A mowa o tym, że po raz drugi z rzędu jego drużyna zagra spotkanie w piątek o 20:30. I na tym na pewno nie koniec, bo dwa kolejne starcia z udziałem czerwono-biało-czerwonych również zaplanowane są na tę godzinę. Z punktu widzenia szkoleniowca nie jest to przeszkoda.
- Jeśli mamy wszystkie mecze w piątek to i tak mamy siedem dni do meczu, dzięki czemu możemy się normalnie przygotować. Myślę, że to jest też swego rodzaju docenienie nie tylko tego, że Widzew jest wielkim klubem, ale też tego, jak gramy i jak atrakcyjni jesteśmy przez nasz styl. Uważam, że nikt nie może się nudzić na naszych meczach. To wszystko jest dla kibiców, więc chcemy punktować i wygrywać - podkreślił trener Widzewa Łódź na konferencji prasowej.
W pierwszej wiosennej potyczce jego drużyna uratowała w końcówce remis z Pogonią Szczecin (3:3). Tydzień później w ostatnich minutach widzewiacy stracili prowadzenie i podzielili się punktami z Jagiellonią Białystok. I tu z pewnością pozostaje niedosyt.
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu
- To był rekordowy mecz w ekstraklasie pod kątem szans które sobie stworzyliśmy. Koncentrację na boisku trzeba zawsze utrzymywać do końca meczu. W spotkaniu z Jagiellonią tych szans stworzyliśmy sobie bardzo dużo i wielka szkoda, że nie strzeliliśmy więcej bramek. Zwróciliśmy uwagę na to, że nawet jeśli mamy tyle okazji i ich wszystkich nie wykorzystujemy, to musimy być skupieni do końca, żeby wygrać chociaż 1:0 - przyznał Janusz Niedźwiedź.
W poprzedniej kolejce PKO Ekstraklasy piłkarzom towarzyszyły opady śniegu i mróz. W najbliższej temperatury będą raczej podobne. Jak to wpływa na zespół?
- Zespół poradził sobie z tymi warunkami fantastycznie. Przykładowo: Ernest Terpiłowski na wysokim sprincie przebiegł 1300 metrów i to jest wynik kapitalny, podobne parametry miał Mato Milos. Zmusiliśmy przeciwnika do wysiłku. Pod tym kątem był to bardzo intensywny mecz. Są to jednak pewne rzeczy poboczne, które mają nam pomagać. To ma być nasza filozofia, ale na końcu liczy się wynik, który w tym przypadku był zły - odpowiedział szkoleniowiec.
W piątek 10 lutego łodzianie zmierzą się na wyjeździe z Lechią Gdańsk, która powoli dźwiga się ze strefy spadkowej. W rundzie jesiennej, gdy oba zespoły spotkały się w Łodzi biało-zieloni wygrali 3:2. Od tego czasu sporo się jednak zmieniło.
- Trener Kaczmarek już trochę w Lechii pracuje, więc miał czas, żeby wprowadzić swoją filozofię i swoje zasady. Jest tam dużo jakości. Zespół jest mocny jeśli chodzi o ofensywę, ale w minionym czasie mocno poprawili grę w obronie. Przede wszystkim musimy patrzeć na siebie i skorygować rzeczy które nie wyszły podczas dwóch wcześniejszych spotkań. Musimy wykazać się nie tylko skutecznością z przodu, ale też koncentracją na tyłach - powiedział Niedźwiedź.
W miniony piątek w kadrze meczowej na mecz z Jagiellonią Białystok zabrakło Jordiego Sancheza. Jego kontuzję sztab szkoleniowy Widzewa trzymał w tajemnicy do ostatniej chwili. Co dokładnie się stało?
- Już dzień przed meczem wiedzieliśmy, że Jordi nie zagra. We wtorek poczuł lekkie ukłucie w mięśniu, poskutkowało to bardzo drobnym uszkodzeniem. Gdyby to był kluczowy mecz sezonu, to byśmy zaryzykowali, ale przed nami jeszcze wiele spotkań. Nie chcieliśmy pogłębiać tego urazu, zwłaszcza że byliśmy świadomi, w jakich warunkach będziemy grali - tłumaczył Niedźwiedź.
Teraz jednak sytuacja wygląda lepiej. Trener łódzkiej drużyny potwierdził, że ma do dyspozycji pełną kadrę, choć zastrzegł, że w czwartek odbędzie się jeszcze jeden trening i dopiero po nim wszystko stanie się jasne.
Początek meczu Lechia Gdańsk - Widzew Łódź na Polsat Plus Arenie Gdańsk w piątek 10 lutego o godzinie 20:30. Transmisja w Canal+ Sport, relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Czytaj również: Szczegółowy terminarz 23. kolejki PKO Ekstraklasy. Znamy termin hitu Pogoń Szczecin - Raków Częstochowa