Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Szymon Marciniak poprowadzi finał mistrzostw świata. Z wizerunkowego punktu widzenia to chyba najlepsza wiadomość dla polskiej piłki w czasie całego mundialu?
Tomasz Redwan, ekspert marketingu sportowego i kreowania wizerunku: To wielki sukces, przede wszystkim samego Szymona Marciniaka, ale nie zapominajmy też, że nasz sędzia wyrósł z jakiejś struktury, z jakiegoś systemu szkolenia arbitrów. Dlatego jest to również sukces polskiej piłki i tak należy go przedstawiać.
Myśli pan że w Polsce będzie to właśnie tak odbierane? Czy raczej kibice będą na to patrzeć jak na osobiste osiągnięcie Marciniaka i jego zespołu?
Mamy w zwyczaju umniejszać sukcesy, a rozdmuchiwać porażki. Ja promowałbym to jako nasz, polski sukces na mundialu. Tu się nie udało, tam się nie udało, a Marciniakowi się udało. Finał będzie oglądało kilka miliardów ludzi. I oni będą wiedzieli, że sędziuje go Polak. Dla Polski to gigantyczna promocja.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nagranie Lewandowskiego hitem sieci. Kapitan nie próżnuje
Podejście społeczeństwa do wyniku Biało-Czerwonych na mundialu to właśnie przykład umniejszania sukcesowi i rozdmuchiwania porażki?
Jesteśmy bardzo specyficznym narodem. Chcielibyśmy jak najwięcej za jak najmniej, chcielibyśmy dostać coś, co się nam nie należy, co nie wynika z naszej pozycji. Każdy przytomny, racjonalnie myślący człowiek, kibic piłki nożnej, wie gdzie jesteśmy w świecie futbolu. Z tej perspektywy wyjście z grupy po trzydziestu sześciu latach to sukces. Nie można z tym dyskutować i nawet nie należy. I teraz pojawia się pytanie o styl. Piłka nożna to nie łyżwiarstwo figurowe. Nie ma w niej not za styl. Nota jest wystawiana tylko i wyłącznie za efektywność. A efektywność naszej reprezentacji była stuprocentowa. Zrobiła tyle, ile mogła. My mamy jednak tendencje, żeby być zgorzkniali ponad miarę.
Może gdyby nie pomundialowa "afera premiowa", aż takiego zgorzknienia by nie było?
Myślę, że gdyby nie ta sprawa z czasem zaczęto by mówić, że kadra osiągnęła w Katarze sukces. A tutaj taka bomba z opóźnionym zapłonem. Jak już dziennikarze dopadli temat, rozebrali go na najdrobniejsze części. Wizerunkowo wyszło fatalnie, zwłaszcza dla czterech głównych postaci naszej kadry - Roberta Lewandowskiego, Wojciecha Szczęsnego, Grzegorza Krychowiaka i Kamila Glika. Jednak moim zdaniem afera i tak im nie zaszkodzi. Kiedy w marcu wrócą na mecze eliminacji mistrzostw Europy, wróci i miłość kibiców do nich. Ludzie po prostu zapomną im tę kompromitującą sytuację.
Zapomną o słowach Grzegorza Krychowiaka, który stwierdził, że szkoda, że nie ma premii, bo kilka milionów poszłoby na szczytny cel?
Na pochyłe drzewo skaczą wszystkie kozy. Teraz Krychowiak jest takim pochyłym drzewem i będą na niego skakać. Natomiast Lewandowskiemu, Szczęsnemu czy powoli żegnającemu się z reprezentacją Glikowi nic się nie stanie. Krychowiak stracił najwięcej. Nie tylko przez tę aferę, ale i przez swoją grę na mundialu. Bezproduktywną i dość archaiczną. Z wizerunkowego punktu widzenia dobre dla drużyny jest to, że większość zawodników w ostatnich dniach zapadła się pod ziemię. Zapewne medialni doradcy doradzili im, żeby nie zabierali głosu i pozwolili dziennikarzom zająć się Michniewiczem i wyborem nowego selekcjonera.
Czy w pana ocenie ta rola przerosła Michniewicza?
Jako trener kadry źle zaczął, źle się rozwinął i źle skończy. Polskiej piłce, polskiej reprezentacji, potrzebne jest nowe otwarcie. Nie da się go zrobić z Michniewiczem u steru zespołu. On zaczynał pracę jako postać kontrowersyjna i potem wielokrotnie pogłębiał kontrowersje. Jakby nie miał instynktu samozachowawczego, nie myślał racjonalnie i nie miał wśród przyjaciół mądrych ludzi, którzy powiedzieliby mu, żeby choć na chwilę zamilkł, dał się innym wygadać, przestał blokować dziennikarzy w mediach społecznościowych. To całkowita dziecinada.
