Gdy Eden Hazard przed sezonem 2019/2020 przychodził do swojego wymarzonego Realu Madryt, wszystko w tym transferze się zgadzało. Jasne było, że Belg ma wejść w niezwykle ciasne buty i być następcą Cristiano Ronaldo.
Te domniemania legitymowało przekazanie nowemu piłkarzowi koszulki z legendarnym numerem siedem. Klub ze stolicy Hiszpanii wręcz zerwał go z pleców Mariano Diaza, który rok wcześniej zdecydował się kontynuować legendę tej cyfry w Realu. Pięć sezonów w wykonaniu obu tych piłkarzy obniżyło wartość tego numeru o kilkadziesiąt procent.
Udział przy golu za siedem milionów
Liczby Edena Hazarda w Realu Madryt nie są złe, są dramatyczne. Do stolicy Hiszpanii latem 2019 roku przychodził piłkarz, który dopiero co zrobił prawie podwójne double-double w barwach Chelsea FC podczas ostatniego sezonu na Stamford Bridge.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalny strzał w Ameryce Południowej. Prawdziwe "golazo"!
W sezonie 2018/2019 skrzydłowy bowiem wystąpił łącznie w 52 meczach. Strzelił w nich 21 goli oraz asystował 17 razy. Wówczas pobierał rocznie 11,5 miliona funtów. Udział przy jednym golu wyceniać można więc na 300 tysięcy funtów.
Gdy porównamy to z tym, co działo się w Realu przez cztery sezony, można złapać się jedynie za głowę. Belg za każdy swój występ w pierwszej drużynie "Królewskich" zarabiał więcej niż w tamtym sezonie za udziały przy golach.
Przez cztery lata w stolicy Hiszpanii skrzydłowy zainkasował 120 milionów euro pensji brutto. Dodatkowo po swoim odejściu za porozumieniem stron na jego konto wpłynie kolejne 15 milionów euro. Łącznie z wydatkiem na odstępne mówimy tu więc o wydatku rzędu 250 milionów euro za cały transfer. To są kosmiczne pieniądze.
Skupmy się jednak na pensji. Hazard w Realu zagrał łącznie 76 razy. Przy 135 milionach euro zainkasowanych tylko z tego tytułu na konto Belga za jeden występ wpływało aż 1,7 miliona euro! Za każdą minutę na murawie skrzydłowy dostawał 36 tysięcy euro.
Jeśli zaś chodzi o udziały przy golach, tu sytuacja jest jeszcze gorsza. Te liczby są dla Hazarda kompromitujące. 32-latek strzelił w barwach "Los Blancos" siedem goli oraz asystował tylko 12 razy. Za każdy jego udział księgowa Realu płaciła więc ponad siedem milionów euro. A za samą bramkę prawie 20 milionów euro, czyli ponad połowę rocznej pensji.
Do transferu Belga za jeden z najgorszych ruchów na rynku w wykonaniu Realu uważało się sprowadzenie Kaki. Porównania Brazylijczyka do Hazarda z perspektywy czasu są jednak absolutnym policzkiem w twarz byłego zdobywcy Złotej Piłki.
Kaka do Madrytu przyszedł za prawie dwa razy mniej. Dodatkowo wystąpił w prawie 50 meczach więcej. Jego liczby dla Hazarda są przygniatające. Brazylijczyk strzelił 29 goli i asystował 39 razy. Nie grał zbyt wiele z powodu kontuzji, na które jednak nie miał zbyt dużego wpływu.
Wzór braku profesjonalizmu
Eden Hazard już w dniu prezentacji w Realu Madryt dostał potężnego minusa u kibiców. Belg nie przygotował się odpowiednio na ten wyjątkowy moment. Skrzydłowy przyszedł do klubu z wyraźną nadwagą, co jest niedopuszczalne.
Belg miał być następcą Cristiano Ronaldo, ale Portugalczyk podczas swojego czasu na Santiago Bernabeu wprowadził nowe standardy prowadzenia się poza boiskiem. Belg zdecydowanie się do nich nie dostosował.
Jasne jest, że w rozwinięciu skrzydeł w Madrycie Hazardowi przeszkodziły liczne kontuzje. Belg w Realu jest już od 1434 dni. W tym czasie wizyty u klubowych lekarzy i fizjoterapeutów pochłonęły aż 500 dni z kariery w Realu. Łącznie z powodu problemów ze zdrowiem opuścił 78 spotkań, a więc o dwa więcej niż udało mu się zagrać.
Gdyby tu wszystko zależało od kruchego zdrowia Hazarda, można byłoby to wytłumaczyć. Sam Belg jednak nie tyle nie pomógł, co wręcz przeszkodził w zbudowaniu sobie pomnika w oczach kibiców "Królewskich".
Tu jednak trudno jest nie poszukiwać wad w zachowaniu skrzydłowego. Tak, jak na swoją prezentację przybył z wyraźną nadwagą, tak wyglądał każdy początek przygotowań do kolejnych sezonów.
Obrazek Hazarda, na którym klubowa koszulka prawie pęka, to widok, który kibic "Królewskich" będzie miał w głowie, gdy wspomni ten fatalny ruch swojego ukochanego klubu. Trudno o gorszą recenzję.
- Przybyłem z nadwagą w 2019 roku? Ale to zawsze się zdarzało. W sezonie pracuję i gram w piłkę nożną, ale kiedy mam 3 tygodnie wolnego, odpoczywam. Nie zmienię się - mówił w wywiadzie dla "Marki"
Faktycznie Hazard się nie zmienił, a jego przygoda, bo karierą nazwać tego nie można, była kompletnie nieudana. Belg, odchodząc za porozumieniem stron, podpisał się pod stwierdzeniem "najgorszy transfer w historii piłki nożnej".
Czytaj także:
- Upokorzona Borussia bez szans na powtórkę w kolejnych sezonach? Mistrzostwo odjechało na finiszu
- Wybuch paniki na stadionie. Tragiczny bilans