Oczywistym jest, że dla piłkarzy najważniejsze w tego typu meczach jest po prostu przejście do kolejnej rundy. Dodatkowego smaczku temu spotkaniu nadaje fakt, że jest to batalia dwóch klubów, które nieustannie ze sobą rywalizują niemalże na wszystkich polach, zaczynając od boiska, a kończąc na biurach.
Zresztą konkurencji panującej pomiędzy FC Barceloną, a Realem Madryt chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest ona wszechobecna od wielu lat i zapewne przez kolejne dekady będziemy się nią emocjonowali.
W tym sezonie pisze się jej kolejny rozdział, a następny podrozdział będzie miał miejsce w środowy wieczór na Camp Nou. To właśnie tam Barcelona podejmie Real w rewanżowym starciu półfinału obecnej edycji Pucharu Króla. Po pierwszym spotkaniu to Barca jest w bardziej komfortowej sytuacji, bo wygrała w Madrycie 1:0.
ZOBACZ WIDEO: Nowy lider obrony? "Pokazał, że jest szefem"
Naturalnie taki rezultat nie sprawia, że sprawa jest przesądzona. Wszystko jest otwarte i oba zespoły wciąż mogą liczyć na udział w finale. Jednocześnie zwłaszcza wokół Blaugrany toczy się dużo dyskusji pod kątem sytuacji pozaboiskowej. Bardzo ciekawym aspektem są finanse klubu.
Nie jest nowością, że Katalończycy nie są w zbyt dobrej sytuacji pieniężnej i wszystkie ich występy boiskowe są przekładane na zdobywane fundusze. M.in. z tego względu w klubie bardzo żałowano szybkiego odpadnięcia z Ligi Mistrzów, gdyż taki rozwój sytuacji pozbawił Barcę sporych dochodów od UEFA.
Puchar Króla również można przełożyć na zarobki poszczególnych klubów, jednak na wstępie należy zaznaczyć, że sumy podawane przez dziennik "AS" nie są to zbyt wysokie. Szczególnie gdybyśmy porównali je sobie z potencjalnymi wpływami ze wspomnianej wyżej Ligi Mistrzów.
Natomiast wciąż jest to walka o pewne przychody, które do czegoś mogą się przydać. Pewne jest, że Barca zarobi minimum 675 tysięcy euro za sam udział w turnieju. Taka kwota wpłynie na konto wszystkich 20 zespołów z Primera Division, które wzięły udział w zmaganiach o krajowy puchar.
Do tego dochodzą bonusy za wynik osiągnięty w bieżącym sezonie, a także za rezultaty z czterech poprzednich kampanii. Za dojście do półfinału premia wynosi około 240 tysięcy euro, ale jest o co grać, bo za samo zwycięstwo w Pucharze można dostać premię o 350 tysięcy większą, niż za dotarcie do finału. Wygrany otrzymuje dodatkowo około 590 tyś.
W związku z takimi premiami każdy klub może liczyć na stosunkowo spore zyski, na które nie do końca zapracował w trakcie bieżącej kampanii. Oto, jak prezentują się premie finansowe FC Barcelony za poprzednie lata jej występów w Pucharze Króla:
2021/2022 - odpadnięcie w 1/8 finału - 66 tysięcy euro
2020/2021 - zdobycie trofeum - 590 tysięcy euro
2019/2020 - odpadnięcie w ćwierćfinale - 160 tysięcy euro
2018/2019 - przegrana w finale - 427 tysięcy euro
Zatem z premii za poprzednie lata Barca powinna zarobić około 1,243 miliona euro. Do tego dochodzi oczywiście gwarantowane 675 tysięcy euro za udział w obecnej edycji, a także premia za osiągnięte w niej wyniki (240 tysięcy za odpadnięcie w półfinale, 427 tysięcy za porażkę w finale, lub 590 tysięcy za wygranie finału).
W najlepszym wypadku, czyli w przypadku zwycięstwa w rozgrywkach Katalończycy zarobią około 2,5 miliona euro. Jeśli po awansie do finału poniosą porażkę, na ich konto wpłynie 2,345 mln. Natomiast jeżeli nie uda im się dostać do ostatecznej batalii kasę klubu wzmocni 2,158 mln.
Te liczby oczywiście nie zwalają na kolana żadnego z kibiców czy to Barcelony, czy też Realu Madryt. Oba te kluby na co dzień obracają znacznie większymi środkami, ale oczywiście każdy wpływ do kasy klubu może być przydatny, szczególnie w Blaugranie, która, delikatnie mówiąc, nie jest najstabilniejszym klubem piłkarskim na świecie.
Kuba Duda, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Nadzwyczajne spotkanie La Liga. Ma to związek z FC Barceloną
Dostał pytanie o Lewandowskiego i Benzemę. Co za słowa!