Tylko szaleniec i masochista może rozpoczynać walkę z dziennikarzami piłkarskimi, którzy w wielu przypadkach mają zadatki na dziennikarzy śledczych. A przecież mówi się o Michniewiczu, że jest bystry, umie się dogadywać z ludźmi, że jest z niego "brat łata". To który Michniewicz jest prawdziwy? Ten, który się obraża i podsyca kontrowersje, czy ten fajny, przyjemny facet? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Chyba tylko sam selekcjoner może to zrobić. Nie może za to dokonać nowego otwarcia i z tego powodu 1 stycznia 2023 roku powinniśmy dostać w prezencie informację o powołaniu nowego trenera kadry. Nie mówię tego dlatego, że jestem uprzedzony do obecnego selekcjonera, bo nie jestem. Myślę tylko i wyłącznie o dobru polskiej piłki nożnej.
Jakiego rodzaju postaci potrzebujemy do tego nowego otwarcia?
Chciałbym, żeby to była osobowość. Człowiek o wielkich walorach zawodowych, ale też wielkich walorach ludzkich i mocnym kręgosłupie. Mówi się, że PZPN finansowo ma się coraz lepiej, więc związek powinno być stać na dobrego szkoleniowca.
Zachęca pan naszą federację do głębokiego sięgnięcia do kieszeni?
Kiedyś już tak zrobiliśmy. Raz, że za czasów Leo Beenhakkera mieliśmy niezłe wyniki, a dwa, że bardzo wiele rzeczy w naszej piłce wtedy poukładano. W szkoleniu, treningach, organizacji zgrupowań. Uważam, że teraz warto postawić na dobrego zagranicznego trenera. Nawet, jeśli do kieszeni będzie trzeba sięgnąć bardzo głęboko. Efekt w postaci reprezentacji grającej dobrą piłkę i osiągającą dobre wyniki wart jest każdych pieniędzy.
Do tej pory trenerzy z najwyższej światowej półki byli dla nas za drodzy. Żeby ściągnąć do Polski kogoś takiego i potem go opłacić potrzebna byłaby chyba akcja crowdfundingowa.
To jest pomysł! Podoba mi się, może warto spróbować?
Zrobić akcję w rodzaju: Zamiast na platformę streamingową przeznacz 10 złotych miesięcznie na selekcjonera?
To mniej szalone, niż na pierwszy rzut oka się wydaje. Żeby wyrwać się z marazmu, trzeba odważnych posunięć. Zbiórka byłaby ewenementem na skalę światową. W Polsce mamy przecież miliony kibiców piłkarskiej reprezentacji, którzy oczami wyobraźni widzą trenerską gwiazdę prowadzącą ich ukochaną drużynę do sukcesów.
Pan byłby skłonny płacić te 10 złotych miesięcznie?
Gdybym zobaczył projekt, jasny i klarowny, gdybym wiedział, że jest nad nim kontrola, to tak. I namawiałbym do tego wszystkich polskich kibiców. Świetny trener i świetna reprezentacja należy się nam jak psu kość. Zastanawiam się tylko, czy nasz związek byłby przygotowany na takiego światowca, ze swoimi ludźmi, zasadami, systemem. Może im bardziej odpowiada polski trener, któremu bardzo zależy na posadzie i jest łatwiejszy do kontrolowania? I drugi znak zapytania: Czy my jako społeczeństwo jesteśmy gotowi na wielką postać u steru drużyny narodowej? Czy jesteśmy europejscy, światowi, czy chcemy, żeby nasz futbol wypłynął na szerokie wody, czy też pasuje nam zaściankowość?
Polska piłka wybierała ostatnio to drugie?
Obecny prezes PZPN wyrósł z lokalnej piłki i lokalny pozostał. To nie jest szef piłkarskiej federacji na miarę naszych oczekiwań. Weźmy choćby ten komunikat w sprawie Michniewicza. Tacy Niemcy od razu po odpadnięciu ogłosili, że Hansi Flick zostaje. Sześć godzin po porażce. Ucięli wszelkie spekulacje. A przecież dla Niemców brak awansu do 1/8 finału jest klęską. Jednak niemiecka federacja ma konkretny plan i wie, że chce go realizować z Flickiem. A my? My nie wiemy nic.
Oczekuję od naszej federacji jasnej, konkretnej, zdefiniowanej strategii wizerunkowej polskiego piłkarstwa. Wymagam tego. Dajcie nam coś, co będziemy mogli pokazać jako pozytyw. Może to być na przykład Szymon Marciniak. Wyrósł z polskiej piłki i szczebel po szczeblu wspiął się na sam szczyt. Może warto wystawić tego człowieka trzy kroki do przodu? Pokazać, że mamy bohatera. W niedzielę kilka milionów Polaków włączy mecz Argentyna – Francja, żeby zobaczyć Marciniaka w akcji. A w innych krajach będą nam zazdrościć. Pan Szymon powinien być dla nas wzorem do naśladowania. Wykorzystajmy jego sukces i jego postać dla dobra polskiej piłki.
Czytaj także:
Niemcy rozpisują się o Marciniaku. Na to zwrócili uwagę
Marciniak przemówił po otrzymaniu finału MŚ. Na jednej rzeczy szczególnie mu zależy