Z pewnością inaczej miał wyglądać ten sezon w wykonaniu Leeds United. Były już klub Klicha obecnie znajduje się tuż nad przepaścią i każde kolejne potknięcie może sprawić, że na koniec sezonu wydarzy się tragedia. Dlatego też władze klubu zdecydowały się na twarde działania.
Leeds kilka dni temu przegrało z Bournemouth aż 1:4 i obecnie ma tyle samo punktów, co znajdujące się w strefie spadkowej Nottingham Forest i zaledwie jedno "oczko" więcej niż przedostatni Everton. Dlatego też w ostatnich czterech spotkaniach nowy impuls z ławki trenerskiej może być potrzebny.
W środę Pawie na swojej stronie internetowej poinformowały, że ze stanowiskiem pożegnał się Javi Gracia, a jego miejsce do zakończenia bieżącego sezonu zajmie Sam Allardyce. "Big Sam" poprowadzi zespół w pozostałych czterech spotkaniach, a jego zatrudnienie jest kolejnym przykładem na to, że Anglicy cenią sobie trenerskich weteranów.
Niedawno Crystal Palace zatrudniło jeszcze starszego Roya Hodgsona, który również popracuje z zespołem do zakończenia obecnie trwającej kampanii. Oczywiście takie działanie ma na celu danie sobie czasu na znalezienie kolejnego opiekuna, który poprowadzi drużynę od rozpoczęcia nowych rozgrywek.
W Leeds ten czas może się przydać, bo w tym sezonie Allardyce jest już czwartym trenerem pierwszego zespołu. Pierwszym był Jesse Marsch, po nim w trzech meczach pracował Michael Skubala, a na stałe zatrudniony został wspomniany już Javi Gracia.
Czytaj też:
Powody odejścia dyrektora FC Barcelony
Kluczowy piłkarz odejdzie z Lecha?
ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...