Ruch nieoczywisty, bo jeszcze parę miesięcy temu mówiło się, że Naby Keita znalazł się na celowniku największych klubów w Europie.
"La Gazzetta dello Sport" informowała o takich markach, jak: Inter, FC Barcelona, RB Lipsk, AC Milan czy Borussia Dortmund. Tymczasem Keita trafił do Werderu Brema, zespołu zdecydowanie mniejszego, mniej medialnego. Sezon 2022/23 Werder zakończył na 13. miejscu w Bundeslidze.
Podpisał kontrakt do końca sezonu 2025/26. W nowej drużynie będzie występować m.in. z Dawidem Kownackim, który podpisał umowę z Werderem niespełna miesiąc temu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przepiękny gol Polaka na Islandii. Bramkarz był bez szans
Keita to zaledwie 28-letni pomocnik. Wieszczono mu olbrzymią karierę. Zresztą, nie bez powodu w 2018 roku Liverpool zapłacił za niego 60 milionów euro.
Był częścią drużyny, która wygrywała Ligę Mistrzów, Premier League, Puchar Anglii i Puchar Ligi. Borykał się jednak z problemami zdrowotnymi, przez co miniony sezon był dla niego wprost katastrofalny. We wszystkich rozgrywkach uzbierał raptem trzynaście meczów. Mimo to Liverpool podjął rozmowy odnośnie przedłużenia kontraktu, oczywiście na gorszych warunkach niż dotychczas. Od samego początku do porozumienia było jednak bardzo daleko.
- Rozumiem, że wiele osób zastanawia się dlaczego zdecydowałem się na taki krok. Rozmawiałem z trenerem oraz dyrektorem sportowym, przedstawili mi wizję projektu tego klubu. Długo nad tym myślałem wspólnie z rodziną. Na koniec podjąłem decyzję i jestem z niej zadowolony - powiedział Keita.
To dla Gwinejczyka powrót do Bundesligi. Wcześniej grał w niej w barwach RB Lipsk (58 meczów).
CZYTAJ TAKŻE:
Zrobił to jako pierwszy w Polsce. "Hejt jest trucizną"
Czy Real Madryt ściągnie gwiazdę do ataku? Florentino Perez pod dużą presją