Kamil Górniak: Wreszcie zdobyliście jakieś punkty na wyjeździe i to z zespołem, który po zmianie trenera spisywał się bardzo dobrze. Jak wam się grało przeciwko Górnikowi Łęczna?
Piotr Gilar: Udało nam się zdobyć punkty na wyjeździe, których bardzo potrzebujemy. W pierwszej połowie było nam trudno się jakoś odblokować i Górnik przejął inicjatywę i grał. Za to w drugiej połowie to my zagraliśmy lepiej.
Odkąd przyszedł trener Janusz Białek dostajesz więcej szans na grę. To na pewno cię cieszy.
- Ciężko pracuję na treningach i myślę, że dlatego dostaję szanse od trenera.
Te szanse, które dostajesz, w pełni wykorzystujesz. Jesteś pracowity, waleczny i chyba w końcu trener Białek poznał się na tobie jako pierwszy.
- To pytanie trzeba zadać trenerowi. Ja wychodzę na boisko i staram się zostawić zdrowie i charakter oraz pokazać się jak z najlepszej strony i pomóc drużynie.
Zagrałeś bardzo dobre zawody w Łęcznej. W pierwszej chwili to tobie przypisano zdobycie drugiego gola dla Stali.
- Jestem zadowolony z meczu. W drugiej połowie przejęliśmy inicjatywę, graliśmy mądrze i skutecznie. Miałem swoją okazję na zdobycie gola, lecz nie udało mi się jej wykorzystać. Przy drugim golu dla Stalówki przebiegałem i chciałem przeciąć dośrodkowanie Krzyśka Treli, lecz to on skierował piłkę do bramki.
Po raz kolejny zagraliście słabiej w pierwszej połowie. Za to druga była już bardzo dobra. Do zwycięstwa zabrakło niewiele.
- Niewiele zabrakło, lecz swoje okazje miała też ekipa z Łęcznej. Jakoś te pierwsze połowy przesypiamy i budzimy się na drugie 45 minut. Musi się to zmienić w najbliższym pojedynku.
Trener nie krył lekkiego rozczarowania waszą postawą właśnie w pierwszej połowie. Dostaliście reprymendę w szatni?
- Rozgrzewałem się od 20. minuty meczu i przez całą przerwę, dlatego nie wiem co trener powiedział chłopakom w szatni.
W Łęcznej wspierała was liczna grupa kibiców. Czuliście się jak u siebie?
- Wiadomo, że dużo lepiej gra się przy dopingu kibiców, którzy jeżdżą za nami na mecze wyjazdowe i nas wspierają.
W sobotę czekają nas interesujące zawody z Motorem Lublin. To spotkanie elektryzuje kibiców. A wy jak podchodzicie do tego pojedynku?
- Na pewno kibice są bardzo zainteresowani tym spotkaniem. My do każdej konfrontacji podchodzimy tak, jakby miał to być najważniejszy mecz w naszym życiu.
Za wami 13 kolejek. Macie tylko 7 punktów. Jest źle, ale chyba w końcu coś ruszyło. Jak rybie woda potrzebne są wam trzy oczka w pojedynku z Motorem Lublin. To mecz nie o 3 ani o 6 punktów, tylko o być albo nie być w tej lidze.
- Musimy to spotkanie wygrać, bo potrzebujemy bardzo tych punktów.
A jakie są nastroje w szatni?
- Nastroje są bardzo dobre. Jesteśmy nastawieni na następny mecz. O potyczce w Łęcznej zapominamy i teraz mamy w głowie sobotnią konfrontację z Motorem.
Waszą bolączką jest zdobywanie goli. Może w końcu przełamiecie się dzięki bramkom strzelonym w meczu z Górnikiem Łęczna.
- Wszystko polega na tym, żeby strzelić o jednego gola więcej niż przeciwnik.
Sytuacje macie, brakuje tylko przysłowiowej "kropki nad i". Dlaczego? Brakuje wam koncentracji w tym decydującym momencie?
- Nie mam pojęcia. Wydaje nam się, że ten jeden punkt może nam dać wiarę w drużynę, dzięki czemu będziemy zdobywać zwycięskie bramki i wygrywać.
Czy Stal się utrzyma?
- Zrobimy wszystko, żeby utrzymać się w lidze.
Wcześniej dostawałeś powołania do kadry juniorów. Czy wierzysz, że po dobrych występach w Stali trenerzy reprezentacji znów zaczną się tobą interesować? Chyba nie zniknąłeś z ich notesów?
- Od ostatniego mojego powołania trochę minęło. W tamtej rundzie u trenera Łacha zbyt dużo nie grałem. Myślę, że teraz ponownie uda mi się zwrócić uwagę szkoleniowców kadry na moją osobę.