Jak podaje TVP Sport, UEFA dokładnie przygląda się jednemu ze spotkań reprezentacji Polski U-21. Mowa tutaj o listopadowej rywalizacji z Turcją, która miała miejsce podczas zgrupowania w Chorwacji.
Do podejrzanej sytuacji doszło w pierwszej połowie meczu. Według źródła, na azjatyckiej giełdzie pojawiła się ogromna liczba zakładów o wartości 76 tys. euro. Gracze licznie obstawili, że do przerwy padną dwie bramki.
Polacy już od siódmej minuty prowadzili 1:0 i taki wynik utrzymywał się przez dłuższy czas. Pod koniec pierwszego aktu spotkania sędzia podyktował rzut karny dla polskiego zespołu. Do jedenastki podszedł Filip Szymczak, który ostatecznie nie umieścił piłki w siatce. Stojący naprzeciw niego golkiper znakomicie wyczuł bowiem jego zamiary.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu
Ale sędzia nakazał powtórzyć próbę, prawdopodobnie argumentując, że bramkarz oderwał obie nogi od linii. Z taką interpretacją arbitra trudno się jednak zgodzić. Stały fragment powtórzono, a podopieczni Michała Probierza podwyższyli swoje prowadzenie.
Sparing zakończył się zwycięstwem polskiej "młodzieżówki" 3:2. Po ostatnim gwizdku selekcjoner Turków nie krył swego rozczarowania. - Oceniając to spotkanie, nie można pominąć pracy sędziego. Prowadził zawody zdecydowanie poniżej oczekiwanego poziomu. Takie mecze dają nam możliwość, by przygotować się na wszystko. Także na scenariusz, w którym walczysz nie tylko z rywalem, ale też z arbitrem - powiedział TVP Sport.
Rozjemca wspomnianego pojedynku, Matej Bezelj, może mieć teraz spore problemy. Jak podaje źródło, europejska federacja niemal natychmiast rozpoczęła dochodzenie, w które włączył się Chorwacki Związek Piłki Nożnej, odpowiadający za obsadę sędziowską międzynarodowych meczów towarzyskich w swoim kraju.
Czy to już koniec? Trudne chwile Anglika
Mocni sparingpartnerzy Rakowa Częstochowa. W terminarzu aż trzech liderów