[b]
[/b]Urodził się w sierpniu w Lipcu, miejscowości w Bośni i Hercegowinie. Jako młody chłopak trenował kilka dyscyplin sportowych: karate, piłkę ręczną i futbol. Pewnego dnia Damir i Samir Vosanović, koledzy z sąsiedniej miejscowości - zaprosili go na trening kajakarskiego klubu Val.
- Powiedzieli mi, że klub daje nowym członkom sprzęt Adidasa, a takiej pokusie nie mogłem się wtedy oprzeć - wyjaśnia, dlaczego się skusił. Przeszkodą dla obu stron nie było nawet to, że... nie umiał pływać.
- Pływałem jak kłoda. Więce, pod wodą niż po wodzie, ale na próbnym teście osiągnąłem świetny rezultat! - opisuje swoje początki Aleksandar Djurić.
Było to w 1983 roku, gdy w Val następowała wymiana pokoleniowa wśród zawodników. Do reprezentantów byłej Jugosławii dochodzili młodzi zawodnicy z "niepływającym" Aleksem na czele. Dzięki solidnej pracy zdobył tytuły mistrza Jugosławii i wystąpił w finale MŚ juniorów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma "młotek" w nodze! Tak strzela syn Zinedine'a Zidane'a
- Nie mieliśmy kasy, ale kochaliśmy ten sport. W 1991 roku znalazłem się na liście kandydatów do występu na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie. W lutym następnego roku dostałem zaproszenie od Komitetu Olimpijskiego na zgrupowanie do Belgradu - opowiada.
- Pakując torbę sportową i wiosło, nie wiedziałem jeszcze, że to moje pożegnanie z rodzinną gminą Doboj. Gdy wybuchła wojna, przerwałem zgrupowanie kadry i uciekłem na Węgry, a następnie do Szwecji - wspomina.
Ucieczka przed wojną
Miał wtedy 21 lat. Razem z nim do Skandynawii uciekło też dwóch przyjaciół z tej samej gminy - Zeljko Tipura i Danijl-Dunis Sarajlić. Kiedy trafili do hotelu Sweden Gate w Ystad, to Szwedzi postanowili rozdzielić ich od siebie, ponieważ bali się, że mając w jednym pokoju Serba (Djurić), Chorwata (Tipura) i Muzułmanina (Sarajlić) mogłoby dojść między nimi do konfliktów na tle narodowościowym.
Dopiero po interwencji całej trójki mogli ponownie zamieszkać razem. Djurić z powodu prawnych problemów został deportowany ze Szwecji. Ponownie wrócił do węgierskiego Szeged, gdzie "przygarnął" go były prezes klubu Val Jusuf Makarević. Aby przeżyć, sprzedawał dewizy na ulicy, a dopiero po jakimś czasie postanowił spróbować swoich sił w drugoligowym klubie, tym razem piłkarskim.
Jak to się stało, że pojechał na Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie jako kajakarz? Djurić: -
Nie wiem, w jaki sposób Komitet Olimpijski Bośni i Hercegowiny odnalazł mnie na Węgrzech. Zapytano, czy chciałbym pojechać jako reprezentant BiH. Zgodziłem się i prawdopodobnie jestem jedynym olimpijczykiem, który, aby dotrzeć na Olimpiadę, połowę trasy pokonał autostopem.
- Kiedy wsiadałem jako autostopowicz do samochodów i mówiłem kierowcom, dokąd jadę, to myśleli, że coś jest ze mną "nie halo" albo po prostu kłamię. Mimo ich zdumienia i niedowierzania dotarłem do Lublany, gdzie wsiadłem do samolotu - wspomina.
Oprócz niego BiH reprezentowało wtedy dziewięciu sportowców. Djurić w drodze do Barcelony... zgubił wiosło, przed igrzyskami w ogóle nie trenował, a mimo to udało mu się pomyślnie przejść pierwsze eliminacje.
Jednak jako wyjątkowy pozostał w jego pamięci inny moment: - Wychodzimy z tunelu na Stadion Olimpijski na prezentację i spiker zapowiada: Bośnia i Hercegowina! My byliśmy jedną z najmniej licznych grup, a 100 tysięcy ludzi na stadionie wstało z miejsc.
Wojna zabiera mu mamę
Po igrzyskach wojna w byłej Jugosławii trwała nadal. W sierpniu 1993 roku granat zabił jego matkę. Djurić twierdzi, że sport bardzo pomógł mu przeboleć tę stratę.
Dwa lata później dostał wizę i zdecydował się na wyjazd do Australii. Pomyślnie przeszedł testy w pierwszoligowym klubie South Melbourne i grał tam do końca 1996 roku. W ojczyźnie kangurów poznał swoją przyszłą żonę Natashę.
Do rangi symbolu w życiu piłkarza-kajakarza urósł moment narodzin pierwszego syna - urodził się 15 minut przed ceremonią otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Atenach w 2004 roku.
Legenda Singapuru
Przez jakiś czas grał w Chinach, aż w 1999 roku wylądował w lidzie singapurskiej. Rok później dostał wiadomość od brata, że ich ojciec umiera na raka i chce zobaczyć syna po raz ostatni. Wtedy też po ośmiu latach po raz pierwszy zobaczył swoją rodzinę. Ojciec zmarł trzy dni po tym spotkaniu.
Od roku 2005 występował w barwach wojskowego klubu Singapore Armed Forces, którego został kapitanem. W 2007 roku dostał obywatelstwo Singapuru i zadebiutował w reprezentacji swojej nowej ojczyzny. Stało się to 9 listopada 2007 roku w wygranym 2:0 meczu z Tadżykistanem, a nasz wysoki bohater (ma 192 cm wzrostu) strzelił obydwa gole.
W trakcie gry w reprezentacji Singapuru zapytano go czy ma jeszcze jakieś sportowe marzenia: - Jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem. Sława nie uderzyła mi do głowy. Moim marzeniem jest wystąpić na mistrzostwach świata. To byłoby wspaniałe ukoronowanie mojej kariery.
Tego piłkarskiego marzenia nie udało mu się spełnić, ale strzelił dla Singapuru 24 goli w 53 meczach. Został też pierwszym ambasadorem w historii ligi singapurskiej. Natomiast jego życiowa historia pozostała do dziś jedną z najbardziej niesamowitych, o jakich słyszał sportowy świat.