We Francji aresztowano łącznie 227 osób, w tym 47 w Paryżu i jego aglomeracji - poinformowało w poniedziałek Francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. To właśnie w Paryżu dochodziło do największych incydentów. W stolicy kraju zmobilizowano do działania kilkanaście tysięcy policjantów. Kibice zgromadzeni na ulicach rzucali w nich fajerwerkami.
W kilku innych francuskich miastach (m.in. Lyon, Grenoble, Nicea) sporo osób podpalało... kosze na śmieci. Do tego dochodziło do starć z policją.
Dziennikarze opisują, że w Grenoble po godzinie 20:00 paliło się mnóstwo koszy na śmieci, a w centrum miasta, gdzie ulice są zaśmiecone, splądrowano samochody i wystawy sklepowe. Według "Le Dauphine Libere" sytuacja zaczęła się uspokajać po godzinie 21:00, kiedy policja odzyskała kontrolę nad głównym skrzyżowaniem w centrum miasta.
W Nicei przeciwko policji wystąpiło około 300 osób. Sytuacja była na tyle napięta, że funkcjonariusze musieli użyć gazu łzawiącego.
Niebezpiecznie było również w Bordeaux. Tam zostało zatrzymanych "tylko" 7 osób, ale na początku grupa mężczyzn była bardzo agresywna w stosunku do policji. W ruch poszły nie tylko fajerwerki, ale także szklane butelki. Spokój na ulicach miasta pojawił się dopiero między 21:30 a 22:00.
Jedynym pocieszeniem dla francuskich służb porządkowych jest fakt, że mundial się zakończył. Brzmi to brutalnie, ale rzeczywistość pokazała, że po kilku meczach dochodziło we Francji do zamieszek sporych rozmiarów. Ciekawe, jak długo kibice tej reprezentacji będą rozpamiętywać porażkę z Argentyną w finale turnieju.
Czytaj także:
Dariusz Szpakowski zaskakuje. Mógł nie skomentować finału MŚ