Lekarz, który uratował karierę Messiego: Leo spełnił przedostatnie marzenie. Zostało mu już tylko jedno!

PAP/EPA / Tolga Bozoglu / Na zdjęciu: Lionel Messi, Diego Schwarzstein
PAP/EPA / Tolga Bozoglu / Na zdjęciu: Lionel Messi, Diego Schwarzstein

Diego Schwarzstein, lekarz, który przeprowadził kurację hormonalną Leo Messiego, opowiada WP SportoweFakty, jak Argentyna świętuje mistrzostwo. - A co do Leo, to została mu już tylko jedna rzecz - mówi w rozmowie z nami argentyński endokrynolog.

Lata temu Diego Schwarzstein, argentyński endokrynolog, pomógł - jak sam mówi - wyrównać szanse Leo Messiego. Malutki piłkarz, i to dosłownie malutki, został poddany kuracji, dzięki której zyskał trochę centymetrów.

I choć nie da się dokładnie określić, ile wzrostu miałby Leo bez tamtej kuracji, to szacunki mówią o tym, że mogłoby to być 10-15 centymetrów mniej.

Ponad 1000 zastrzyków na przestrzeni kilku lat sprawiło jednak, że Messi dobił do 170 cm, a w niedzielę dobił do piłkarskiego panteonu, zdobywając mistrzostwo świata.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nagranie Lewandowskiego hitem sieci. Kapitan nie próżnuje

Jak ten sukces przyjął człowiek, który pomógł Messiemu lata temu? Jak od wczoraj świętuje Argentyna? Czy prawdą jest, że rzesze argentyńskich kibiców sprzedawało auta i domy, aby tylko pojechać do Kataru? O tym wszystkim argentyński endokrynolog, ale przede wszystkim zagorzały fan futbolu, opowiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Domyślam się, że Argentyna jest od niedzieli w ekstazie i mocno świętuje…

Diego Schwarzstein, lekarz, który prowadził hormonalną kurację Leo Messiego: Dokładnie tak. Ludzie są niesamowicie szczęśliwi, świętują praktycznie wszędzie. Wiadomo, że dla Argentyńczyków futbol jest religią. Było też jasne, że to ostatnia szansa dla Messiego, aby zdobyć mistrzostwo świata. Dlatego nadzieje i oczekiwania były tu ogromne. Teraz napięcie "puściło" i trwa fiesta.

No właśnie. Śmiało można powiedzieć chyba, że to był turniej Messiego…

Zdecydowanie tak. Mocno zaznaczył w Katarze swój ślad. Bardzo mocno. Był liderem, piłkarzem, który decydował o wynikach najważniejszych meczów. Dwa gole w finale mówią same za siebie, ale też ważna bramka w niełatwym meczu z Meksykiem, kiedy wszystko było bardzo "zamknięte" i Argentynie niełatwo się grało. Messi wiedział, że dla niego to praktycznie ostatni pociąg w kierunku wygrania mistrzostw świata. Wsiadł do niego i dojechał do końcowej stacji. Dla niego, dla Argentyny to coś wspaniałego! Dzięki temu ma już niemal wszystko, bo zrealizował przedostatnie, wielkie marzenie.

Przedostatnie? To co mu jeszcze zostało?

Powrót do Newell's Od Boys!

A pamiętam! Pan jest przecież wielkim kibicem tego zespołu…

Dokładnie tak! I bardzo wierzę w to, że Messi wróci do nas. Tak się mówiło od lat i myślę, że na końcu tak się stanie. A przynajmniej mam taką nadzieję.

Wracając do finału. Emocji nie brakowało. Jak pan sobie radził w trakcie tych ponad 120 minut? Tylko herbatka, czy pojawiło się coś mocniejszego na ukojenie nerwów?

Zacznę od tego, że ten mecz był wspaniałym widowiskiem dla polskiego kibica, fana z Hiszpanii i tak dalej. Dla wielu narodowości, ale niekoniecznie dla tego, kto trzymał kciuki za Argentynę czy Francję. Bo dla nas to spotkanie było bardzo nerwowe. Czasem aż za nerwowe. Przed meczem Argentyńczycy byli optymistami, w moim odczuciu może nawet za bardzo byli pewni siebie. Ja miałem sporo obaw. Na szczęście wyszło na nasze. Spotkanie zaczęło się o 12:00 czasu argentyńskiego, więc dość wcześnie. W trakcie gry piłem więc głównie herbatę, ale po meczu, przyznaję, "wjechało" już whisky.

Diego Schwarzstein przysłał nam zdjęcie pokazujące jak świętował zdobycie mistrzostwa świata przez Argentynę
Diego Schwarzstein przysłał nam zdjęcie pokazujące jak świętował zdobycie mistrzostwa świata przez Argentynę

Faktycznie finał dostarczył mnóstwo emocji i różnie mógł się skończyć…

Tak, ale według mnie nie powinno dojść ani do dogrywki, ani tym bardziej do karnych. Argentyna była lepsza na przestrzeni 80 minut z podstawowych 90 i przez 20 minut z 30 w dogrywce. Ten mecz powinniśmy zamknąć wcześniej, a najbardziej sprawiedliwe, z przebiegu spotkania, byłoby nasze zwycięstwo dwoma bramkami: 2:0 lub 3:1. A tak, to wszystko kosztowało nas mnóstwo nerwów. Tyle dobrze, że nastąpił happy end.

