Legendarny trener miażdży Michniewicza. "Stworzyli monstrum"

Getty Images / Hector Vivas - FIFA/FIFA / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz.
Getty Images / Hector Vivas - FIFA/FIFA / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz.

- Niektórzy dziennikarze stworzyli trenera monstrum, który w normalnym, cywilizowanym kraju nigdy nie byłby trenerem. Nigdy nie powinien być na tym stanowisku - mówi o Czesławie Michniewiczu Bogusław Kaczmarek.

Pożegnanie z Czesławem Michniewiczem oznacza, że reprezentacja Polski będzie miała trzech selekcjonerów w ciągu trzech lat: Paulo Sousę (2021), Michniewicza właśnie (2022) i prawdopodobnie Paulo Bento. To niespotykana na najwyższym poziomie rotacja.

Brak stabilizacji jest jednym z głównych problemów w polskiej piłce nożne nie tylko klubowej, ale i reprezentacyjnej. Na przykład Szwajcaria w XXI wieku miała zaledwie pięciu selekcjonerów, w Polsce zatrudniono ich w tym czasie jedenastu.

- Cierpliwość to słowo klucz - mówi nam Bogusław Kaczmarek, były asystent Leo Beenhakkera w drużynie narodowej (2006-09). - Proszę sobie wyobrazić, że gdy pracowałem w reprezentacji, to przez cztery miesiące nie byłem zatrudniony na etacie w PZPN-ie, tylko na umowie śmieciowej. W związku czekali do meczu z Portugalią. Gdyby wtedy nie poszło, to wyrzucili by i jego i cały sztab - podkreśla.

Engel i Piechniczek mogli za nim nosić torby

Biało-Czerwoni pokonali Portugalię w Chorzowie i Beenhakker pozostał na stanowisku. Wprowadził Polskę na Euro 2008, ale już w el. MŚ 2010 jego drużyna kompletnie rozczarowała. Mimo to jego kadencja jest dobrze wspominana. Co prócz historycznego awansu do mistrzostw Europy dał polskiej piłce? Mówi się, że piłkarzom i części środowiska "otworzył oczy" na nowoczesny futbol.

ZOBACZ WIDEO: Kadra nas zniechęciła. "Są tam tylko przegrani"

- Akurat mi Leo nie otworzył oczu, bo kontakt z holenderską piłką mam od 1995 roku, gdy pojechałem na staż do Holandii. Wiedziałem, na co się piszę i jakie Beenhakker ma w stosunku do mnie oczekiwania. Niczym mnie nie zaskoczył. Może poza tym, że miał świetne przygotowanie pedagogiczne. Wie pan w czym tkwi siła trenerów holenderskich? Wszyscy ukończyli wyższe uczelnie. Guus Hiddink przez sześć lat pracował z trudną młodzieżą jako nauczyciel - wspomina Kaczmarek.

- Beenhakker miał taką siłę perswazji, że jakby go pan posłuchał, to z jednej strony był niczym Szekspir, recytował wersety jak z Hamleta, a z drugiej do wszystkiego miał młodzieżowy dystans. Potrafił w sugestywny sposób oddziaływać na umysły piłkarzy. Kamil Kosowski praktycznie nie zaistniał w tamtej reprezentacji, a mówił, że - owszem - ma szacunek do Engela, Piechniczka czy innych polskich trenerów, natomiast wszyscy mogliby nosić torby za Beenhakkerem - dodaje legendarny szkoleniowiec.

"Nigdy nie powinien być na tym stanowisku"

Choć Sousa nie zostawił po sobie dobrego wrażenia, następcą Michniewicza też ma być obcokrajowiec. Poprzedni selekcjoner, choć zrealizował wszystkie postawione przed nim cele sportowe, nie mógł liczyć na przedłużenie kontraktu.

Był krytykowany za styl gry reprezentacji, jego relacje z drużyną były dalekie od dobrych. Ostatecznie jednak o jego przyszłości zadecydował przede wszystkim udział w "aferze premiowej".

- Niektórzy dziennikarze stworzyli trenera monstrum, który w normalnym, cywilizowanym kraju nigdy nie byłby trenerem. Nigdy nie powinien być na tym stanowisku - twierdzi Kaczmarek.

Zatrudnienie Michniewicza było autorskim pomysłem prezesa Cezarego Kuleszy. - Jeżeli ktoś jest autorem zmian, które przynoszą szkodę polskiej piłce, to myślę, że sam powinien poprosić o zmianę - dodaje nasz rozmówca.

To nie kurs szybowców

Michniewicz przekonywał, że reprezentacji Polski nie stać na inny sposób gry niż ten zaprezentowany w Katarze. Zdaniem Kaczmarka, to efekt nie wyboru selekcjonera, a słabości systemu.

- Mankamentem polskiej piłki jest to, że na samym dole piramidy pracują nie trenerzy, a animatorzy piłki nożnej. Jak pan myśli, ilu byłych piłkarzy pracuje obecnie w akademiach? Jeden lub dwóch. Reszta to animatorzy albo studenci. W holenderskich akademiach pracują byli piłkarze, którzy rozegrali po kilkaset meczów w Eredivisie - zwraca uwagę.

- Ja akurat z wykształcenia jestem biologiem i przykładowo wiem czym są neurony lustrzane i jak mózg rejestruje wszystkie podstawowe ruchy. Jeśli piłkarz kopnie piłkę prostym podbiciem, to dziecko będzie chciało go naśladować. Ale jeśli ktoś takiemu dziecku puści drona, no to przepraszam, to nie jest kurs szybowców, tylko piłka nożna - przyznaje były trener m.in. Lechii Gdańsk.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

CZYTAJ TAKŻE:
Luis Suarez zachwycił świat. Co za debiut Urugwajczyka
Włoskie media bez litości dla Polaka. Był najsłabszy w zespole

Źródło artykułu: WP SportoweFakty