Niewiele brakowało, a podopieczni Dariusza Fornalaka sprawiliby sensację w konfrontacji z kandydatem do mistrzowskiej korony, Legią. Gliwiczanie do 77. minuty prowadzili z wyżej notowanym rywalem. Ostatecznie przyszło im zadowolić się jednym punktem. Po końcowym gwizdku sędziego piłkarze Piasta odczuwali niedosyt. - Jesteśmy umiarkowanie zadowoleni. Może z przebiegu meczu nie było tak, że byliśmy zespołem lepszym, bo to Legia prowadziła grę w drugiej połowie. W szczególności od momentu, kiedy przegrywała, ale to my objęliśmy prowadzenie w tym spotkaniu. Później jednak straciliśmy głupią bramkę. Zrobił się kocioł w polu karnym. Było nas trzech przy Astizie, ale jemu udało się odwrócić i podać do kolegi. Padł piękny gol. Ja jeszcze próbowałem blokować ślizgiem, ale nie zdążyłem - mówił po meczu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl obrońca, Sławomir Szary.
Piast w konfrontacji z Legią miał kilka okazji do pokonania Jana Muchy, ale wykorzystał tylko jedną. - Mieliśmy swoje sytuacje. Nie było tak, że tylko Legia atakowała. My też stwarzaliśmy zagrożenie pod jej bramką po kontratakach. Już w pierwszej połowie mogliśmy strzelić bramkę. Myślę, że mecz mógł się podobać kibicom. Żal tych dwóch straconych punktów, ale ten jeden też trzeba szanować - wyjaśnił defensor.
Nieco ponad dwa tygodnie temu Piast wygrał w Warszawie z Polonią. W sobotę zremisował u siebie z Legią. Za tydzień wybiera się do Sosnowca na starcie z Wisłą Kraków. Terminarz ostatnimi czasy nie rozpieszcza gliwickiego zespołu, ale jak widać niebiesko-czerwoni potrafią się zebrać na tak trudne pojedynki. - Na papierze rzeczywiście tak to wygląda, że gramy mecze z wymagającymi przeciwnikami, ale nie raz spotkanie z tym ligowym potentatem okazuje się łatwiejsze niż takie z drużyną o podobnym potencjale do nas. Nie ma co kalkulować. Teraz jedziemy do Sosnowca na mecz z Wisłą Kraków i też trzeba wyjść na boisko i walczyć o punkty. Wiadomo, że faworytem jest Wisła i tego nic nie zmieni. Byłoby tak samo, nawet gdybyśmy wygrali z Legią Warszawa. Szanse zawsze są. Nie stoimy na straconej pozycji - zakończył Szary.