Piłkarska reprezentacja Polski wraca z Kiszyniowa na tarczy. Zespół Fernando Santosa w kompromitującym stylu przegrał z Mołdawią (2:3) w meczu eliminacji Euro 2024.
Biało-Czerwoni po pierwszych 45 minutach prowadzili wprawdzie 2:0, ale druga połowa kompletnie im nie wyszła. Większość obserwatorów nie kryła zdumienia postawą Roberta Lewandowskiego i spółki.
- Nie wierzę... Po prostu nie wierzę, że to się stało. Cały czas się zastanawiam, czy to naprawdę się wydarzyło. Aż znajomi z Francji do mnie dzwonili i pytali się, co się stało. Odpowiadałem żartem, że zgasło światło w drugiej połowie, więc po ciemku było trudniej grać - podkreślił w rozmowie z portalem sport.pl Jacek Bąk.
96-krotny reprezentant Polski (w latach 1993-2008), wieloletni kapitan kadry narodowej, dodał że to niedopuszczalne, by przegrać w takich okolicznościach z Mołdawią, która prezentuje najwyżej poziom trzeciej ligi polskiej.
Zdaniem byłego piłkarza, z Markiem Papszunem na ławce nie byłoby porażki w Kiszyniowie.
- Jak patrzyłem na niego (Santosa - przyp. red.) na ławce, to wyglądał tak, jakby swoją postawą chciał usypiać naszą reprezentację. Bez życia po prostu. Polacy potrzebują trenera z jajami. Oglądałem w studiu TVP Marka Papszuna i wydaje mi się, że z nim na ławce nie doszłoby do takiej sytuacji. (...) Myślę, że gdyby Papszun byłby na ławce, to w drugiej połowie dobilibyśmy rywala, wygrali 5:0 - podsumował Bąk.
Zobacz:
Dwa słowa. Grzegorz Lato zaczął rozmowę od mocnego zdania
"Kompromitacja Lewandowskiego i spółki". Światowe media po blamażu w Mołdawii
ZOBACZ WIDEO: Co on zrobił?! Bramkarz kompletnie się tego nie spodziewał