Nikt tego nie dokonał od 32 lat. Trener przestrzega mistrza Polski

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań

- W tym roku nie grali jeszcze z rywalem na poziomie Lecha Poznań, a ich ostatni mecz nie był dobry - mówi o Djurgardens IF Bartosz Grzelak, polski trener, który pracuje w Szwecji. Przestrzega jednak mistrza Polski przed zlekceważeniem przeciwnika.

Przez 32 lata polskie zespoły odbijały się od rywali we wiosennych meczach europejskich pucharów. Przez tyle czasu nikomu nie udało się o tej porze roku przejść wiosennej rundy. Impas przełamał Lech Poznań, który nieźle radzi sobie w Lidze Konferencji Europy. Na drodze mistrza Polski w 1/8 finału rozgrywek stanie wicemistrz Szwecji, Djurgardens IF.

Zawodnicy Lecha ucieszyli się z takiego wyniku losowania. Uniknęli dużo mocniejszego rywala, którym byłby m.in. angielski West Ham. Jednak o tym, że niżej notowani rywale również są groźni, mistrz Polski przekonał się w 1/16 finału. Tam zmierzył się z norweskim Bodo Glimt. O awansie przesądził jeden gol strzelony w 62. minucie rewanżowego spotkania. Zespół z Poznania musi być równie uważny w starciu ze szwedzkim rywalem. Przestrzega przed nim Bartosz Grzelak, uznany trener m.in. w AIK Solna i reprezentacji Szwecji do lat 21.

- Lech powinien szybko otworzyć mecz - mówi 44-latek w rozmowie z WP SportoweFakty. - Kibice czują, że zespół idzie do przodu, będzie ich blisko 30 tysięcy na stadionie. Ważne, by pokazać, że chce się zdominować rywala: posiadać piłkę i rozgrywać ją jak najdalej od własnego pola karnego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion

Trener, który doprowadził AIK do wicemistrzostwa kraju w 2021 roku, zwraca też uwagę na mocne strony rywala Lecha. Djurgarden w zeszłym sezonie zajął drugie miejsce i zasłynął niezwykle mocną obroną. W 30 meczach w lidze stracili tylko 25 bramek.

- Ich najmocniejszą stroną jest gra z kontrataku. Mają szybkich zawodników jak Victor Edwardsen czy Joel Asoro, którego trenowałem w kadrze U-21. Jestem przekonany, że będą chcieli to wykorzystać. To było ich siłą w Europie. W Szwecji chcą prowadzić grę i utrzymywać się przy piłce, ale wątpię, by udało im się to w Poznaniu - analizuje Grzelak.

I zwraca uwagę na największe gwiazdy zespołu. - Pomocnik Magnus Eriksson wspiera zespół w obronie i ataku. Ma dobrą lewą nogę, którą potrafi uderzyć z dystansu. Kiedy gra nie wychodzi kolegom, potrafi ich pobudzić ostrzejszym wejściem w rywala. Do tego jest Oliver Berg, ale nie wiadomo, czy zagra, bo był chory przez cały tydzień. Ale kiedy jest zdrowy, potrafi dać dużo w ataku. Gra w pomocy, często jako fałszywy napastnik - dodaje trener.

Atutem Lecha w czwartek będzie gra u siebie na naturalnej murawie. Jego rywal większość meczów rozgrywa na sztucznej nawierzchni. Do tego dopiero wchodzi w sezon. Djurgardsens IF rozegrał w tym roku zaledwie trzy spotkania w pucharze Szwecji ze słabszymi rywalami.

- Oni w tym roku nie grali jeszcze z rywalem na poziomie Lecha - przyznaje Grzelak. - Trudno powiedzieć, w jakiej są formie. Ich ostatni mecz nie był dobry. Może dlatego, że piłkarze szykowali już formę na mecz w Poznaniu. Wygrali 2:1, ale ich gra nie zachwyciła - dodaje.

Początek spotkania Lech - Djurgarden w 1/8 finału Ligi Konferencji Europy w czwartek o godzinie 21:00. Rewanż zaplanowano na 16 marca. Transmisja w Viaplay. Relacja tekstowa w WP SportoweFakty.

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Trener przeprosił, ale nie uniknie kary. Mamy komentarz PZPN
Wymowna sytuacja w meczu Barcelony. Zabrakło liderów [OPINIA]

Komentarze (0)