Szwed z Pogoni rzuca wyzwanie rodakom. "Mamy już niewiele do stracenia"

Getty Images / Michael Campanella / Linus Wahlqvist
Getty Images / Michael Campanella / Linus Wahlqvist

Kolejka PKO Ekstraklasy po przerwie reprezentacyjnej zapowiada się pasjonująco, a jednym z głównych wydarzeń będzie mecz trzeciego Lecha z czwartą Pogonią. - Ta wygrana może być dla nas niezmiernie istotna - mówi Linus Wahlqvist, obrońca Portowców.

Przed starciem przy Bułgarskiej, które rozpocznie się w niedzielę o godzinie 17:30, Lech Poznań ma o trzy punkty więcej niż czwarta Pogoń Szczecin. Jedynak z PKO Ekstraklasy w europejskich pucharach chce oddalić się od konkurenta do ligowego podium, a Pogoń zwiększyć szansę na zdobycie medali mistrzostw Polski.

- Wygrana z Lechem może być dla nas niezmiernie istotna w kontekście walki o medal i awans do europejskich pucharów. Już analizowaliśmy mecze przeciwnika i na pewno będziemy odpowiednio przygotowani. Pogoń gra zawsze widowiskowo i jestem przekonany, że tak samo będzie i tym razem. Do końca sezonu pozostało tylko kilka spotkań, a my mamy już niewiele do stracenia - cytuje Linusa Wahlqvista oficjalna strona Pogoni.

Szwed z Pogoni przygotowuje się do starcia z trzema rodakami grającymi w Lechu Poznań. Na boisku może być w sumie pięciu zawodników ze skandynawskiego kraju, ponieważ jednym z podopiecznych Jensa Gustafssona w Pogoni jest jeszcze Pontus Almqvist.

- Nie znam aż tak dobrze Ishaka, chociaż grałem przeciwko niemu w Niemczech. Z Karlstroemem występowałem w młodzieżowej reprezentacji Szwecji, a teraz w seniorskiej kadrze. Dagerstal to z kolei mój najlepszy przyjaciel i znamy się od najmłodszych lat. Razem kopaliśmy piłkę jako dzieci. Później występowaliśmy wspólnie w akademiach, reprezentacjach juniorskich aż do pierwszej kadry Szwecji. Fajnie byłoby ich pokonać - zapowiada Wahlqvist.

ZOBACZ WIDEO: Gromy spadły na Lewandowskiego. "Schowany do szafy"

Linus Walhqvist wygląda na dużego wygranego transferu do Pogoni, ponieważ powrócił po latach nieobecności do reprezentacji Szwecji, a nawet wystąpił w dwóch meczach w podstawowym składzie Jannego Anderssona.

- Dla mnie to bardzo duża satysfakcja. Nie dość, że wróciłem po długiej przerwie, to jeszcze po raz pierwszy byłem w jedenastce na spotkanie eliminacji Euro. Zagrać przeciwko tak silnemu przeciwnikowi jak Belgia to wspaniałe doświadczenie. Mecz przeciwko Azerbejdżanowi też był dla mnie bardzo wartościowy. Zagrałem 180 minut, a to zawsze budujące. Teraz już koncentruję się na starciu z Lechem - zapewnia Szwed.

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"

Komentarze (0)