Bitwa o Manchester. Kto przejmie United?

Getty Images / Peter Byrne/PA Images  / Na zdjęciu: sir Jim Ratcliffe
Getty Images / Peter Byrne/PA Images / Na zdjęciu: sir Jim Ratcliffe

To będzie najdroższa transakcja w historii światowego sportu. Już wkrótce właściciela powinien zmienić Manchester United. O "Czerwone Diabły" walczy dziś dwójka miliarderów, a obecni właściciele robią wszystko, by maksymalnie wykorzystać ten fakt.

Niemal 20-letnia gehenna kibiców Manchesteru United związana z zarządzaniem klubem przez rodzinę Glazerów dobiega końca. Wielkimi krokami zbliża się moment, gdy powinien on przejść w ręce nowego właściciela.

Rzecz w tym, że żaden z dwójki potencjalnych inwestorów nie jest tym, o kim marzyli fani. Jeden z nich reprezentuje bowiem wartości, które od lat były powodem szydery z lokalnego rywala - City, zaś drugi nie gwarantuje rozwiązania dotychczasowych problemów.

Wyścig Szejka Jassima Bin Hamada Al Thaniego oraz Sir Jima Ratcliffe'a o przejęcie władzy w czerwonej części Manchesteru wkracza w decydującą fazę.

ZOBACZ WIDEO: Co z przyszłością Zielińskiego? "Jeden trener do niego wydzwania"

Klub za pieniądze klubu

Listopad 2022. W domach kibiców Manchesteru United wystrzeliwują korki od szampana. Rodzina Glazerów, która w klubie obecna jest od 2003 roku, a która posiada w nim większościowe udziały od 2005, ogłosiła, że Manchester United jest na sprzedaż.

Skąd taka decyzja? Przede wszystkim Glazerowie byli zawiedzeni kolejnymi porażkami jeżeli chodzi o "rewolucjonizowanie" futbolu. A dokładniej mówiąc, jeżeli chodzi o maksymalizację możliwych do wyciągnięcia z futbolu pieniędzy.

Najpierw nie udało im się (wspólnie z Liverpoolem) przeforsować projektu "Big Picture", mającego zrewolucjonizować Premier League, mocno ustawiając ją pod dyktando największych, a następnie również fiaskiem zakończyły się dążenia do stworzenia Superligi.

A Glazerowie nigdy nie byli mecenasami sportu. Manchester United traktowali raczej jako maszynkę do robienia pieniędzy. Aby zrozumieć jak funkcjonowali, wystarczy przypomnieć, jak wyglądało przejęcie klubu. Malcolm Glazer kolejne pakiety udziałów wykupywał dzięki pożyczkom... zabezpieczonym aktywami klubu. W pewnym uproszczeniu - Glazerowie kupili United za pieniądze United.

Teraz natomiast, po 18 latach żerowania na zespole, postanowili oni wykonać ostateczny "skok na kasę", dokonując najdroższej sprzedaży drużyny w historii sportu bez podziału na dyscypliny.

Struktura ważniejsza od kwoty? 

Początkowo w mediach spekulowano, że Glazerowie mogą liczyć na około 4-4,5 miliarda funtów, a w bardzo optymistycznych założeniach nawet 5. Dziś wiadomo już, że chcą oni maksymalnie wykorzystać fakt, że o przejęcie klubu biją się dwa podmioty i oczekują aż 6 miliardów (do tej pory rekordem w świecie sportu jest 3,7 miliarda funtów zapłacone w sierpniu zeszłego roku za występujące w lidze NFL Denver Broncos).

Wygórowane oczekiwania rodziny Glazerów sprawiają, że przeciąga się cały proces sprzedaży. Pierwszy termin składania ofert kończył się w lutym. W wyniku niezadowalających ofert, kolejny  termin ustalono na marzec, zaś cały proces miał się zamknąć do Wielkanocy.