Polski sędzia finału?

Dobry występ. W żaden sposób nie wpłynął na wynik meczu, a jeśli mówi się o nim po tym finale, to tylko dobrze. A to najlepsza recenzja jego pracy.

Przed finałami mistrzostw udzielił pan głośnego, szeroko cytowanego wywiadu. Na czołówki przebiły się te słowa: "Lekarz Messiego życzy Argentynie trzech porażek i szybkiego powrotu do domu". Przyznam szczerze, że byłem zdumiony, czytając to…

Nie, nie, nie! To nie tak! Nigdy nie miałem wątpliwości, czy kibicować Argentynie. Jak niemal każdy w tym kraju, jestem wielkim fanem futbolu. W tej wypowiedzi chodziło mi o coś innego, Bałem się, że nasz populistyczny rząd będzie wykorzystywał ewentualny sukces reprezentacji do celów politycznych. Bo tu zawsze tak było, wystarczy, że przypomnę okropne czasy końca lat 70-tych i mundial u nas w 1978 roku… Na szczęście, teraz mogę to już powiedzieć, pomyliłem się! Rząd nie wykorzystywał kolejnych wygranych naszej drużyny do swoich celów. 

No właśnie. Na własne oczy widziałem, choć przecież nie tylko ja, tysiące argentyńskich kibiców w Katarze. To jak to jest? W kraju kryzys, a tak wielu ludzi stać było na drogi wyjazd do Kataru? Pojawiły się plotki, że niektórzy sprzedawali domy czy samochody, aby pojechać na mundial.

To przesada! Owszem, w kraju jest bardzo źle, ale Argentyna, jak każdy zresztą kraj, ma klasę ludzi, którzy mogą sobie pozwolić na trochę luksusu, a za taki trzeba uznać ten wyjazd. Owszem, przez kryzys ta grupa się zmniejsza, ale wciąż istnieje. I druga sprawa: to, że ktoś miał szalik i koszulkę Argentyny w Katarze, nie oznacza, że przyleciał tam prosto z Argentyny. Przecież wielu Argentyńczyków mieszka w Europie, niektórych z kraju wygonił właśnie kryzys. Ktoś jest z Cordoby, ale mieszka w Barcelonie, ktoś z Buenos Aires, a żyje w Madrycie. I właśnie bardzo wielu takich fanów pojawiło się na katarskich stadionach. Opowieści o sprzedawaniu domów traktowałbym jako mity.

Kolejną świetną informacją dla argentyńskich fanów jest to, że Messi będzie kontynuował grę w kadrze
Kolejną świetną informacją dla argentyńskich fanów jest to, że Messi będzie kontynuował grę w kadrze

Wracając do sytuacji ekonomicznej Argentyny: jest tak źle?

Wy, Europejczycy, żyjecie w Disneylandzie…

Słucham?!

Tak mówię każdemu z Europy, z kim dyskutuję o obecnej sytuacji ekonomicznej na świecie. Moje dzieci mieszkają we Włoszech. I owszem, tam też jest inflacja, ale na poziomie 8 procent rocznie. W Argentynie też jest 8 procent, ale miesięcznie! No, ostatnio trochę się obniżyła, co rząd odnotował z dużym zadowoleniem. Natomiast sytuacja jest naprawdę zła. Rośnie liczba tych, którzy nie mają zabezpieczonych podstawowych potrzeb żywieniowych, bieda wdziera się w nowe obszary… Rozumiem, że przez pandemię i wojnę na Ukrainie w Europie też nie jest tak dobrze, jak było jeszcze niedawno, ale powtarzam: to Disneyland w porównaniu z Argentyną. A kto nie wierzy, tego zapraszam do nas.

Wracając na boisko, a w zasadzie do gabinetu lekarskiego. To pan przeprowadził kurację Messiego, ale o tym już kiedyś rozmawialiśmy, więc nie ma sensu wracać do tego. Zapytam nieco inaczej: oglądając jego występ w Katarze, czuł pan dodatkową satysfakcję, że dołożył do tego cegiełkę?

Co tu dużo ukrywać, czułem! Jak każdy argentyński kibic jestem szalenie szczęśliwy, że nasza reprezentacja okazała się najlepsza na świecie. Bo, jak mówiłem, futbol w Argentynie jest religią, a niemal każdy Argentyńczyk jego wyznawcą. Natomiast tak, jest we mnie dodatkowa radość, że miałem, oczywiście minimalny w moim odczuciu, ale jednak, wpływ na to, że Messiemu tak pięknie się to wszystko ułożyło.

Jest pan wciąż w kontakcie z Leo, czy to się urwało?

Jestem. Nie jest to jakaś wielka zażyłość, ale mamy kontakt od czasu do czasu.

A jak po tym wygranym finale patrzy pan na dyskusję, kto był lepszy: Maradona czy Messi?

Tak samo jak przed. Ta dyskusja jest kompletnie bez sensu. To tak jakby pytać dziecko, czy woli mamę, czy tatę? Mamy dwie wielkie piłkarskie legendy i to jest wspaniałe!

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Lionel Messi podjął decyzję w sprawie dalszej kariery
Dariusz Szpakowski mógł nie skomentować finału

Źródło artykułu: WP SportoweFakty