Kilka dni temu (w poniedziałek, 5.12.) podaliśmy informację o premii (TUTAJ znajdziesz ten artykuł >>) - w wysokości 30 mln zł! - którą premier Mateusz Morawiecki miał obiecać piłkarzom Czesława Michniewicza za awans do 1/8 finału trwających w Katarze mistrzostw świata. Informacja WP SportoweFakty wstrząsnęła Polską.
Do sprawy odniósł się zarówno premier, jak i Michniewicz czy Robert Lewandowski. Efekt medialnego szumu jest taki, że bezpośredniej premii dla piłkarzy jednak nie będzie, a sami zainteresowani (czyli sztab szkoleniowy i zawodnicy) przekonują teraz, że w ogóle o niej nie myśleli. Choć doniesienia z wewnątrz zespołu mówiły, co innego. Między innymi o kłótniach ws. podziału tychże pieniędzy.
Głos w sprawie postanowił zabrać Henryk Kasperczak. Były reprezentant kraju, a potem bardzo ceniony i utytułowany szkoleniowiec wypowiedział się na łamach "Przeglądu Sportowego".
ZOBACZ WIDEO: Zła atmosfera po powrocie piłkarzy do Polski. "To jest słabe"
- Ta historia z pieniędzmi kładzie się cieniem na wszystkich biorących w niej udział. Od trenera zaczynając (...) Nie powinien zajmować się nią trener. To nie jego rola. A na pewno nie w trakcie mistrzostw, co dotyczy też piłkarzy - stwierdził.
W dalszej części "zaatakował" premiera. Któremu - można to wyczytać między wierszami - nie ufa.
- Poza tym to była chyba słowna premia... Widział pan te samochody elektryczne (swego czasu Morawiecki mówił o milionie aut elektrycznych w Polsce - przyp. red.) oraz inne rzeczy, o których opowiadał premier? No właśnie. To jest bardzo ciekawy człowiek... (śmiech) - dodał.
Czytaj także: Tam stają się widzialni. I znów mają swoje święto >>