Tak się jednak nie stało i na koniec kwietnia wyznaczono kolejny termin w oczekiwaniu, że oferty składane przez Szejka Jassima oraz Sir Jima Ratcliffe'a zbliżą się do oczekiwanych 6 miliardów.

Jak sytuacja wygląda dziś? W brytyjskich mediach coraz częściej można znaleźć informacje, że bliżej sukcesu jest Ratcliffe. Nie chodzi tu jednak o same pieniądze, co przede wszystkim o strukturę przejęcia.

Szejk Jassim nie bierze bowiem pod uwagę innej opcji niż przejęcie 100 procent akcji. Katarczyk przy tym gwarantuje spłacanie długu klubu, który dziś wynosi ponad 0,5 miliarda funtów, a także znaczące inwestycje w infrastrukturę.

Ratcliffe z kolei jest zainteresowany przejęciem jedynie większościowego pakietu od Glazerów, tak by w jego posiadaniu było nieco ponad 50 procent akcji. Jest to o tyle istotne, że w ten sposób pozwoliłby pozostać w klubie Joelowi i Avramowi Glazerom (a także pozostałym mniejszościowym udziałowcom). W rodzinie amerykańskich miliarderów bowiem nie ma pełnej zgodności co do sprzedaży klubu.

Brak jedności

W tym miejscu należy pochylić się nad obecną strukturą właścicielską Manchesteru. W 2005 roku, po dwóch latach, nieżyjący już Malcolm Glazer, przejął ostatecznie 100 procent akcji klubu. Dziś jednak w rękach rodziny Glazerów jest jedynie 69 procent akcji. Reszta została sprzedana wśród mniejszych akcjonariuszy za pośrednictwem nowojorskiej giełdy.

Wspomniane 69 procent rozkłada się natomiast na szóstkę dzieci Malcolma - Avrama, Joela, Kevina, Bryana, Edwarda oraz Darcie. Ostatnia czwórka chce się pozbyć klubu, zwłaszcza, że ten w niedługim czasie będzie wymagał poważnych nakładów finansowych związanych m.in. z nieuniknioną renowacją bazy treningowej w Carrington czy też samego Old Trafford.

Z kolei Avram oraz Joel niechętnie patrzą na potencjalną utratę United. W kuluarach mówi się nawet, że z chęcią sami wykupiliby resztę rodzeństwa, jednak nie są w stanie tego dokonać.

Na zdjęciu: Avram i Joel Glazer (fot: Dave Thompson/PA Images)
Na zdjęciu: Avram i Joel Glazer (fot: Dave Thompson/PA Images)

- To niekoniecznie musi być sprzedaż. To jest proces. Zobaczymy, co się wydarzy - mówił Avram w rozmowie z "The Athletic".

Niewykluczone zatem, że Joel i Avram naciskać będą na ofertę przedstawioną przez Ratclife'a. Zwłaszcza, że będzie to również transakcja prostsza w realizacji. Szejk Jassim jest osobą dość tajemniczą i stroniącą od pojawiania się w blasku fleszy. Podczas gdy Ratcliffe regularnie widywany jest na obiektach Untied, to Katarczyk do Anglii wysyła jedynie swoich przedstawicieli. Glazerowie mają martwić się, że enigmatyczność Al Thaniego może wydłużyć proces zatwierdzenia sprzedaży przez Premier League. Dodatkowo w kwietniu pojawiły się informacje, że część angielskich klubów lobbuje za zablokowaniem możliwości sprzedaży klubów osobom, powiązanym z państwami narodowymi.

Szejk owiany tajemnicą

Kimś takim zdecydowanie jest natomiast Szejk Jassim bin Hamad Al Thani. Jest on członkiem katarskiej rodziny królewskiej. To znacznie bliższe związki z państwem, aniżeli chociażby Nassera Al-Khelaifiego z PSG.

