Zbyt późno obudzili się piłkarze KGHM Zagłębia Lubin. Legia Warszawa dominowała i nic nie wskazywało, że coś złego może jej się stać. Ostatecznie goście dowieźli korzystny wynik do końcowego gwizdka, dzięki czemu nie stracili dystansu do prowadzącego w lidze Rakowa Częstochowa. Dalej wynosi on siedem punktów.
Był kiedyś taki teleturniej "Najsłabsze ogniwo". Trenerzy też często przy analizie najbliższego przeciwnika zwracają uwagę, że w każdym zespole jest słabszy punkt i ewidentnie trener Kosta Runjaić nakazał swoim piłkarzom grać stroną Arkadiusza Woźniaka. Bliżej prawej strony ustawiony był Josue, wspomagał go Paweł Wszołek i tak właśnie padł gol na 0:1. Po świetnym podaniu Portugalczyka Wszołek łatwo ograł Aleksa Ławniczaka i uderzył nie do obrony przy dalszym słupku. Zabrakło tam asekuracji wspomnianego Woźniaka. Legioniści mieli na tej stronie boiska tzw. autostradę.
Goście zdecydowanie przeważali i już do przerwy spokojnie mogli prowadzić wyżej, ale po podaniu Josue (kolejnym, to był główny reżyser gry Legii) z siedmiu metrów Ernest Muci strzelił prosto w doskonale ustawionego w tej sytuacji Jasmina Buricia. To nie był najlepszy mecz w wykonaniu Muciego. Na samym początku nie podał piłki Wszołkowi w sytuacji dwóch na jednego, tylko wdał się w drybling i uderzył niecelnie z nieprzygotowanej pozycji.
Zagłębie zaczęło w miarę odważnie, były próby wysokiego pressingu, gra na jeden, dwa kontakty, jednak wraz z upływem minut coraz więcej pracy mieli obrońcy Miedziowych. Poza jedną okazją Kacpra Chodyny, gdy strzelał z ostrego kąta i doskonale wybronił go Kacper Tobiasz, w zasadzie nic nie działo się pod bramką Legii. Na siłę można by zaliczyć jeszcze niecelny strzał Rafała Adamskiego po rzucie rożnym.
ZOBACZ WIDEO: Milioner zachwycił się Łodzią. "Ktoś musi powiedzieć, że Polska nie jest dzikim krajem"
W 59. minucie wydawało się, że jest już po zawodach, gdy Josue dołożył drugą tego wieczora asystę. Niezwykle precyzyjnie dograł z rzutu wolnego, trącił piłkę Muci i wyszło z tego idealne wykończenie.
Ale tak się tylko wydawało, bo praktycznie po chwili wrócili do życia kiepsko spisujący się lubinianie. Łukasz Łakomy oddał strzał swoją gorszą prawą nogą z ok. dwudziestu pięciu metrów i zaskoczył nieco zasłoniętego Tobiasza.
To był moment, w którym gospodarze poczuli, że wcale nie muszą przegrać. W końcowych minutach mieliśmy sytuację odwrotną do tej z pierwszej połowy. To zawodnicy w pomarańczowych strojach zepchnęli rywala do defensywy i byli blisko remisu, lecz po jednej z szybkich akcji minimalnie niecelnie strzelił Chodyna.
KGHM Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:2 (0:1)
0:1 Paweł Wszołek 37'
0:2 Ernest Muci 59'
1:2 Łukasz Łakomy 65'
Składy:
Zagłębie: Jasmin Burić - Bartłomiej Kłudka, Bartosz Kopacz, Aleks Ławniczak, Arkadiusz Woźniak (76' Mateusz Grzybek) - Kacper Chodyna (90+1' Tornike Gaprindaszwili), Tomasz Makowski, Łukasz Łakomy, Filip Starzyński (76' Tomasz Pieńko), Damjan Bohar (46' Sasa Zivec) - Rafał Adamski (72' Dawid Kurminowski).
Legia: Kacper Tobiasz - Maik Nawrocki, Artur Jędrzejczyk, Yuri Ribeiro - Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Igor Strzałek (69' Rafał Augustyniak), Josue (89' Robert Pich), Filip Mladenović (78' Makana Baku) - Ernest Muci (78' Tomas Pekhart), Maciej Rosołek.
Żółte kartki: Kopacz, Starzyński (Zagłębie).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
CZYTAJ TAKŻE:
Rekordowo długi mecz w Zabrzu. Kontrowersji nie brakowało
Trener Radomiaka: Trzeba się mocno natrudzić, by wygrywać w Ekstraklasie