Portugalczyk od dłuższego czasu nie ma zaufania u holenderskiego szkoleniowca. Przy okazji meczu z Wisłą Płock, który mistrz Polski rozegra już w sobotę, na jaw wyszły nowe fakty.
John van den Brom nie zamierza na razie korzystać z usług zawodnika, który w ubiegłym sezonie dołożył sporą cegiełkę do wywalczenia przez poznaniaków tytułu.
- Przede wszystkim nie ma konfliktu między mną a Amaralem - podkreślił na konferencji prasowej trener "Kolejorza". - Zanim Joao doznał urazu, przyszedł do nas i poinformował, że chciałby odejść jeszcze w zimowym okienku. Takie jest prawo piłkarza. Wiedząc, że mam innych zawodników na jego pozycję, przychyliłem się do tej prośby, ale stanowisko klubu było inne i zgody na odejście nie wyrażono.
ZOBACZ WIDEO: Ponad 20 milionów wyświetleń! Świat oszalał na punkcie bramki z Ekstraklasy!
Jak się okazuje, Portugalczyk miał jedną ofertę. - Dotyczyła ona wypożyczenia. Joao jednak z nami został i dopóki nie znajdzie innego miejsca do gry, będzie w Lechu. To nie jest tak, że ze sobą nie rozmawiamy. Panuje normalna atmosfera - dodał van den Brom.
Co spowodowało, że Amaral chciał odejść? - Mówił, że nie czuje się już tu szczęśliwy. Chcę, żeby to jasno wybrzmiało. To była wyłącznie inicjatywa zawodnika, a nie klubu. Na ten moment Joao wrócił do zdrowia po urazie i trenuje, ale w Płocku nie zagra - właśnie ze względu na tę sytuację - oznajmił szkoleniowiec.
Poza Portugalczykiem, ze składu "Kolejorza" wypadają jeszcze Lubomir Satka i Barry Douglas, którzy wciąż nie wrócili do pełni sił. Ostatnio van den Brom nie stawiał również na Pedro Rebocho. - On w dniu meczu z Miedzią w Poznaniu był chory i lekarze wysłali go do domu. Do zajęć wrócił dopiero w piątek - wyjaśnił Holender.
Mecz 20. kolejki PKO Ekstraklasy Wisła Płock - Lech Poznań rozpocznie się w sobotę o godz. 17.30.