Były reprezentant Polski nie trafił na 2:0, ale niedługo później dokonał tego Adriel Ba Loua. Gracz z Wybrzeża Kości Słoniowej miał w tej akcji bramkowej dwóch kolegów do zagrania, ale zdecydował się na jej indywidualne wykończenie. Na swoje szczęście skierował piłkę do siatki, bo gdyby mu się to nie udało, jego partnerzy z zespołu zapewne nie byliby zachwyceni.
Druga bramka dla Lecha padła w 92. minucie, ale to nie był koniec emocji. Jeszcze w 95. minucie gospodarze na otarcie łez trafili do bramki, czym z pewnością trochę zepsuli wieczór Bartoszowi Mrozkowi. Młody bramkarz Kolejorza rozegrał pierwszy mecz w tym sezonie i na pewno liczył na czyste konto.
Czytaj też:
Wszołek wykorzystał błąd obrońcy
Trener Lecha: Tak chcemy grać