Neymar i zawieszenie lub kontuzja w marcu to chleb powszedni. W ostatnich dziewięciu sezonach Brazylijczyk opuścił aż siedem rozgrywanych w tym terminie spotkań w Lidze Mistrzów.
Jak wiadomo, 11 marca wypadają urodziny jego siostry. Niektórzy łatwo łączą kropki i nie kryją rozbawienia, sugerując, że 31-letni skrzydłowy nad walkę w Champions League stawia zabawę z siostrą.
Koniec żartów
O ile na początku sytuacja rzeczywiście mogła wydawać się zabawna, tak w pewnym momencie przestała. Nie chodzi tylko o to, czy Neymar rzeczywiście kocha rozrywkę i hedonistyczny tryb życia do tego stopnia, że rodzinna impreza wygrywa z zawodowymi obowiązkami.
Teraz o wymówkach nie ma mowy. Wszyscy widzieli moment, w którym noga najlepszego strzelca w historii reprezentacji Brazylii wygięła się w nienaturalny sposób. Diagnoza była jak wyrok - Neymar musiał przejść operację i będzie pauzował trzy-cztery miesiące. Takiej przerwy w karierze jeszcze nie miał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol w Meksyku! Stadiony świata
Co dalej?
Imprezy, nawet w świecie zawodowego sportu, bywają huczne, ale na pewno nie aż tak. Uraz najdroższego piłkarza świata może martwić w dwójnasób. Po pierwsze, bardziej uważni kibice mają w pamięci jego słowa z końcówki 2021 roku.
- Myślę, że to będą moje ostatnie mistrzostwa świata. Wynika to z tego, że nie wiem, czy jestem odpowiednio silny wewnętrznie, aby nadal radzić sobie z piłką nożną - mówił wówczas na antenie stacji DAZN.
Ostatecznie mistrzostwa Brazylii się nie udały, a obserwując otoczkę towarzyszącą jednemu z największych piłkarskich gwiazdorów ostatniej dekady, można odnieść nieodparte wrażenie, że najgorsze wcale nie jest za nim.
Neymar sprawia bowiem wrażenie zawodnika, którego gra w Paryżu nie cieszy. Przeprowadzając się na Parc des Princes miał być wielki, wygrywać najważniejsze trofea i zdobyć Złotą Piłkę. A przede wszystkim wyjść z cienia Leo Messiego.
Koncepcja legła w gruzach
To ostatnie może się udało, ale połowicznie. Rzeczywiście przez długi czas na Brazylijczyku były skupione wszystkie reflektory i trudno było mu odmówić miana największej gwiazdy francuskiego klubu. Do czasu.
Sympatycy Paris Saint-Germain wolą Kyliana Mbappe i to właśnie jego uznają za najlepszego piłkarza ekipy Christophe’a Galtiera. Neymar od początku swojego pobytu we Francji wyróżnia się na boisku, ale brakuje konkretów.
Przede wszystkim argumentów czysto piłkarskich, w tym skuteczności, bo choć szum robi zawsze, to ze zdobywaniem bramek w najważniejszych meczach już miewał problemy. Jak by nie patrzeć, do tej pory Neymar najważniejsze trofeum na Starym Kontynencie wygrał tylko raz. I bynajmniej nie w Paryżu, a w stolicy Katalonii, którą opuścił, by wypłynąć na szersze wody.
Ocean jednak okazał się zbyt wzburzony. Złotej Piłki w jego gablocie szukać próżno i jedyne, co przyniosła mu przeprowadzka, to miano jednego z największych, którzy nigdy dotąd nie zdobyli tego wyróżnienia.
Sam projekt też mu przestał odpowiadać i już mówi się o potencjalnym odejściu Brazylijczyka. Z tym, że lata lecą, Neymar młodszy nie będzie i wcale niewykluczone, że najlepsze już za nim.
Wypalił się?
Oczywiście, piłkarz tej klasy i za cztery lata może grać na najwyższym poziomie. Ale pod warunkiem, że się będzie dobrze bawił. A ktoś, kto chce kończyć karierę jako 29-latek, chyba nie odczuwa zbyt wielkiej frajdy. Poważna kontuzja raczej tego nie poprawi.
Zwłaszcza, że Paryż nierzadko wypala, a przykładów jest wiele. Nie od dziś wiadomo, że atmosfera wokół klubu jest daleka od idealnej. Kolektyw może i istnieje, ale w pewnym sensie jest pozorny, a presja wygrania Ligi Mistrzów stale rośnie.
Tymczasem sezon w sezon to samo. PSG gra lepiej lub gorzej, ale czegoś brakuje. Patrząc na bieżący rok, trzeba powiedzieć, że raczej gorzej. Na Parc des Princes nikt nie przywykł do tego, by drużyna notowała trzy porażki z rzędu, co spotkało ją na początku lutego.
W tym jedna boli szczególnie, bo zdarzyła się właśnie w Lidze Mistrzów, w dodatku na domowym stadionie, a nad stylem gry stołecznego zespołu wypada spuścić zasłonę milczenia.
Są pod ścianą
Na więcej potknięć nie ma miejsca, bo margines błędu skurczył się niemiłosiernie. W Monachium trzeba po prostu wygrać, a i to nie gwarantuje sukcesu, bo triumf jedną bramką jeszcze nic nie oznacza. Potem należy jeszcze rozstrzygnąć losy rywalizacji na swoją korzyść w dogrywce lub rzutach karnych.
Pieniądze szczęścia nie dają, choć poprawiają status życia. W Paryżu grają gwiazdy, w klub pompowane są setki milionów od początku prezydentury Nassera Al-Khelaifiego, ale kibicom pozostaje zadowolić się wyłącznie sukcesami na krajowym podwórku, choć i tu mocarzom spłatano psikusa w sezonie 2020/21, gdy najlepsze w lidze okazało się Lille.
Pozostaje już tylko idiom - co by było, gdyby... Neymara nie ogarnęła obsesja doskonałości i pozostał w Blaugranie, gdzie miał wszystko, a projekt rokował pozytywnie. Ostatecznie jego odejście wywołało lawinę w katalońskim klubie i z każdym rokiem wiodło mu się gorzej.
A Brazylijczyk na swoim nie postawił i nadal brakuje mu konkretów, by móc nazywać się jednym z największych. Technicznie, zgoda. Ale w piłce w pamięć zapadają przede wszystkim trofea. Tych zgromadził niemało, natomiast brakuje najważniejszych. W tym sezonie już nic nie zależy od niego. Kolejna Złota Piłka przepadła, a Liga Mistrzów zostaje w nogach Mbappe i spółki.
Rewanżowy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów Bayern Monachium - Paris Saint-Germain odbędzie się w środę o godz. 21. Transmisja w Polsacie Sport Premium 1. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Przyszedł i zbawił fanów The Reds. Teraz opada na dno. Sprawdzian, który pokaże, czy projekt Kloppa nadal ma sens
- Jest w cieniu kolegów, a błyszczy najjaśniej. Valverde przegonił demony i dziś zasługuje na poklask
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)