Inwestycja Al Thaniego w Manchester United nie byłaby jednak przypadkowa. Mówi się, że jest on kibicem "Czerwonych Diabłów" od wielu lat. Nie ma w tym jednak przypadku, bowiem w młodości trafił on do Wielkiej Brytanii, gdzie ukończył Królewską Akademię Wojskową.

Poza tym o Szejku Jassimie wiadomo niewiele więcej. Tajemnicą owiany jest nawet jego wiek. Wiadomo jedynie, że jest w okolicach 40-tki. Zdecydowanie nie jest on postacią pchającą się na afisz. Widać to doskonale chociażby po artykułach na jego temat, które z reguły opatrzone są jednym z zaledwie kilku powtarzających się zdjęć dostępnych w internecie.

Co jeszcze wiadomo o potencjalnym nowym właścicielu Manchesteru? Na pewno ma on bogate doświadczenie biznesowe, które nabywał poprzez współpracę z licznymi firmami i bankami. Dziś natomiast jest on prezesem Qatar Islamic Bank, czyli trzeciej najważniejszej firmy w Katarze.

Trudno jednak stwierdzić, jakie są prawdziwe motywacje oferty złożonej za klub. Na dziś równie prawdopodobne jest to, że jest to faktycznie fanaberia wieloletniego kibica United, jak i to, że Jassim jest jedynie figurantem rodziny Al Thani - najbardziej wpływowego rodu w Katarze.

Sportwashing nie tylko arabski

Znacznie bardziej "swojską" kandydaturą na nowego właściciela jest natomiast kandydatura Jima Ratcliffe'a. Najbogatszy Brytyjczyk od lat uchodzi za kibica Manchesteru United, a zakup ukochanej drużyny mógłby być wisienką na torcie w jego już i tak bogatym sportowym portfolio.

Ratcliffe już dziś jest bowiem właścicielem szwajcarskiej drużyny Lausanne-Sport, francuskiej Nicei, a także zespołu kolarskiego Ineos Grenadiers. Angażuje się również w sponsoring w żeglarstwie oraz Formule 1.

Brytyjczyk swojej fortuny dorobił się w branży chemicznej. Jest właścicielem giganta INEOS uznawanego za czwartą największą firmę chemiczną na świecie.

I tu rodzą się kontrowersje dotyczące osoby Ratcliffe'a. Bo o ile w przypadku krajów arabskich pojęcie sportwashingu jest dziś w zasadzie oczywiste, to ten zarzucany jest także Ratcliffe'owi. Miliarder ma bowiem inwestycjami w sport starać się zatrzeć wszelkie kontrowersje związane z ekologią, a w zasadzie jej brakiem w INEOS.  Wyciek ropy w Norwegii, wyciek chemikaliów we Francji, ulotnienie się toksycznego gazu w Belgii - to tylko niektóre przykłady grzechów firmy, która generalnie na każdym kroku stara się sprzeciwiać jakimkolwiek regulacjom środowiskowym i klimatycznym.

Z perspektywy fanów Manchesteru United dużo gorszym grzechem Ratcliffe'a jest jednak fakt, że najprawdopodobniej zostawiłby w klubie Joela i Avrama Glazerów. Kibice natomiast chcą całkowitego wycięcia nowotworu, który trawił ich ukochaną drużynę od 20 lat.

Co więcej Ratcliffe zasugerował ostatnio, że nadal wykorzystywałby on dochody klubu do tego, by obsłużyć jego ogromny dług. W tym aspekcie niewiele zmieniłoby się w stosunku do ery Glazerów.

Na ten moment to wszystko to jednak jedynie spekulacje. By któryś ze scenariuszy mógł się bowiem spełnić, najpierw rodzina Glazerów musi zaakceptować którąkolwiek z ofert. Kiedy to się jednak wydarzy - nie wiadomo.

Czytaj także:
FC Barcelona nie rezygnuje z wielkiego transferu. Ma swój plan
Premier obiecał 40 milionów na stadion Rakowa. Prezydent miasta wysłał do niego list

Komentarze (0)