Ponad tydzień temu Jerzy Brzęczek był gościem programu "Dwa Fotele" na kanale YouTube Meczyki.pl. Były selekcjoner reprezentacji Polski w dosyć mocnych słowach wypowiedział się o Robercie Lewandowskim.
- Myślę, że jest wiele sytuacji, w szczególności w momentach pomeczowych, kiedy jest negatywny wynik, to wszyscy czekają, co powie kapitan. I te momenty bardzo często decydują o tym, jaka jest narracja w mediach. [...] Robert nie jest sam na boisku. Jest jedenastu zawodników plus ci wszyscy, którzy są bardzo ważni na ławce i na trybunach - powiedział Brzęczek.
Te słowa odbiły się szerokim echem w środowisku, były komentowane przez ekspertów. Głos w tej sprawie zabrał Artur Wichniarek, były reprezentant Polski. Ten w programie "Prawda Futbolu" nie gryzł się w język, wbił mocną szpilkę Brzęczkowi.
- Strasznie słabe. Jerzy powinien iść nie do kanału "Meczyki", a do psychologa. Spokojnie wszystko popracować, "przetrawić", co wydarzyło się w kadrze. Miał swoją szansę. Niech idzie dalej swoją ścieżką, a nie wraca do tego, co było. Takie wypowiedzi są bezsensowne i idiotyczne. Każdy zawodnik w tej kadrze mówi jasno: "bez Roberta nie byłoby nas tu i tu". I to jest fakt! Robert ciągnie tę kadrę od czasów Nawałki - powiedział Wichniarek.
ZOBACZ WIDEO: On pierwszy informował o Santosie. Zdradza kulisy wyboru selekcjonera
- Skoro Brzęczek tak mówi, to trzeba było nie przyjmować tej roli. Przecież to było jasne, że Robert jest gwiazdą tego zespołu. Trzeba było go umiejętnie wykorzystać. I tyle. A łażenie po programach i wygadywanie takich słów, to po prostu głupota - dodał były kadrowicz.
Kadencja Brzęczka nie była zbyt owocna w piękną grę kadry. Dodatkowo były selekcjoner nie żył w najlepszej komitywie z kapitanem i najważniejszym piłkarzem reprezentacji Polski, Robertem Lewandowskim. Łącznie poprowadził polską kadrę w 24 spotkaniach. Biało-Czerwoni wygrali 12 z nich.
Zbigniew Boniek zwolnił go, choć Jerzy Brzęczek awansował z Biało-Czerwonymi na Euro 2020. Ówczesny prezes PZPN wolał Paulo Sousę, który ostatecznie z kadrą nic wielkiego nie osiągnął, a potem uciekł do Flamengo Rio de Janeiro.
Czytaj także:
Wątpliwości trenera Pogoni
Czy ktoś dogoni lidera?