Górnik pogrążył zespół Śląska. Wrocławianie na kursie do pierwszej ligi

PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: piłkarze Górnika Zabrze
PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: piłkarze Górnika Zabrze

Górnik Zabrze mógł strzelić Śląskowi Wrocław sześć, może siedem goli, ale był bardzo łaskawy i w meczu o życie pokonał wrocławian zaledwie 2:0. To druga z rzędu wygrana zabrzan, która pozwala odskoczyć od strefy spadkowej na cztery punkty.

Mimo iż przez sporą część pierwszej połowy Śląsk Wrocław sprawiał niezłe wrażenie, to jednak w piłce nożnej liczą się gole, a te strzelali wyłącznie zawodnicy Górnika Zabrze. I robili to w newralgicznych momentach - na początku meczu i w końcówce pierwszej połowy. A po przerwie stworzyli tyle sytuacji, że Jan Urban spokojnie będzie mógł narzekać, że skończyło się tylko 2:0. To był festiwal niewykorzystanych szans, choć nie miały one wpływu na wynik.

Można znaleźć zarówno lepsze mecze Górnika w tym sezonie, jak i gorsze w wykonaniu Śląska. Tu jednak wrażenia artystyczne zdecydowanie schodziły na dalszy plan. Najważniejsze dla jednej i drugiej drużyny były punkty, które pozwolą oddalić się od strefy spadkowej. To udało się zabrzanom, z kolei Śląsk pogrąża się coraz bardziej. Tak jak nie pomagał dotychczas Ivan Djurdjević, tak w niedzielne popołudnie niewiele do gry drużyny wniósł Jacek Magiera.

Inna sprawa, że obu straconych Śląsk mógł uniknąć. Pierwszy? Nieodpowiedzialne zachowanie Petra Schwarza na własnej połowie, który stracił piłkę na rzecz Lukasa Podolskiego. Po chwili Piotr Krawczyk nabrał Konrada Poprawę na prosty zwód i mocnym strzałem pokonał Rafała Leszczyńskiego. Drugi gol? Świetny rajd Borisa Sekulicia i bajeczna asysta. Kanji Okunuki został obsłużony świetnym prostopadłym podaniem, wbiegł w pole karne, minął Leszczyńskiego i trafił do pustej bramki.

ZOBACZ WIDEO: Leo Messi wraca do Barcelony!? Co z Lewandowskim?

Goście odpowiedzieli... w zasadzie nie wiadomo czym. Były jakieś próby indywidualnych akcji Johna Yeboaha, raz z dystansu nieźle kopnął Łukasz Bejger, parę razy szarpnął skrzydłem Dennis Jastrzembski, natomiast konkretów z tego nie było.

W drugiej połowie Górnik nie chciał czekać na to, co zrobi Śląsk, tylko sam zabrał się do roboty. I tylko Górnik wie, dlaczego nie padło więcej goli. Sytuacji było całe mnóstwo. Lukas Podolski z kilku metrów trafił w Leszczyńskiego. Lukas Podolski z dystansu huknął w poprzeczkę. Do tego bardzo niepocieszony musi być Daisuke Yokota, któremu koledzy zabrali dwie praktycznie pewne asysty - najpierw Krawczyk z siedmiu metrów strzelił prosto w Leszczyńskiego, a trochę później koszmarnie z bliska pomylił się rezerwowy Mateusz Cholewiak. Zabrzanie byli wyjątkowo łaskawi dla chwiejącego się rywala.

Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 2:0 (2:0)
1:0 Piotr Krawczyk 11'
2:0 Kanji Okunuki 44'

Składy:

Górnik: Daniel Bielica - Boris Sekulić, Emil Bergstrom, Richard Jensen, Erik Janza - Daisuke Yokota (90+1' Jean Mvondo), Damian Rasak, Dani Pacheco, Lukas Podolski, Kanji Okunuki (74' Mateusz Cholewiak) - Piotr Krawczyk (87' Paweł Olkowski).

Śląsk: Rafał Leszczyński - Martin Konczkowski, Konrad Poprawa, Daniel Leo Gretarsson, Łukasz Bejger, Dennis Jastrzembski (70' Piotr Samiec-Talar) - John Yeboah, Petr Schwarz, Adrian Bukowski (70' Michał Rzuchowski), Nahuel Leiva - Patryk Szwedzik (60' Adrian Łyszczarz).

Żółte kartki: Pacheco, Podolski (Górnik) oraz Schwarz, Jastrzembski, Poprawa, Nahuel Leiva (Śląsk).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

CZYTAJ TAKŻE:
Roman Kosecki broni syna. "Mogliby mu buty czyścić"
Media: Znany klub zainteresowany Markiem Papszunem

Źródło artykułu: WP SportoweFakty