Sam udział Al-Hilal w meczu finałowym był sporą niespodzianką, bo jednak każdy spodziewał się tu ekipy Flamengo, stąd też można było zakładać dość łatwą przeprawę Realu Madryt. Końcowy wynik może nie do końca na to wskazuje, natomiast to zdecydowanie nie był spacerek dla zespołu Carlo Ancelottiego.
Początkowo się na to zanosiło, bo jeśli po osiemnastu minutach Królewscy prowadzą 2:0 i są zespołem przynajmniej o klasę lepsi, to trudno spodziewać się, że może stać im się coś złego. Później jednak na gole Viniciusa Juniora i Federico Valverde odpowiedział Moussa Marega, który nie pomylił się w sytuacji sam na sam z Andrijem Łuninem. Saudyjczycy wyprowadzili wzorową kontrę.
Real miał rzecz jasna dużą przewagę. Częściej był przy piłce, jego akcje wyglądały schludniej. Brakowało jednak stempla w postaci trzeciego gola, choć sytuacje ku temu były.
Brakowało elementu magii. Czegoś spektakularnego. To nadeszło w 54. minucie, gdy obejrzeliśmy akcję w stylu mistrzowskim. Po szybkiej klepce Viniciusa z Eduardo Camavingą Brazylijczyk popisał się dobrym dośrodkowaniem fałszem do Karima Benzemy, a ten z bliska wpakował piłkę do bramki.
ZOBACZ WIDEO: Ponad 20 milionów wyświetleń! Świat oszalał na punkcie bramki z Ekstraklasy!
Był to moment kulminacyjny. Kluczowy. Wtedy Real złapał wiatr w żagle i dosłownie po chwili przeprowadził kolejną akcję, tym razem prawą stroną. Przyszło im to z dużą łatwością - Dani Carvajal do Valverde, a ten na dużym spokoju skompletował dublet.
Ale nie tylko on zakończył spotkanie z dwoma bramkami. Podobnie spisał się Vinicius, który w drugim przypadku "zabrał" gola Daniemu Ceballosowi. Dwa razy do siatki Realu trafił bowiem Luciano Vietto, wykorzystując niefrasobliwość w defensywie rywala. Niby Królewscy mieli względny spokój, ale gdyby tuż po golu na 5:3 do pustej bramki trafił Marega, mielibyśmy emocje do samego końca. Malijczyk w tylko sobie znany sposób uderzył obok bramki. Wpływ na to miała duża liczba zmian przeprowadzona przez Ancelottiego. To mogło rozregulować zespół.
W sumie kibice w Rabacie narzekać nie mogli. Zobaczyli osiem goli, mnóstwo sytuacji i bardzo ofensywny, żywy mecz, do jakich przecież w finałach różnorakich rozgrywek niezbyt często dochodzi.
Real Madryt - Al-Hilal FC 5:3 (2:1)
1:0 Vinicius Junior 13'
2:0 Fede Valverde 18'
2:1 Moussa Marega 26'
3:1 Karim Benzema 54'
4:1 Fede Valverde 58'
4:2 Luciano Vietto 63'
5:2 Vinicius Junior 69'
5:3 Luciano Vietto 79'
Składy:
Real: Andrij Łunin - Dani Carvajal (79' Jesus Vallejo), Antonio Ruediger, David Alaba, Eduardo Camavinga - Toni Kroos (74' Marco Asensio), Aurelien Tchouameni (62' Dani Ceballos), Luka Modrić (74' Nacho) - Fede Valverde, Karim Benzema (62' Rodrygo), Vinicius Junior.
Al-Hilal: Abdullah Al-Maiouf - Saud Abdullah Abdulhamid, Jang Hyun-soo, Ali Albulayhi, Khalifah Aldawsari - Andre Carrillo (75' Michael), Mohammed Kanno, Gustavo Cuellar, Luciano Vietto (87' Abdullah Al-Hamdan), Salem Al-Dawsari (75' Nasser Al-Dawsari) - Moussa Marega (86' Odion Ighalo).
Sędzia: Anthony Taylor (Anglia).
CZYTAJ TAKŻE:
Radość Sevilli. Strefa spadkowa coraz dalej
Porównał gwiazdora do Lewandowskiego. I to gracz Bayernu