Kuriozalny samobój zespołu Łukasza Piszczka. To naprawdę się wydarzyło [WIDEO]

Facebook / slaskisport.tv / Samobójcza bramka w meczu Odra Wodzisław - LKS Goczałkowice-Zdrój
Facebook / slaskisport.tv / Samobójcza bramka w meczu Odra Wodzisław - LKS Goczałkowice-Zdrój

Kibice mogli tylko przecierać oczy ze zdumienia. W taki sposób były ekstraklasowicz objął prowadzenie w ligowym spotkaniu.

Od niezwykle kuriozalnej bramki rozpoczęła się ostatnia rywalizacja przy Bogumińskiej 8, kiedy to 11 marca Odra Wodzisław podejmowała LKS Goczałkowice-Zdrój. Do tej niecodziennej sytuacji doszło bardzo wcześnie, bo już w dziewiątej minucie spotkania.

Piłkarze "Goczałów" odebrali piłkę rywalom, po czym zdecydowali się wycofać ją do swojego bramkarza. Gospodarze wyczuli zamysł przyjezdnych i błyskawicznie zastosowali wysoki pressing.

W związku z tym, defensor LKS-u musiał odeskortować futbolówke do samego golkipera. A on zabrał się do wybicia, tylko że trafił w swojego kolegę z drużyny, Mateusza Gajdę.

Piłka po zetknięciu się z obrońcą, powędrowała do bramki gości. Tym samym "Niebiesko-Czerwoni" wyszli na prowadzenie.

ZOBACZ WIDEO: Kryzys "Lewego"? Tym żyje polska piłka - Z Pierwszej Piłki #33

Wodzisławianie na tym nie poprzestali i zaledwie pięć minut później zdobyli drugie trafienie, którego autorem został Łukasz Gajda. Goczałkowice zdołały się jednak szybko podnieść i jeszcze w pierwszej połowie doprowadziły do wyrównania. Najpierw gola kontaktowego zdobył Dawid Lipniak, a następnie skutecznością popisał się Remigiusz Flasz, który ostatecznie ustalił końcowy wynik 2:2.

Remisowy rezultat z pewnością bardziej zadowala ekipę Łukasza Piszczka, która po tym pojedynku zajmuje bezpieczne 14. miejsce. O wiele gorsze nastroje zapanowały w Wodzisławiu Śląskim, bowiem ten jeden punkt niewiele zmienił w przypadku Odry, która nadal znajduje się w strefie spadkowej III Ligi, grupy trzeciej (16. lokata).

Ostre słowa prezydenta FC Barcelony. "Chcę stawić czoła łajdakom"
Atletico Madryt grało do końca

Komentarze (0)